Na dobry humorek.

Jakoś dzisiaj dopadła mnie chandra i nawet zupka jej nie przegnała. Ale wystarczyło pomyśleć co jeszcze mam w szafkach. Na blacie wylądował makaron – znalazły się i penne i świderki, oba pełnoziarniste, śmietana, którą powinnam była wykończyć, jajka też się odnalazły w lodówce. Wystarczyło tylko szybko skoczyć do pobliskiego mięsnego, kupić kilka plastrów boczku i na stole pojawiła się kremowa, o delikatnym posmaku jajka na miękko … carbonara.

SONY DSC

Choć jest to danie włoskie, a one zwykle kojarzą mi się bardzo letnio, to carbonara jest królową zimowych dań. Co zabawniejsze, nigdy jeszcze jej nie robiłam, choć zdarzyło się mi jeść różne podróbki w restauracjach. Dla mnie carbonara musi być z jajkiem, śmietaną i mocno wysmażonym boczkiem. Taka dawka węglowodanów i kalorii musi poprawić humorek i przegnać zimową chandrę. Tym bardziej, gdy jedząc ją patrzę na minę męża uśmiechającego się do mnie :)

Carbonara

Składniki:
makaron penne, ew. świderki czy spaghetti (porcja dla 2 osób)
6-8 plastrów boczku, pokrojonego w kosztkę
tymianek
czosnek suszony lub świeży starty
50-70 ml. śmietany (czasem więcej, jak mi zostanie tylko troszkę na dnie pojemniczka)
2 żółtka (do 4, zależy od nastroju)
duża garść parmezanu
pieprz kolorowy, świeżo starty
natka pietruszki

Przygotowanie: Nastawiłam wodę na makaron. Boczek podsmażyłam na patelni na złoto-brązowo, odlałam tłuszcz zostawiając mniej niż łyżkę, wrzuciłam cebulkę i podsmażałam, aż się zeszkliła. Na ostatnią minutę dodałam ząbek czosnku, starty na tarce. W tym czasie ugotowałam makaron w osolonej wodzie oraz w miseczce wmieszałam śmietanę z żółtkiem, parmezanem, pieprzem i natką. Do gotowego boczku z cebulą i czosnkiem dodałam makaron al'dente z odrobiną wody z gotowania (ważne!!! nie można przelać makaronu wodą, gdyż sos nie przyklei się do niego!!!). Przez chwilę zamieszałam wszystko na patelni na bardzo dużym ogniu i zgasiłam płomień. Potem szybko wlałam masę śmietanowo-żółtkową i energicznie zamieszałam (podrzucałam wszystko na patelni). Wyłożyłam na talerz i od razu podawałam. Można udekorować płatkami parmezanu.

 

EDIT: Zdjęcie poniżej jest zdjeciem oryginalnym, z 25 listopada 2008 r. Zdjęcie powyżej, to poprawiona wersja z czerwca 2014. Tak dla przyjemności poprawiania swoich poprzednich zdjęć, ale by również zachować to, jakie zdjęcia robiłam w początkach blogowania :)

Smacznego.

Orzechowy czar w maślanych ślimaczkach.

Kiedy nie ma czasu, a goście tuż tuż
Kiedy nie ma siły, a chęć na już już …

20081114_20160406_palmier002

Właśnie takie są te ciasteczka. Wystarczy ciasto francuskie, zmiksowane z cukrem i cynamonem orzechy, trochę masła i w całym domu taki zapach, że ślinka leci. Orzechowe ślimaczki są smaczne, chrupiące i lekkie, choć zupełnie nie dla trzymających dietę.

20081114_20160406_palmier001

Moje wprawdzie nie wyszły tak równe jak bym chciała, ale cały w tym urok domowego pieczenia. Czasem wyjdzie mniejsze, czasem większe, czasem grubsze, a innym razem cieńsze, zawsze jednak pyszne i na weekendową kawę i na wieczorne grzeszki.

"Palmierki" orzechowe

Składniki:
1 szklanka prażonych orzechów (ja użyłam orzechów włoskich i migdałów)
3 kopiaste łyżki wiórków kokosowych (można pominąć)
1/2 szklanki brązowego cukru (można też dać ciemny cukier z melasą – muscovado)
1 łyżeczka cynamonu
1 opakowanie ciasta francuskiego
100 g masła, stopionego
cukier

Przygotowanie: Orzechy, cukier i cynamon zmiksowałam pulsacyjnie. Ciasto rozwałkowałam na grubość ok. 0,5 cm w płatach o wielkości 20×10 cm. Smarowałam płaty roztopionym masłem i wysypywałam mieszanką orzechową. Zwijałam wzdłuż dłuższego boku, zostawiając na końcu trochę ciasta bez nadzienia, by je skleić, przy użyciu masła. Ruloniki smarowałam masłem i kroiłam na ok. 0,5-1 cm krążki. Dobrze jest w miejscu styku ciasta dodatkowo je delikatnie podoklejać widelcem, by się nie rozklejały w czasie pieczenia, ale i tak część z nich mi się delikatnie porozklejała.

Powinnam obtoczyć je w cukrze i tak układać na blasze, wyłożonej pergaminem (odstępy przynajmniej 3-5 cm), ale ja podarowałam już sobie takie wykończenie, gdyż ciasteczka i tak są bardzo słodkie. Jednak w wersji z muscovado, mają one ciekawy posmak goryczki i wtedy obtoczenie w drobnym cukrze daje im dodatkowego kopa. Poza tym obtoczone w cukrze są bardziej rumiane. Ja obtaczałam w cukrze całe długie rulony ciasta i wtedy dopiero kroiłam na małe ciasteczka.

Piekłam w piekarniku rozgrzanym do 190 stopni Celsiusa przez 10 minut, a potem przełożyłam wszystkie ciasteczka na drugą stronę i piekłam do zrumienienia na drugiej stronie (też ok. 10 minut). Po ostudzeniu, te palmierki, które nie wylądowały w brzuszkach, powędrowały do zamkniętego pojemnika.

Przepis zaczerpnęłam z programu mojej słodkościowej inspiracji, Anny Olson. Ona wprawdzie robiła duże palmiery zawijając masę orzechową od razu w całe ciasto rozwałkowane na znacznie większe rozmiary (choć też o grubości 0,5 cm). Ja chciałam uzyskać małe ciasteczka, takie na jeden duży kęs, dlatego zdecydowałam się na zawijanie je w małe płaty.

 

EDIT 6 kwietnia 2016 – tym razem w poprawkowej wersji są głównie zdjęcia, ale i wersja z ciemnym cukrem z melasą (muscovado). Użycie tego cukru daje palmierom zupełnie inny wymiar – stają się zarówno słodkie jak i lekko wytrawne, doskonałe by dodać energetycznego kopa, a jednocześnie nie przesłodzić. Wspaniałe do zabrania w puszce na pikniki, wyjazdowe treningi z psami, czy po prostu do popołudniowej kawki :) Poniżej oryginalne zdjęcie z 2008 r.

Smacznego.

Gnocchi z kaczką


Jeszcze jedna propozycja na Ziemniaczany Tydzień. Tym razem gnocchi, ale to nie one przysporzyły mi kłopotów, tylko kaczka-dziwaczka. Choć wyszła smacznie, ale brakowało jej tego czegoś. Nie zamierzam się jednak poddawać i spróbuję pewnie jeszcze nie raz.

Gnocchi

Składniki:
1 kg. ziemniaków, ugotowanych w mundurkach, obranych i przeciśniętych przez praskę
25 dag mąki uniwersalnej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 jajka
sól
gałka muszkatołowa

Przygotowanie: Ziemniaki łączę z mąkami, jajkiem, solą i gałką. Mąkę uniwersalną dosypuję w miarę potrzeb, tak by uzyskać lekkie, luźne ciasto. Formuję ciasto w wałki i kroję na niewielkie kluseczki, dociskając widelcem, by uzyskać wzorek. Wrzucam do gotującej, osolonej wody i wyjmuję gdy wypłyną.
Część można zamrozić po ostudzeniu i wystygnięciu. Doskonałe z różnymi sosami, szałwią, albo z kaczką w musztardowo-śmietanowym sosie.


Kaczka w musztardowo-śmietanowym sosie

Składniki
2 piersi kaczki
łyżka jasnego sosu sojowego
2-3 łyżki musztardy ziarnistej
1 łyżka tymianku
2 łyżki śmietany 15%

Przygotowanie: Kaczkę oczyszczam ze skóry i tłuszczu i kroję na kawałki wielkości kęsa. Łączę składniki marynaty: sos sojowy, musztardę i tymianek (ja dałam 1 łyżkę) i odstawiam na 30 min. Na niewielkiej patelni podsmażam ok. 5 minut kaczkę na średnim ogniu i gdy z sosu sojowego i musztardy powstała emulsja, a kaczka się usmażyła, dodaję śmietanę i gotuję jeszcze kilka minut, by uzyskać gładki sos. Podaję przybrane szczypiorkiem.

Smacznego.

Ziemniaczany Tydzień część II 3-12.X.2008

Ziemniaczany Tydzień II

SONY DSC

Z początku, gdy zobaczyłam informacje o Ziemniaczanym Tygodniu, nie chciałam nic szykować z ziemniaków. Wydawały mi się jakieś nudne. Bo cóż może być ciekawego w ziemniakach z wody czy puree? Potem jednak w mojej głowie zaczęły się pojawiać kolejne ziemniaczane dania – pierogi ruskie, kopytka, kluski śląskie czy szare i oczywiście knedle oraz wiele wiele innych. Na żadne z tych dań jednak nie miałam ochoty i już myślałam, że zabawa w Ziemniaczany Tydzień mnie ominie.

Tak się jednak nie stało. Rankiem wyszłam do sklepu po owoce i przypomniałam sobie moje pierwsze ziemniaczane danie, jakie zrobiłam, wtedy jeszcze nie wiedząc, że jest to irlandzki colcannon. Mój colcannon jest jednak trochę inny, niż ten tradycyjny ze stołów z zielonej wyspy.

SONY DSC

Zwykle dodaję dwa rodzaje kapusty i poza dymką dodaję dużo szczypiorku, kminku i gałki muszkatołowej. Oraz najważniejsza zmiana – zamiast śmietany czy mleka dodaję mieszankę jogurtu i mleka zagęszczonego, a wszystko delikatnie zapiekam, czasem posypane jakimś serem. Lubię tą kwaskowatość jaką nadaje jogurt. Tak więc, jak widać mój colcannon jest raczej zapiekanką niż tradycyjnym puree z kapustą, ale jest pyszny zarówno sam, jak i jako dodatek do dania z sosem.

Colcannon

Składniki:
1/2 kg. kapusty (trochę białej, trochę włoskiej)
1/2 kg ziemniaków
1/2 pęczka szczypiorku (cienkiego)
2 małe cebulki dymki
1/2 pęczka koperku
1 łyżeczka kminku
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej (najlepiej świeżo zmielonej)
opcjonalnie czosnek pieczony (1-2 ząbki)
1/2 szklanki jogurtu naturalnego wymieszanego z mlekiem zagęszczonym 4% (ale może to być dowolna lubiana mieszanka nabiału, chodzi o nadanie odpowiedniej wilgotności, ale też smaku i struktury)
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie: Gotuję ziemniaki w mundurkach, potem je trochę przestudzam. Poszatkowaną kapustę podduszam na maśle z olejem do miękkości, odcedzam. W miseczce łączę jogurt z drobno poszatkowanym szczypiorkiem, dymką, koperkiem, kminkiem i gałką (oraz ewentualnie czosnkiem) i dodaję mleka zagęszczonego, żeby rozluźnić masę. Powinna być delikatnie luźna, ale nie płynna. Potem w mikserze na ostrzem na wolnych obrotach rozdrabniam kapustę i dodaję masę jogurtowo-ziołową. Masa kapuściano-jogurtowa nie powinna być zbyt gładka, ale też nie powinny w niej być duże kawałki. (Lepsza jednak wersja wyszła mi, gdy po prostu od razu drobno posiekałam kapustę, przed duszeniem i potem wymieszałam ją z masą jogurtową i ziemniakami. Ważne, by masa kapuściano-jogurtowa w czasie łączenia z ciepłymi ziemniakami też była ciepła).

Obrane ziemniaki (gdy robię to danie z młodych ziemniaków, nie obieram ich) przeciskam przez praskę do miski i łączę z masą z kapusty, solą i pieprzem do smaku. Układam w dwóch niewielkich naczyniach do zapiekania i ewentualnie posypuję serem. Zapiekam kilka minut, aż ser się rozpuści i/lub zezłoci. Podaję na stół przybrane gałązką koperku. (Doskonałe też z jajkiem sadzonym)

Smacznego.

EDIT: Tym razem poprawka głównie polega na poprawie zdjęcia, ale i w metodzie potraktowania kapusty i w użytym nabiale są dodatkowe wskazówki. Smacznego :)

 

Ziemniaczany Tydzień część II 3-12.X.2008