Tym razem w Weekendowej Piekarni, prowadzonej nam przez Atinkę, nie jeden ale dwa wypieki były zaproponowane. Grissini już popełnione i zjedzone, a teraz czas przyszedł na pyszny chlebek z puree ziemniaczanym. Jasny chlebek na zakwasie nasza Gospodyni wynalazła u Agnieszki. Mój bochenek był okrutnie lejący, prawdopodobnie przez zbytnie dodatnie płynów, z których jednak wolałam nie rezygnować, by w efekcie nie mieć suchego chleba. Nic strasznego się jednak nie stało.
Jak ostatnio zauważyłam pieczenie to pasja bardzo wyrozumiała i chleby, nawet gdy niezbyt wprawnie do nich podchodzimy, wiele nam potrafią wybaczyć czy zrozumieć nasze potrzeby. Upiekłam więc chlebek w keksówce i zupełnie tego nie żałuję. Wolę taką wygodną do krojenia postać, a do tego miąższ chlebka dzięki dużej ilości płynów oraz puree z ziemniaka jest pyszny, miękki, a nawet delikatnie kremowy. Gorąco polecam ten wyborny chleb i dziękuję naszej Gospodyni za jego zaproponowanie.
Chleb jajeczno – maślany na zakwasie z purée ziemniaczanym
Składniki:
3 kopiaste łyżki płatków ziemniaczanych (puree w proszku) lub puree z 1 średniego ugotowanego ziemniaka (ja dałam z puree z ziemniaka)
100 ml wody
150 ml mleka
150 g (około ? szklanki) żytniego zakwasu
35 g (2 łyżki) masła, roztopionego
1 jajko, lekko roztrzepane
275 g mąki pszennej typ 650 (w tym ok. 50 g mąki pszennej typ 480, gdyż akurat tylko tyle pozostało mi po innych wypiekach)
250 g mąki pszennej typ 800 (ja dałam typ 750)
1 łyżeczka soli (moim zdaniem to trochę mało, następnym razem dałabym o 1/4 łyżeczki więcej)
1 2/3 łyżeczki drożdży (ja dałam 1 łyżeczkę)
Przygotowanie: Puree ziemniaczane wymieszałam z mlekiem i wodą i połączyłam z zakwasem. Wlałam do pojemnika maszyny do chleba. Dodałam jajko, masło i pozostałe suche składniki, ale mąki najpierw przesiałam. Włączyłam maszynę na program „Ciasto rosnące” („Dough”) i zostawiłam do końca programu na pierwsze rośnięcie. Po tym czasie ciasto powinno podwoić objętość. Wyjęłam je z maszyny, odgazowałam i przełożyłam do naoliwionej i wysypanej otrębami pszennymi keksówki. Odstawiłam do wyrośnięcia (można uformować okrągły bochenek i pozostawić do wyrośnięcia w koszyku lub durszlaku, gdy ktoś nie ma koszyka). Przykryty folią bochenek odstawiłam do podwojenia objętości (ok. 40-45 minut). W tym czasie nagrzewałam piekarnik do 240 stopni Celsiusa. Ciasto nacięłam, posmarowałam żółtkiem z mlekiem i włożyłam do nagrzanego piekarnika. Na sam spód piekarnika ustawiłam naczynie z wodą. Piekłam w temperaturze 240 stopni Celsiusa przez 10 minut, potem przez kolejne 10 minut w 220 stopniach Celsiusa i ostatnie 10-15 min w 200?C. Ostatnie 10 minut piekłam bez formy, ale też bez naczynia z wodą. Wyjęłam bochenek i zostawiłam na kratce do ostygnięcia. Od razu po wyjęciu spryskałam go wodą, dzięki czemu ma ładną lśniącą skórkę.
Smacznego.
jak widzę takie chleby ,to jestem pewna, że sztuka pieczenia chleba w domu nie zaginie
Coś pięknego :)
zgrabniutki ten chlebuś z foremki. Też tak lubię, bo to mniej stresujące. Jako początkująca w wypieku chlebów zawsze się boję, że bez foremki chleb mi się rozleje.
Chlebek śliczny :) Podziwiam osoby mające cierpliwość do pieczenia chleba. Może mi kiedyś przyjdzie :)
Tilianaro, naprawdę puszysty Ci wyszedł i pięknie wyrósł. Dziękuję Ci za wypróbowanie przepisu. Pozdrowienia.
