Pewnie mnie Poleczka za to wyznanie udusi, ale jak sobie razem pichcimy czy krzątamy po domku, a muzyka płynie z głośników, słońce zagląda przez okna i do tego nieustanne ćwierkanie, które dobiega zza otwartych szyb, nie możemy sobie nie podśpiewywać. No i taki krotochwilny nastrój się mnie dzisiaj czepną, że nie mogę – po prostu nie mogę, się tym z Wami nie podzielić.
A zaczęło się … a raczej miało się zacząć w pewien czwartek, na który zaplanowałam obłędne cannelloni, których szpinakowy środek już wiosnę przypominał, ale otulone są jeszcze zimową bielą kołderki, upstrzoną ziołami z doniczek i aromatem gałki muszkatołowej, nieodzownej w takim towarzystwie. Do tego urocza obecność podsuszonych pomidorków, upieczonych z solą i cukrem, niczym radosne kwiatki przebijały się na białym puchu beszamelowego sosu.
Niestety Polci nie dane było spróbować tych cannelloni. Wiadomo jak to jest w podróży, czasem się coś opóźni i dopiero w dniu Makaronikowej Loży spotkałyśmy się, by niedługo później zostać na dobre. I tak pichcimy smakołyki, objadamy się bezami, a muzyka nastraja do śpiewania i radosnego wiosny pełnego przebudzenia oczekiwania :-)
A tymczasem zapraszam Was na to wyborne przednówkowe danie, którym możemy zaklinać Panią Wiosnę, by przyszła, przyszła szybciutko i pozwoliła nam już na dobre zrzucić ciepłe okrycia i biegać po lesie czy łąkach zbierając kwiaty i … młode pokrzywy na zupę :-)
Cannelloni ze szpinakiem i ziołowym sosem
Składniki:
oliwa
1 opakowanie świeżych płatów na lasagne
500 g ricotty
1 duża szalotka, drobno posiekana
2 ząbki czosnku, drobno posiekane
200 g szpinaku (u mnie mrożony, w oryginale 40 g)
świeży tymianek, po posiekaniu czubata łyżka
gałka muszkatołowa, świeżo starta
sól i pieprz
Sos ziołowy:
50 g masła
50 g mąki pszennej
1/2 l mleka
świeży tymianek, po posiekaniu czubata łyżka
świeży majeranek, po posiekaniu czubata łyżka
gałka muszkatołowa, świeżo starta
sól i pieprz
100 g parmezanu (ja dałam dwie duże garście)
Przygotowanie: Na patelni rozgrzewam oliwę, szklę szalotkę i czosnek. Dorzucam szpinak i przykrywam pokrywką. Po kilku minutach zaczyna się rozmrażać, wtedy co jakiś czas mieszam. Kiedy już całkowicie się rozmrozi i zagrzeje, dodaję zioła i gałkę muszkatołową. Solę i doprawiam pieprzem. Duszę przez ok. 5 minut i odstawiam do przestudzenia. Po ostudzeniu mieszam z ricottą, doprawiam solą i pieprzem.
Sos ziołowy to po prostu beszamel z dodatkiem ziół i gałki. Na głębokiej patelni lub w rondelku roztapiam masło, wrzucam mąkę i mieszam do połączenia. Wlewam zimne (!) mleko cienkim strumieniem, cały czas mieszając, by nie powstały grudki.Dodaję tymianek, majeranek, gałkę, doprawiam solą i pieprzem. Doprowadzam do wrzenia, zmniejszam ogień do średniego i gotuję przez ok. 5 minut, cały czas mieszając.
W tym czasie w szerokim rondlu doprowadzam wodę do wrzenia, tak na wysokość 1 1/2 cm. Wlewam kapkę oliwy. Gdy sos i ricotta są gotowe, płaty lasagne wkładam do wrzątku na kilkanaście sekund, tyle tylko by zmiękły. Wyjmuję delikatnie łyżką cedzakową, kładę na deskę, przekrawam na pół (po krótkim boku), układam farsz z ricotty i szpinaku, zawijam i wkładam jeden obok drugiego do przygotowanego naczynia, posmarowanego masłem lub oliwą. Gdy już wszystkie są w naczyniu, polewam sosem, posypuję parmezanem.
Piekę w 200 stopniach Celsjusza przez 15 minut. Podaję z podsuszonymi pomidorkami i świeżymi ziołami. Do tego idealnie pasuje lekka sałatka.
Źródło inspiracji: Food & Friends, nr. 2
Podsuszane pomidory
Składniki:
250 g pomidorków czereśniowych (lub innych małych – w oryginale 100 g)
oliwa z oliwek
cukier (u mnie trzcinowy)
sól (u mnie gruboziarnista, lekko utłuczona w moździerzu) i pieprz
Przygotowanie: Pomidorki przekrawam na połówki, polewam bezpośrednio w naczyniu do zapiekania oliwą, posypuję cukrem, solą i pieprzem. Suszę w piekarniku nagrzanym do 120 stopni Celsjusza przez 45 minut.
Moja uwaga: Jeśli chcemy je przechować, należy wyjąć je z oliwy i soków jakie z nich wypłynęły, podsuszyć w 100 stopniach Celsjusza i ostudzone włożyć do pojemniczka i do lodówki. Przed podaniem można je skropić oliwą i podgrzać razem z cannelloni. Możemy też zalać je całkowicie oliwą, ale wtedy z czasem staną się delikatniejsze.
Źródło inspiracji: Food & Friends, nr. 2
Smacznego.
Tili! Pyszności! Szkoda, że nie można posłuchać tego Waszego "ćwierkania":) A może rozważycie jakiś zapis dźwiękowy?! :D To by dopiero był rarytas!
Pozdrowienia!
Obfity ten przednówek:) Zjadłabym chętnie takie cannelloni:)
Wiosna już jest Tili! :)
Wyjrzyj przez okno, popatrz na Kotkę i weź głęboki oddech :)
Albo wiesz co? Zrobimy to razem!
A dania nie żałuję, bo mam mnóstwo innych szczęśliwych smakołyków hihi
:*
Wygląda fantastycznie. W sam raz na taki dzień jak dziś, żeby poczuć się już bardziej letnio niż wiosennie. Koniecznie spróbuję :)
Pozdrawiam!
Z takim cannelloni to prawdziwe powitanie wiosny. Dawno nie jadlam cannelloni, a lubię, oj bardzo:)
Pozdrawiam.
ale Wam tam musi byc fajnie razem! pozdrawiam Was serdecznie i z podziwem patrze na cannelloni! :-)
smakowicie wygląda :)
Zdjęcie obłędne. Nie mogę doczekać się powrotu do domu :-)
Pychota!!! :)
fajne danko, a ja 2 nr Food & Friends nie kupilam.
Tilia, jakie pyszne danie! Kolorki też piękne i zachęcające do spróbowania.
Właśnie chciałam napisać, że Polcię ominęło takie dobre, ale racja: przecież ona teraz ma mnóstwo szczęśliwych potraw.
Wspaniałe, wiosenne kolory:)
Tili! to jest dokładnie to co lubię :) Cannelloni i szpinak – pychotka z pewnością :)
i bardzo chciałabym Was takie podśpiewujące usłyszeć :)a co śpiewacie?
Anno-Mariu, ha! a to by była zabawa ze słuchania naszego "ćwierkania" :D
Aniu, w takim razie kiedy się umówimy :)
Poluś, :* Kicia właśnie czeka na Twój powrót :)
Sylwio, w takim razie daj znać jak Ci posmakuje :) Witaj u mnie :)
Majanko, w takim razie częstuj się do woli :)
Wianuszku, oj, jest fajnie, bardzo fajnie :)
Pistacjo, dzięki :)
Nakorku, Kochanie Ty Moje, ja czekam na Ciebie i kolejny smakowity obiadek też czeka :*
Evito, o tak!
Aniu, wiesz, z trzech dotychczasowych numerów to właśnie drugi jest najlepszy według mnie :)
Oleńko, dzięki wielkie Kochana :*
Wiosenko, właśnie o to chodziło :)
Amarantko, hmmm, co się nawinie, czasem Rubik, czasem Enya, czasem Celtic Women, czasem Mika Urbaniak, czasem … a czasem po prostu nucimy co nam w duszy gra :)
ale sobie dogadzacie koleżanko , mniam
Tili cudowności. No i musi być Wam tam bardzo dobrze razem.
Zapowiada się fantastycznie:-). Co ja mówię śpiewająco :-).
Fantastyczne danie super apetyczne pomidory!
Wiosna przyszła ze śpiewem Poli, a niech Cię :D Informuję że mam opluty monitor :D
A danie pycha, choć za mną już baaardzo chodzą lżejsze wiosenne smaki, no ale na to przyjdzie jeszcze ciut poczekać.. :)
Ściskam Tili i do piątku :)))))
O tak, cudownie nas wiosna od początku rozpieszcza. Mam nadzieję, że zostanie już na stałe. Kiedy takie słońce za oknem, a w głośnikach przyjemne nuty, nie sposób nie podśpiewywać. Ja ostatnio notorycznie wchodząc na moją ulicę zaczynam nucić. A dodam, że mieszkam w centrum miasta… ;))
Cannelloni wyglądają taaak smakowicie. Idealnie wpasowujesz się w moje "ochoty" – taka pyszność już od dłuższego czasu za mną chodzi. Czas się zmobilizować! ;)
Uściski!
Obledne! Chodza za mna ostatnio cannelloni, oj, chodza. I nie moge sie napatrzec na twoje.
Mniam ! Tili, Twoje cannelloni wygląda bardzo wiosennie ! :)
Margot, no trzeba sobie dogadzać :) W końcu tylko jedno życie mamy na tyle przyjemności :D
Kabamaigo, dzięki :) Jest :)
Mihrunniso, hahaha, o tak, śpiewająco :)
Mikimamo, tak, w tym daniu te pomidory wiele zmieniają i w jego prezencji i w jego smaku :)
Moniko, to już podaję ściereczkę do wytarcia monitora :D A co do wiosennych smaków, to w weekend byłam na targu i jeszcze bardzo mało wiosennie, a typowo przednówkowo – warzywa korzeniowe przechowywanie w skrzyniach z ziemią, pory czy jabłka tak, ale z polskich nowinek to tylko ogórki ze szklarni znalazłam. Nawet rzodkiewkę mieli z Włoch :) Trzeba więc się na razie przednówkowo ratować :)
Czekam na ten piątek, czekam :*
Oliwko, wiesz, ja też czasem jak jest piękna pogoda wiosną, idę ulicą uśmiecham się i nucę coś pod nosem,a ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę – ale co tam, niech patrzą, kiedy mi tak w duszy gra, to nic mnie nie zmartwi :)
A cannelloni bardzo prosto się robi, tylko trzeba rozplanować sobie ich przygotowanie :) Smacznego :)
Maggie, w takim razie wirtualnie częstuję :)
Abbro, a dziękuję, dziękuję wiosennie :)
Pięknie, wiosennie. :-) I ćwierkająco. :-))
Też się cieszę, że wreszcie są słoneczne dni. :-)
bardzo apetyczne!
Co za banialuki! NA przednówku to się jada cebulę i kapustę,a nie takie frykasy!
Pyszne to przednówkowe danie ! Podsuszane pomidorki zwłaszcza mi się podobają. Ja sobie ususzyłam późnym latem, takie dojrzale w słońcu, w suszarce do warzyw , teraz przyjemnie je dodawać do różnych dań.
A z powrotu Poli też się bardzo cieszę :)
przepysznie wygląda i patrząc na listę składników tak też musi smakować :)
Krokodylu, w końcu Wiosna już puka do drzwi :)
Wykrywaczu smaku, dziękuję :)
Narzeczono, Ty moja Kochana, to żadne banialuki – przednówek to czas wykorzystywania zapasów ze spiżarki przed wiosną, a ponieważ w moje spiżarce zimą szpinak mrożony jest zawsze, a śmietana czy riccota jest przeważnie to pasuje :) No tylko te pomidorki to taki importowany przednówek, ale tak już mi się ich chciało :)))
Grażynko, i to wtedy będzie w pełni przednówkowe danie jak użyjesz pomidorków ususzonych na jesieni :) Nio, z Polą nam tu zabawnie :)
Kasiu, wierz mi, smakowało obłędnie – mój S dopomina się o to danie co i rusz :)
Pola spiewa przy gotowaniu? Masz z Nia Tili urwanie glowy – ale takie ze smiech chyba tylko na twarzy? :))
szczerze zazdrosze Wam…
Basieńko, jest bardzo zabawnie, choć teraz już jest Pracusiem, więc śpiewanie się skończyło, za to mamy wieczorne sesje filmowe :)