Przyszedł czas na Festiwalowe Słodkości.

Najpierw było miękkie, wilgotne, prawie kremowe brownie o jasnopomarańczowej serowej warstwie. Dodatek żurawin, które wchłonęły wilgoć z ciasta, sprawiał nam przyjemną niespodziankę na języku. Tak wielką, że choć ciasto miało być gościńcem w dniu wizyty u mojego brata, z mężem podchodziliśmy do foremki co i rusz, podjadając po kawałeczku, aż połowa ciasta zniknęła nam w brzuszkach. Piernikowa nuta jaką nadałam ciastu wraz z nastawionym tego dnia ciastem na piernik wprowadziła nasz dom w przyjemne oczekiwanie świąteczne.

A kiedy te aromaty ulotniły się całkowicie, wraz z nastaniem nowego dnia, dnia gdy celebrowaliśmy rodzinne uroczystości, z lodówki wyjęłam inne słodkie cudo, jakie powstało dzięki dyniowemu puree. Kremowy, niezwykle wręcz kremowy, o klonowej słodyczy i świątecznych aromatach sernik wlał w moje serce odrobinę nadziei w moich zmaganiach z sernikowym nemezis. Nigdy jeszcze nie wyjęłam z piekarnika tak płaskiego sernika. Prawie jak lądowisko, jak słusznie zauważyła Monika.
Zrobiłam jednak przy nim jeden poważny błąd, który zapisuję tu ku swojej i potomności pamięci :) Sernik piekłam w kąpieli wodnej, a do lodówki włożyłam go z folią aluminiową, którą zabezpieczyłam sernik przed rozmoczeniem. Niestety w tym czasie para skropliła się między tortownicą a folią, przez co zebrało się tam trochę wody, która rozmoczyła spód. Na smak nie wpłynęło to nic a nic, jednak znacznie zmniejszyło przyjemność organoleptyczną z jedzenia spodu, który sam w sobie był dla mnie wielką ciekawostką, łącząc w sobie wersje ciasteczkową z kruchą.

Było też kolejne ciacho obok którego nie mogłam przejść obojętnie. Piękna babeczka z polewą z białej czekolady jaką zaprezentowała ostatnio Ania, chodziła za mną krok w krok. Puree dyniowego miałam w bród, pozostało jeszcze zaopatrzyć się w białą czekoladę i sok jabłkowy. Krótkie jesienne zakupy, a potem w zaciszu kuchni mogłam oddać się przyjemnościom eksperymentów z kolejnym ciastem.
Przyznam, że dokonałam tylko niewielkich zmian. Głównie w poziomie słodyczy oraz w użytych bakaliach. Jagody Goji jakie ostatnio zakupiłam kusiły mnie ogromnie, a obowiązkowe w ostatnich dniach orzechy włoskie połączyłam jeszcze z miękkimi migdałowymi płatkami. Gdy ciasto się piekło, a tabliczka czekolady leżała na blacie …
… wiedziałam, że kupno tylko jednej tabliczki to był wielki błąd. Nie potrafię w spokoju pozostawić białej czekolady, dlatego też nigdy nie udaje się mi mieć jej zapasów w spiżarce. Kroiłam warzywa na obiad, a w między czasie po kosteczce tabliczka znikała w moich ustach. I gdy nadszedł czas na szykowanie polewy w papierku pozostała tylko połówka tabliczki. Nie było jednak strachu. W końcu czemu nie ozdobić pięknej babeczki upieczonej w kształcie róży w biało-brązowe girlandy z białej i gorzkiej czekolady? To był strzał w dziesiątkę. Wilgotne ciasto, trochę tylko słodkie, uzupełniało swoją słodycz z polewy, będąc jednocześnie wspaniałą platformą na której zaprezentowały się smaki bakalii.

A pamiętacie comfort food? Czy może być bardziej przyjemny deser w takim dniu niż crumble? Jabłka, podpieczona dynia hokkaido, żurawiny, oblepione niewielką ilością brązowego cukru, przykryte pod pierzynką. To właśnie w tej pierzynce ukryta była cała rozkosz. Chrupka, owsiana, słodka … gorąca. To nie wszystko jednak. Taki osamotniony crumble to jak połówka całości. Nie ma crumble bez lodów, albo chociaż schłodzonego kremu cukierniczego, albo chociaż zmrożonego jogurtu, albo … no dobra wymieniać mogę jeszcze trochę, ale przecież wszyscy wiem, że chodzi o zimno. To małżeństwo doskonałe – zimna i gorąca, północ z południem, lato z zimą, zrodziły … jesień.

