Weekendowa Piekarnia #45 – chleb z regionu Vendée.



Niezwykle aromatycznie, łatwo i przyjemnie odbyła się ostatnia Weekendowa Piekarnia. Mini bagietki jakie dzięki niej upiekłam, spałaszowaliśmy z przyjaciółmi na niedzielny lunch. Nie dodałam do nich przepisowych, a jednocześnie zabójczych ilości czosnku i masła, za to wzbogaciłam je dodatkiem mozzarelli, która przyjemnie wchłonęła roztopione masło, dzieląc między siebie a miąższ bułeczek ostrość czosnku, łagodząc go swoją mleczną naturą. Niewielka ilość soli, za to solidna porcja pieprzu dopełniła całości.

I tak w ostatnim momencie trwania tego odcinka dołączam się do wspaniałej zabawy, jaką jest Weekendowa Piekarnia. Nie będę już nawet pisać, że mam nadzieję nie spóźniać się już więcej, gdyż i tak do tej pory godzenie nadmiaru zajęć z pisaniem bloga wychodzi mi tylko częściowo. W końcu od kilku dni czeka już na publikację seria zdjęć wspaniałego ciasta Żaby, nie wspominając nawet o niezliczonych obiadach i deserach jakie ostatnio przygotowywałam. Pozostaje mi tylko spokojnie na to spojrzeć i powiedzieć sobie „Poczekają, to i doczekają się” :-)


Bagietki z regionu Vendée

Ciasto:
300 g maki t55
18 cl wody czyli 180 ml
7,5 g drożdży
7 ,5 g soli

Nadzienie:
225 g masła miękkiego (ja dałam 5 czubatych łyżeczek)
130 g czosnku obranego (ja dałam 5 dużych ząbków, co ważyło ok. 45 g)
Sól, pieprz
mozzarella

Przygotowanie: Składniki na ciasto wymieszałam i wyrobiłam w maszynie. Tam też wyrastało (ok. 90 minut). Potem ciasto podzieliłam na 4 części, z każdej uformowałam mini bagietkę i odstawiłam na blasze do rośnięcia na godzinę (przykryte ściereczką). W tym czasie obrane ząbki czosnku, sprasowałam i wymieszałam z masłem, solą i pierzem. Piekarnik nagrzałam do 240 stopni Celsjusza (hydropieczenie) (powinnam była włożyć naczynie z wodą, ale zapomniałam). Bagietki nacięłam, posmarowałam mlekiem i włożyłam do piekarnika na 10 minut. Po tym czasie wyjęłam je z piekarnika, przycisnęłam mocno deseczką, przecięłam wzdłuż, posmarowałam czosnkowym masłem i włożyłam plasterki mozzarelli. Włożyłam z powrotem do piekarnika na ok. 15-20 minut. Gdyby za mocno brązowiały, należy obniżyć temperaturę do 180 stopni Celsjusza. Podałam jeszcze ciepłe na liściach sałaty, które spełniały jednocześnie rolę chusteczek :)

Źródło: Zapbook

Smacznego.

WeekendowaPiekarnia

  1. Tilus , już dopisuje :)))
    Przepięknie wyglądają i ślicznie im w tej zieleni
    pozdrawiam i dziękuję za dołączenie się mimo braku czasu ***

  2. Piękne zdjęcia, smakowite chlebki Tili!:)
    Chętnie bym się wgryzła w jeden taki chlebek :)
    Miłego dnia :)))

  3. Bardzo ladnie wygladaja,ja uwielbiam mozzarelle wiec na pewno sprobuje ta wersje .Dziekuje za wspolne pieczenie

  4. Doczekają się, doczekają. :) Ostatecznie wszystkie (wszyscy :)) dobrze wiemy, że czas nie guma, a obowiązki na pierwszym miejscu. :)
    bagietki z tą spływającą mozzarellą wyglądają obłędnie. :)

  5. Margot, dziękuję Mistrzyni :*

    Majanko, już podsyłam :)

    Zapbook, to był naprawdę dobry dodatek :)

    Aniu, w takim razie już przyklejam przepis na ścianie i będzie na Was czekał :*

    Małgoś, oj, tak oj tak – i dotyczy to zarówno pierwszeństwa obowiązków, jak i obłędnej mozzarelli :)))

    Majko, nie dało się inaczej jak zjeść od razu :)

    Beatko, ależ jakie niestety, Ty po prostu będziesz cieszyć się nimi ciut później :)

    Anno, oj, znamy, znamy :) Wpadnij do mnie to Ci upiekę :)

    Żabko, wiem, ja tez zaniemówiłam przy stole :)

    Arku, witaj u mnie i rozgość się :) Ilość czosnku to rzeczywiście przeraźliwa liczba, ale jak się podejdzie kreatywnie do przepisu to już nie jest tak źle :) Następnym razem zrobię je z pieczonym czosnkiem, myślę że byłyby doskonałe :)

    Aga, tak, czasem trudno zwolnić w życiu, ale nie ma tego złego … jak to mówią :)

  6. Lipka! jesteś dla mnie piekarską mistrzynią! :)

    Maupa poszła. A ja poproszę jak najszybciej tę lasagnę co to wtedy zjedliśmy ;)

    buziaki :)**

  7. Cudeńka!
    Bardzo fajnie zrobiłaś z tą mozarellą, jak patrzę na wypływający z bułeczek ser to ech… Pewnie są przepyszne. Strasznie dużo tego czosnku w przepisie, ciężko sobie wyobrazić taką ilość :)
    Pozdrawiam!

  8. oj,nie zdazylam upiec ich,a kocham takie czosnkowe bagietki…no,coz…..pysznie wygladaja Twoje,oj-pysznie :)

    Pozdrawiam :)

  9. Tili, bardzo, ale to bardzo apetyczne minibagietki. Oblizałabym najpierw wypływającą mozzarellę, a później schrupałabym bagietkę:)

  10. Mlask raz jeszcze…;)

    Tili, cholera, jestem wczesniej, niz pisalas. Ciekawam strasznie,co tez kombinujesz? :)

  11. Tili, Ty takie bagieteczki serwujesz goscia na obiad, ach! A my lenie wzielismy nasza hiszpanska kolezanke pod Prage uczyc zrywac gruszki z przydroznych gruszy (ona twierdzila, ze karsc:) a na obiad do hospody… A teraz ja sie upieram, ze ugotuje w weekend a zarowno Ona jak i Lukasz patrza na mnie jak na ufoka, co za lenie!
    No ja gdy widze te bagietki, to zaluje ze mnie namowili na hospode i juz sie nie ugne!
    Usciski Tili :*

  12. Oczko, eeee tam mistrzynią, zaledwie czeladnikiem :)

    Felluniu, i dla mnie tego czosnku było za dużo, za to z mozzarellą to było niebo w gębie :)

    Gosiu, w takim razie piecz teraz :)

    Kasiu, w takim razie przybij piątkę :) I ja tak je zjadłam :)

    I.nna, to w tym czasie można zrobić bagietki :)))

    Aniu, to już chyba wiesz :)

    Basiu, nie kraść tylko, idziecie na dzierżawę :))) A co do podejmowania gości, to ja inaczej nie mogę – ubóstwiam gotować i dzielić się tym z innymi :))) Po Nowym Roku mam nadzieję, że sama się przekonasz :)
    BTW to jutro już odpiszę na m@łpki, bo teraz już padam na pyszczek :) Ściskam :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *