Uwielbiam truskawki! Mogłabym je jeść na tony, przerabiać, piec, używać do dań wytrawnych i tych na słodko. Po prostu wszędzie! Ale, jest jedno ale. Czekam na te najlepsze, krajowe i najlepiej lokalne, czasem z własnej działki, a czasem na bazarze od pana o pomarszczonych dłoniach. Kiedy więc w kwietniu zaczyna się wiosna na całego, u mnie zaczyna narastać radosne wyczekiwanie na truskawki.
Lubię je same, lubię je w plackach, ale jedną z najsmaczniejszych dla mnie form to są koktajle. Gdy dodać jeszcze do nich garść poziomek, to już jest niebo w gębie. Taki koktajl może być na bazie wszystkiego – mleka krowiego, koziego, roślinnego, z dodatkiem śmietanki lub bez, na jogurcie, maślance, kefirze. Truskawki lubię w tych najprostszych z prostych ich odsłonach, bez udziwnień, bez nadmiernych dodatków, choć od czasu do czasu jakaś mięta czy wanilia dobrze im zrobi.
Wiosną w ogóle nachodzi mnie ochota na koktajle. Te zielone, pomarańczowe czy czerwone, zależnie od tego co wrzucę do kielicha blendera. Zwykle jest tam też banan lub dwa, dla smaku i konsystencji oraz dla dodania energii, gdyż taki koktajl to zwykle moje drugie śniadanie, a ostatnia szklanka to przekąska w między czasie, by doczekać do obiadu.
Ale nie tylko tak naturalnie podane truskawki lubię. Lubię też zamykać je w słoiku. Najbardziej w konfiturze, gdzie pływają całe owoce, ale i w nalewkach. Taka truskawkowa nalewka otwarta zimną i deszczową jesienią to prawdziwy rarytas i przypomnienie lata. Nalewkę na truskawkach robię jak wszystkie pozostałe, a same owoce po oddaniu ich smaku do alkoholu, mieszam ze świeżymi truskawkami, czasem też z malinami i robię z nich sos dla dorosłych do placków czy naleśników. Bo gdy kocha się truskawki, to nic nie może się zmarnować :)
Koktajl truskawkowy
Do kielicha miksera wrzucam truskawki do ok. 2/3 wysokości, dodaję 1 lub 2 banany (przy jednym koktajl jest bardzo płynny, przy 2 jest znacznie gęstszy) i dolewam płynu na jaki mam ochotę i jaki aktualnie mam na stanie – jakiś rodzaj mleka, kefir, śmietana, jogurt, itp. Zwykle nie słodzę, bo jak pisałam powyżej czekam na te najlepsze, słodkie truskawki, a dodatek bananów zwykle załatwia sprawę, ale jeśli mam ochotę na słodszy koktajl to zwykle dodaję niepełną łyżkę miodu lipowego. Miksuję i wypijam ciesząc się wiosennym słońcem.
Nalewka truskawkowa
Mam swoją ulubioną proporcję na nalewki, którą stosuję zawsze, bez względu na rodzaj owoców czy alkoholu. Jest to 1 kg owoców na 1 litr mieszanego alkoholu (zwykle pół na pół spirytus z wódką) i między ćwierć a pół kilo cukru (zależy od słodyczy owoców, nie lubię ulepkowych nalewek, ale też nie przepadam za wytrawnymi).
Najpierw zalewam owoce alkoholem i odstawiam na 10-14 dni. Potem zlewam alkohol i owocę zaypuję cukrem, odstawiając na 10-14 dni, ale tym razem co 1-2 dni wstrząsam słojem, by cukier rozpuścił się w powstającym soku.
Po tym czasie łączę zlany wcześniej alkohol i zlany z owoców syrop, przelewam do ciemnych butelek i odstawiam na ok. 9-10 miesiecy. Im nalewka dłużej stoi, tym smaczniejsza, choć nie poleca się trzymania nalewek dłużej niż 3-4 lata. Cóż, u mnie nigdy żadna tyle nie stała :D
Smacznego.