Domowy chleb, domowe ciasta, domowe obiady … czar własnoręcznie przygotowanych potraw jest nieograniczony. Zapach i smak uwodzi z każdą chwilą i już nigdzie nie smakuje nam tak wybornie, już nigdzie nie jest tak dobrze jak w domu. A może by tak rozszerzyć te dobroci? Może do domowych ciast dodać samodzielnie aromatyzowanych nalewek, może do kawy dodać kropelkę likieru, którego powstanie odbywało się na naszych oczach?
Jedno z pierwszych ciast jakie piekłam po operacji miało na celu zaspokoić moją ochotę na słodycze, ale jednak nie przesycić i nie dodać zbyt dużo kalorii. Kto miał kiedyś operację, kto leżał przez kilka miesięcy w łóżku, wie jak szybko polepszacze nastroju w postaci czekoladek czy batoników stają się ciężarem zupełnie zbytecznym. Co ma jednak zrobić taki łasuch jak ja?
Oczywiście ciasto z dodatkiem płatków owsianych. Chrupkie i lekko tylko słodkawe, jest dosyć kruche i nie tak piękne w prezencji jak smakuje, a wierzcie mi, smakuje niebiańsko. Szczególnie, gdy dodamy niezwykły dodatek w postaci owoców przez kilka miesięcy nasączanych alkoholem, swoimi smakami i aromatami przypraw, owoców z nalewki bożonarodzeniowej. W sam raz na posiedzenie przy kominku z rodziną i przyjaciółmi – czy to od święta czy to w dzień powszedni.
Za to nalewka bożonarodzeniowa to dopiero mały mój cud świąteczny. Pełna smaku, mocna, ale i to można przełamać przez picie jej z herbatą lub kawą, jak również nasączenie nią deserów. Słodka, ale bez przesady, ma bożonarodzeniowy aromat, pełen bakalii, cynamonu i goździków, a gdy dodamy jeszcze kandyzowanego imbiru, trudno będzie się oprzeć jej herbacianej barwie. Jednak dla tych co to woleliby łagodniejszy trunek, nie tak pełen procentów jak bożonarodzeniowa nalewka, dodatkowo smaki dzieciństwa przypominający sięgnąć powinni po likier kukułką zwany.
Dlaczego kukułka? Gdyż alkohol ten to połączenie wódki i mleka z cukierkami o tej nazwie właśnie. Karmelowe, w tle lekko czekoladowe, prawie niewinne jak cukiereczki, a jednak szumek lekki w głowie powstaje. Doskonale z lodami czy kawą, zimne popijane wraz z przyjaciółmi po sutym obiadku, kieliszek czy dwa doskonale zastępuje ciężkie czy wymyślne desery.
Właśnie tego dnia, gdy popijaliśmy kukułeczkę po sytym obiadku z przyjaciółmi, przypomniał mi się mój pierwszy alkoholowy trunek samodzielnie wykonany. Już kilka lat od tamtego czasu minęło, ale recepturę właśnie od tych przyjaciół dostałam. Mój pierwszy likier, słodka acz mocna porterówka, w książeczce o likierach nazwana "babskimi łzami". Coś w tej nazwie musi być, gdyż niezmiennie z kwiatami kojarzy mi się ten napitek. A przecież dostawanie kwiatów zawsze choć kropelkę łez wzruszenia wyciśnie.
A kiedy o słodyczy i o kwiatach mowa, nie można zapomnieć o lasce wanilii, właśnie z kwiatów pochodzącym pręciku i kawie, tak smakowicie aromatyzowanej przez to słodkie połączenie, tym ciekawsze, gdy dochodzi jeszcze gęsty karmel i procentów szum. Likier ten, potocznie krówką jest zwany, lub znacznie mniej ładnie podróbką baileys'a, doskonale nadaje się zarówno do picia nawet zupełnie solo, gdyż jego moc nie jest zbyt uderzająca, ale również jako dodatek do serników, brownie czy kremów wszelkiej maści również doskonale się nadaje.
Słodko Wam? Chyba usłyszałabym "niemożliwie słodko!". Nic to. Dla tych co po tylu trunkach jeszcze pod stoły nie pospadali, na ochłodę i przełamanie słodyczy jeszcze inny wyskokowy trunek proponuję. Crema di limoncello nie tylko daje odrobinę wytchnienia od słodkości świątecznych, kawowych czy piwnych, ale i na chwilkę do Włoch nas przeniesie, gdzie posiedzieć pod drzewkami cytrynowymi możemy, poleżeć chwilkę na miękkiej trawie i delektować się kwaskowatym, kremowym likierem, mocnym ale i dającym się łatwo oswoić, gdy pity jest wraz z mlekiem lub kawą.
"Co jednak z taką ilością soku z cytryny mam uczynić?" zadawałam sobie pytanie, gdy na podwójną ilość likieru dziesięć cytryn ze skórek obierałam. Tarta cytrynowa Ani musiała być, ale wciąż jeszcze wiele soku pozostało. Co zrobić jednak, by było lekkie, prawie jak zapowiedź lata? Oczywiście lody. Ale nie zwyczajne lody, nie sorbet nawet, a szerbet. Słodko-kwaśny syrop, przestudzony i połączony z mascarpone doskonale pasował jako uzupełnienie słodkiego i mocnego crema di limoncello. Czy to oddzielnie czy to zmiksowane razem na wyborny drink były lekkim, słodko-kwaśnym deserem.
I kolejny roczek już zaraz … za cztery godziny… od 12.05 będę na świecie od trzydziestu lat …
Jak się z tym czuję? … Uskrzydlona :-)
P.S. Majanko, dzięki za życzenia :) Jesteś drugą osobą, która złożyła mi dziś życzenia. Buziaczki gorące :***
Ciasto owsiane z owocami
Składniki:
500 g bakalii z nalewki bożonarodzeniowej, odsączonych przez noc (można użyć świeżych owoców lub namoczonych w herbacie i odsączonych suszonych)
250 g mąki pełnoziarnistej (lub zwykłej)
150 g płatków owsianych
100 g brązowego cukru
1 łyżka cynamonu (ja dałam przyprawy do piernika)
1/2 łyżeczki soli
200 g. roztopionego masła
2 jajka
Przygotowanie: Piekarnik nagrzałam do 180 stopni Celsjusza. Tortownicę (o średnicy 26 cm) nasmarowałam margaryną, wyłożyłam spód pergaminem i od zewnątrz zabezpieczyłam folią aluminiową, gdyż owoce w czasie pieczenia lubią puszczać soki. W misce wymieszałam mąkę, płatki, cukier, cynamon, sól, masło i na koniec jajka. Połowę masy wyłożyłam w tortownicy, na nią ułożyłam równomiernie bakalie, a na wierz resztę ciasta. Nie należy ugniatać ciasta zbyt mocno, gdyż wyjdzie bardzo zwarte. Piekłam przez 45 minut. Można podać z kremem angielskim lub owocowym, ale ja zwykle podaję samo, z herbatą, kawą lub – jak w tym przypadku – z nalewką bożonarodzeniową.
Źródło: Program na kuchni.tv "Julie gotuje"
Nalewka bożonarodzeniowa
Składniki:
100 g daktyli
100 g suszonych moreli
100 g suszonych śliwek
100 g wyłuskanych orzechów włoskich
100 g suszonej żurawiny
100 g rodzynek
100 g fig
50 g kandyzowanego imbiru
1 pomarańcza, sparzona i pokrojona w plastry
200 g cukru (ja dałam mniej, ok. ? szklanki brązowego)
1 l. wódki
2 laski cynamonu
4 – 5 sztuk goździków
Przygotowanie: Cukier podgrzałam z odrobiną wody (2-3 łyżki) i ok. 100 g wódki, aż trochę się rozpuścił (nie doprowadziłam do zagotowania). Po ostudzeniu dolałam resztę wódki i dokładnie rozmieszałam, by jak najwięcej rozpuścić cukru. Bakalie układałam w dużym słoju (2,2 l.) naprzemiennie w podanej powyżej kolejności, przekładając je plastrami pomarańczy. Na wierzch ułożyłam kandyzowany imbir, delikatnie w bakalie wsunęłam goździki i korę cynamonu. Zalałam wszystko osłodzoną wódką, wraz z całym również nierozpuszczonym cukrem. Odstawiłam na min. 4-6 tygodni. Po tym czasie przecedziłam nalewkę i klarowny alkohol przelałam do butelki. Owoce odcedziłam porządnie i użyłam do ciasta poniżej, a część zmiksowanych owoców użyłam do nadzienia muffinek.
Źródło: Blog Atinki "Tak sobie pichcę"
Likier kukułka
Składniki:
500 ml. mleka skondensowanego niesłodzonego
ok. 300 g cukierków kukułek
1/4 – 1/2 l. wódki (ilość zależna od gustu)
Przygotowanie: Cukierki rozpuściłam w mleku. Odstawiłam do ostudzenia. Do zupełnie zimnego mleka wlałam wódkę, wymieszałam, przelałam do butelki i schłodziłam przynajmniej przez 1 dzień. Przed podaniem wstrząsnąć.
Źródło: Blog Majanki "Majanowe pieczenie"
Porterówka vel babskie łzy
Składniki:
2 butelki portera żywiec po 0,33 l.