Ładniutki! U mnie też czeka w kolejce, ale może raczej jutro?…
Nooo, przekonuje mnie on do…naruszenia Bliźniaka ;))
Tili śliczny chlebek:) Zdecydowałaś się do normalnego puree dodać całe płyny? bardzo sie cieszę, że chlebek smakował:) Też jestem bardzo zadowolona z tego wyboru;) Pozdrawiam.
Margot, w moim domu na pewno nie zaginie :) ale szczerze mówiąc to jesteś jedną z osób, które miały w tym ogromny udział i dlatego wielkie dzięki :***
Kasiu, ten po dodaniu wszystkich płynów przy puree ze zwykłego ziemniaka był zbyt lejący na formowanie go w bochenek, a do tego ja wolę foremkowe, bo wygodniejsze do krojenia :)
Kasiu24, wiesz jak się ma już bakcyla pieczeniowego, to cierpliwość sama przychodzi :)
Agnieszko, dzięki za komplement i za pyszny chlebek :)))
An-no, im szybciej tym lepiej :) Prosty, łatwy i przyjemny, a do tego rewelacyjny w smaku :)
Oczko, no ja myślę, bo się Bliźniak rozleniwi ;p
Atinko, tak dodałam wszystkie płyny i postanowiłam piec w keksówce, wyszedł tak niesamowicie wilgotny i puszysty, że aż dziwne – wcale a wcale nie jest ciężki przez tą wilgoć :) Dzięki za wyszukanie nam tego przepisu :)
za każdym razem, gdy czytam przepis na zakwasie i dostaję ślinotoku, pluję sobie w tą zaślinioną brodę, że mam takiego lenia i nie umiem się moim zakwasem odpowiednio zaopiekować… i za każdym razem obiecuję sobie, że już od jutra, że będzie go dopieszczać… :)
Tili .. uznanie :) piękny jest ten twój chleb.
Ja czytam o zakwasie i mam nadzieję, ze dostanę go w końcu od kogoś;)
Pozdrawiam
Kasia
Beo, dziękuję :)
Agatko, hihihi to najlepszy termin na obietnice „Obiecuję, że od jutra …”, wtedy na pewno dotrzymamy słowa, bo w końcu pewnie się spełni to co obiecujemy :))) Trzymam kciuki za szybkie spełnienie obietnic zakwasowych :)))
Kasiu, dziękuję :) Zakwas to naprawdę nic trudnego :) ale jak byś była w Wawie to daj znać, moja Matuszka z chęcią znów się rozmnoży, skoro już Bliźniaka i Kwasiora ma :)))
Tili , sliczny chlebuś!:)) Jaki piękny w środku i jaką ma skórkę śliczną !:)
Ciepło pozdrawiam poniedziałkowo:)
Bardzo apetyczny chleb:)
Taki domowy:)
Pozdrawiam.
Nie zaglądałam na blogi od kilku dni, rany Julek.. Tilia czuję się jakbym co najmniej od miesiąca tu nie zaglądała :) ciasteczka imbirowo sezamowe – moje ulubione smaki, i ten chlebek ziemniaczany którym zachwycam się od czasu wizyty w kuchni Alicji. Wygląda na to że zupełnie wydobrzałaś :) Pozdrawiam Aga
Ta Matuszka niedługo powinna dostać medal za zasługi w podbijaniu wyżu demograficznego chlebów haha!
Zdrówka Lipko! :)*
Majanko, chlebek jest tak pyszny, że mi mąż właśnie z bólem w oczach powiedział „Chlebuś się kończy :(” To pewnie jutro znów będę piekła :) Buziaczki na dobry tydzień :***
Ociaky, oj domowy domowy i to jest w nim najwspanialsze :)
Aga, cieszę się że smacznie Ci u mnie :) Jeszcze daleko do zdrówka, ale bez jedzenia zdrówka nie będzie :)
Oczko, hihihi ostatnio moja Babcia zaśmiała się, że skoro tyle piekę i to jeszcze z koleżankami to niedługo piekarnie pozamykają :) Jutro też jakiś chlebek będę piec, bo ten już się kończy :) Miałam nadzieję na wspólne pieczenie ale chyba choroba dłużej mnie potrzyma niż myślałam :(
Pewnie, że smacznie. Dogadzasz na wszelkie sposoby :)
Zdrowiej szybko!
śliczny Ci ten chleb wyszedł, naprawdę
i to dobry pomysł na keksówkę, przynajmniej grzyb Ci nie wyszedł jak mi ;)
Aga z Zapiecka, :)))
Aga, zawsze i wszędzie wolę foremkowe :) Może kiedyś zmienię zdanie, ale na razie uważam, że do codziennego pieczywa takie są najwygodniejsze :)