Jesienią nie może też zabraknąć mojego Słodkiego Słoja … i jeśli chodzi o ścisłość to też słodkich puszek, pudełek, torebek i wszystkiego, w co tylko mogę zapakować owsiane ciasteczka. Ubóstwiam je! Chrup, chrup, chrup … już sam ten odgłos sprawia przyjemność. Niestety w przypadku dyniowych ciasteczek* nie ma tych efektów. Są mięciutkie, rozpływające się w ustach i nieziemsko smaczne, ale brak mi w nich chrupkości.
Nawet dodatek orzechów, migdałowych i owsianych płatków nie odmienił ich w tym względzie. Za to jagody goji i rodzynki jeszcze bardziej nawet niż w babeczce mogły smakowicie zaprezentować swoje smaki. Jeszcze tylko rezygnacja z cukru na rzecz miodu i ciasteczko było idealne dla mojej malutkiej bratanicy.
I tak to kończą się moje festiwalowo-dyniowe dokonania. Jednak już teraz wiem, że czekają mnie dyniowe poprawiny … w końcu w szafce dyniowa marynata, dyniowe powidła, na talerzach pojawiały się i pojawiać wciąż będą dyniowe dania, a wciąż uszczuplana kolekcja rodzi coraz to nowe pomysły.
Beatko dziękuję za wspaniały Festiwal :-***
* a dyniowe ciasteczka otula wspaniały prezent, o którym już niedługo :-)
Dyniowe sernikobrownie z żurawiną
Składniki:
200 g masła, roztopionego
3/4 szklanki cukru brązowego
2 jaja
1/2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki ciemnego kakao
2 łyżeczki cynamonu
1/2 szklanki żurawin
szczypta soli
220 g kremowego serka (użyłam Philadelphii)
1 jajo
75 ml syropu klonowego
2 łyżki + 2 łyżeczki mąki pszennej
1 szklanka zmiksowanej dyni (puree mocno odsączone)
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka mielonego imbiru
1 łyżeczka kardamonu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
Przygotowanie: Masło próbowałam utrzeć z cukrem i solą, ale przy roztopionym maśle próżny to był trud. Wstawiłam mieszaninę na chwilę do zamrażalnika i jak się trochę zestaliła, wtedy zmiksowałam na puszystą masę. Dodałam po jednym jajku, zmiksowałam. W innej misce wymieszałam suche składniki. Delikatnie szpatułką wymieszałam utartą masę maślano-jajeczną z suchymi składnikami.
Składniki na masę serową utarłam. Foremkę (20×30) wyłożyłam pergaminem. Wlałam ok. 2/3 masy czekoladowej, potem serową, na koniec dodałam masę czekoladową, rozprowadzając ją niedbale. Piekłam ponad godzinę w temperaturze 170 stopni Celsjusza (do suchego patyczka).
Źródło: Kuchnia Agaty
Sernik z dynią i nalewką bożonarodzeniową
Spód
1 szklanka drobno posiekanych orzechów pekan (dałam orzechy włoskie)
1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki brązowego cukru
1/4 szklanki pokruszonych herbatników z mąki grahama
2 łyżki stołowe niesolonego, miękkiego masła
1 żółtko
Przygotowanie: Piekarnik nagrzałam do 180 stopni Celsjusza. Tortownicę nasmarowałam masłem. Dno powinnam była wyłożyć pergaminem. Na zewnątrz tortownicę owinęłam dokładnie trzema warstwami folii aluminiowej, gdyż sernik piekłam w kąpieli wodnej (mimo, że przepis tego nie wymaga i chyba słusznie)
W mikserze zmiksowałam składniki spodu. Wylepiłam nimi dno tortownicy. Podpiekłam spód ok. 10 minut. Odstawiłam do przestygnięcia.
Masa serowa:
1 1/2 szklanki puree z dyni
2 ubite jajka
po 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu, mielonej gałki muszkatołowej, sproszkowanego imbiru (zamiast przypraw dałam 2 łyżeczki przyprawy do piernika Kotanyi)
1/2 łyżeczki gruboziarnistej soli
750 g serka kremowego (dałam President)
1 szklanka syropu klonowego
2 łyżki bourbonu (dałam nalewkę bożonarodzeniową)
2 łyżki kwaśniej śmietany
Przygotowanie: Piekarnik nagrzałam do 150 stopni Celsjusza. Przygotowałam głęboką blachę z gorącą wodą. Puree z dyni zmiksowałam z jajkami, przyprawami, i solą. Ser utarłam z syropem i nalewką, aż był gładki. Dodałam śmietanę i masę dyniową. Szybko zmiksowałam. Wlałam na podpieczony spód. Piekłam ok. 60 ? 70 minut, aż środek ciasta był nieruchomy, gdy poruszałam tortownicą. Zostawiłam do przestygnięcia w uchylonym piekarniku, ale już na kratce, a nie w wodzie (powinnam od razu zdjąć folię).
Polewa:
1 szklanka kwaśniej śmietany
1 łyżeczka bourbonu (dałam nalewkę bożonarodzeniową)
1 łyżeczka cukru (dałam brązowy)
Przygotowanie: Piekarnik nagrzałam do 180 stopni Celsjusza. Śmietanę połączyłam z nalewką i cukrem. Wlałam na przestudzony sernik. Piekłam 10 minut. Wyjęłam i odstawiłam na kwadrans. Schłodziła min. 3 godziny w lodówce, u mnie przez noc.
Przed podaniem udekorowałam zredukowanym i ostudzonym syropem klonowym. Należy zrobić to wcześniej (min. 30 minut), by lekko wniknął w sernik, pozostawiając ładny wzorek.
Źródło: „Kurs gotowania Donny Dooher” na kuchnia.tv
Babka dyniowa w polewie z białej i ciemnej czekolady
Składniki:
1 1/2 szklanki mąki
po 1 łyżeczce proszku do pieczenia, sody, cynamonu (dałam przyprawę do piernika Kotanyi)
1/2 łyżeczki soli
3 jajka
1 szklanka cukru (dałam 1/2 szklanki brązowego cukru)
2/3 szklanki oleju (dałam arachidowy)
1 szklanka drobno startej dyni albo puree dyniowego (dałam puree)
1/2 szklanka soku jabłkowego
1 1/2 szklanki bakalii (jagody goji, rodzynki, posiekane orzechy włoskie, płatki migdałowe)
1/2 tabliczki gorzkiej czekolady
1/2 tabliczka białej czekolady
1 łyżka masła
Przygotowanie: Jajka i cukier utarłam w mikserze. Dodałam przyprawy, sodę, mąkę, olej, sok. Następnie dodałam dynię i na końcu bakalie. Piekłam ok. 50 minut (u Ani zajęło to ok. 40 minut) w 180 stopniach Celsjusza (grzanie góra dół) w formie babkowej wysmarowanej tłuszczem. (patyczek powinien być suchy).
Czekolady stopiłam w oddzielnych miseczkach (w kąpieli wodnej) z dodatkiem masła. Przełożyłam je do torebeczek foliowych i wycisnęłam na przestudzone (!) ciasto.
Źródło: Piękny kątek Truskawkowej Ani
Crumble dyniowo-jabłkowy
Składniki:
100 g mąki
50 g płatków owsianych
garść płatków migdałowych
75 g masła
ok. 30-50 g cukru brązowego
szczypta soli
500 g pokrojonej w kostkę dyni hokkaido (lub innej o zwartym miąższu), podpieczonej przez kilka minut
3 duże jabłka, obrane i pokrojone w kostkę
sok z cytryny do skropienia jabłek
2 garście żurawin
2 łyżki brązowego cukru
cynamon, kardamon, imbir
Przygotowanie: W naczyni żaroodpornym nasmarowanym masłem ułożyłam wymieszane z cukrem i przyprawami kawałki jabłek i dyni. Posypałam żurawiną. W mikserze zmiksowałam mąkę, płatki owsiane i migdałowe, cukier z masłem i szczyptą soli, aż powstały duże grudki. Kruszonkę wysypałam na owoce. Piekłam ok. 30 minut, do zezłocenia. Przed podaniem lekko (!) przestudziłam, podałam z lodami.
Ciasteczka dyniowe z bakaliami
Składniki:
2 szklanki mąki
1 i 1/2 szklanki płatków owsianych (mogą być błyskawiczne)
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka cynamonu (dałam 2 łyżeczki przyprawy do piernika Kotanyi)
1/4 łyżeczki soli
200 g masła
2 łyżki cukru waniliowego
1/2 szklanki miodu
1 szklanki puree z dyni
1 duże jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (pominęłam)
1 1/2 szklanki bakalii (orzechy włoskie, płatki migdałowe, czekolada gorzka, rodzynki, jagody goji)
Przygotowanie: Mąkę wymieszałam z płatkami, przyprawami, sodą i solą. Masło utarłam z cukrem na puszystą masę (żeby masło uzyskało puszystość należy ucierać je z cukrem, gdyż to dzięki jego kryształkom zmienia swoją strukturę. Dlatego też miód należy dodać na samym końcu, przed dodaniem jajek i innych dodatków). Dodałam miód, dynię i jajko, zmiksowałam. Wsypałam sypkie składniki. Wymieszałam. Dwoma łyżeczkami układałam kuleczki z ciasta na blasze wyłożonej pergaminem. Piekłam w 180 stopniach Celsjusza przez ok. 14-20 minut (w zależności od wielkości). Z tej ilości wyszły mi trzy pełne blachy ciasteczek. Studziłam najpierw przez 2 minut na blasze, a potem na kratce.
Źródło: Blog Evenki „Arabeska”
Smacznego.