1 szklanka cukru (lepiej dać trochę mniej)
2-3 łyżki cukru waniliowego (ewentualnie laska wanilii)
200 ml spirytusu
Przygotowanie: Cukier, cukier waniliowy i piwo delikatnie podgrzać (nie gotować), do rozpuszczenia cukru. Należy uważać, gdyż piwo się pieni przy łączeniu z cukrem. Odstawić do ostygnięcia. Połączyć ze spirytusem, przelać do butelki, schłodzić i podawać nie wcześniej niż na drugi dzień, a lepiej po tygodniu.
Źródło: Nasi przyjaciele A i E – dzięki :-), a w książce "Nalewki, likiery i wina domowe" Małgorzaty Caprari jako Babskie łzy (które powinno leżeć ok. 6 – 12 miesięcy);
Likier krówka, czyli domowy baileys
Składniki:
1 puszka mleka skondensowanego słodzonego
4-5 łyżeczek kawy rozpuszczalnej
1 łyżka esencji waniliowej
1/2 szklanki mleka skondensowanego 4%
2 szklanki wódki (ja dałam 1 1/2 szklanki)
Przygotowanie: Puszkę z mlekiem gotowałam w garnku z wodą przez ok. 3 godziny. Odstawiłam do całkowitego (!) ostudzenia. Zimny karmel przełożyłam do miski, dodałam kawę, esencję, mleko i zmiksowałam, na koniec dodałam alkohol, zmiksowałam, przelałam do butelki. Schłodziłam porządnie przed podaniem (przynajmniej 1 dzień). Przed podaniem należy wstrząsnąć.
Likier ten można też przyrządzić gotując mleko niesłodzone skondensowane z cukrem i cukrem waniliowym (ilość do smaku), do czasu zgęstnienia. Na koniec gotowania dodaje się kawę (już bez mleka), studzi całkowicie i miesza z alkoholem (można użyć np. 200 ml. spirytusu). Schładza przez min. 1 dzień i wstrząsa przed podaniem.
Źródło: Druga wersja przygotowania likieru od A i E, a pierwsza to moja, pewnie i tak nie bardzo oryginalna intepretacja
Crema di limoncello
Składniki:
5 cytryn eko (lub sparzonych i porządnie wyszorowanych)
1/2 l. spirytusu
1 l. mleka
40-60 dag cukru (ja dałam 50 dag)
150 ml. śmietanki 36%
Przygotowanie: Cytryny obrałam obieraczką do warzyw (same żółte skórki, bez białej albedo) i wrzuciłam do słoja. Zalałam spirytusem i odstawiłam na słoneczny parapet na ok. 1 tydzień. W tym czasie codziennie wstrząsałam słojem. Po tym czasie mleko podgrzałam na małym ogniu z cukrem do całkowitego rozpuszczenia cukru. Odstawiłam do całkowitego ostudzenia. Spirytus przecedziłam, skórki wyrzuciłam. Aromatyzowany alkohol wlałam do mleka, zamieszałam, dodałam śmietankę. Przecedziłam do butelek, schłodziłam przez min. 1 dzień. Przed podaniem wstrząsnęłam.
Ważne: Jak dla mnie jest trochę za mocne do picia samo, ale z mlekiem jest doskonałe. Następnym razem zrobię z mniejszej ilości spirytusu (ok. 0,7-0,8 l. – bo ja oczywiście robiłam z podwójnej porcji ;D).
Źródło: Forum CinCin
Szerbet cytrynowy
Składniki:
200 g cukru
200 g wody
200 g soku z cytryny
skórka z 1 cytryny (pominęłam)
1 czubata łyżka serka mascarpone
Przygotowanie: W garnku zagotowałam wodę z cukrem. Zmniejszyłam ogień i gotowałam jeszcze ok. 5 minut, a kiedy płyn miał konsystencję gęstego syropu, zdjęłam garnek z ognia i odstawiłam na 15 minut. Po tym czasie dolałam sok z cytryny (i ewentualnie skórkę). Po wymieszaniu dodałam serek i dokładnie rozmieszałam. Ostrożnie (żeby się nie oparzyć) spróbowałam, czy nie jest za kwaśne. Ważne by smak był kwaskowaty, ale nie na tyle by powodował od razu skrzywienie. Przelałam płyn do naczynia (wcześniej schłodzonego już w zamrażalniku), zamknęłam i schowałam do zamrażalki. Po godzinie wyjęłam i wymieszałam widelcem, potem jeszcze dwa razy co godzinę wyjmowałam i mieszałam widelcem. Po ok. 3-4 godzinach szerbet już jest gotowy do spożycia (ewentualnie dłużej lub krócej, w zależności od temperatury zamrażalki). Można jeść sam lub podać polane sosem owocowym lub sosem na bazie crema di limone i ubitej śmietanki, z dodatkiem zmiksowanego banana.
Źródło: Jamie Oliver "Włoska wyprawa Jamiego"
Smacznego.