W ten weekend, ba! przez ostatni tydzień było u mnie niezwykle aromatycznie. Zaczęło się od dżemu. Niby znany, niby nic nowego, a jednak dopiero teraz uznałam go za doskonały. Mniej cukru i imbiru, za to dodatek pektyny sprawiły, że dżem uzyskał idealną konsystencje i smak. Dodatek imbiru jest ledwo wyczuwalny, za to pomarańcze z dynią tworzą niezwykle dobraną parę. Wszystko razem, porządnie zmiksowane i zagęszczone naturalną pektyną tworzy dżem doskonały.
Dżem doskonały potrzebuje więc doskonałej kromki, a ona musi mieć miąższ jasny i miękki, absolutnie nie kruszący czy nazbyt puchaty, musi być mięciutki. Jeszcze tylko chrupka skórka i już mogę ukroić grubą pajdkę. Najlepiej z brioszki, tej aromatycznej i jeszcze ciepłej brioszki. Lekko słodka, niesamowicie pachnąca zarówno dzięki wodzie pomarańczowej, jak i sporemu dodatkowi z zapasu ususzonych skórek, jaki powstał mi po zrobieniu dżemu. A jeśli jeszcze upieczemy ją w maszynie do pieczenia chleba na szybkim programie w mniej niż półtorej godziny wyjmiemy parujący, koślawy bochenek, który wywołuje uśmiech na twarzy, zarówno swoim wyglądem jak i zapowiedzią smakowitego śniadania czy przekąski.
Na koniec tygodnia była eksplozja aromatów. Pomarańczowe i imbirowe zapachy dopełniły się obłędnie aromatyczną prażoną mąką, ziemistą, trochę jakby orzechową, czy nawet lekko truflową. Chleb ten piekłam już wcześniej i piec go będę pewnie jeszcze nie raz. Wprawdzie nigdy nie udało mi się wyrobić ciasta tak, by uformować bochenek, dlatego też piekłam go w ogromnej keksówce, ale smak i zapach chleba jest zachwycający niezależnie od jego kształtu. Miąższ chleba jest delikatny i miękki, lekko wilgotny, a przede wszystkim … aromatyczny. Pachnie prażoną mąką, a kiedy zamykam oczy widzę drzewa i łany, słyszę szum rzeczki, czuję zapach pola przenikający się z zapachem lasu. Taką kromkę zjadam samą, bez dodatków, delektując się jej smakiem i zapachem.
Alciu, dziękuję za możliwość gospodarzenia w pierwszej w tym roku Weekendowej Piekarni i dziękuję wszystkim Piekącym za wspólną zabawę :*
Dżem dyniowo-pomarańczowy z nutą imbiru
Składniki:
3 kg dyni startej na tarce
7 dużych pomarańczy, cząstki wyfiletowane
0,7 kg cukru brązowego
5 cm kawałek imbiru, startego na tarce
4 opakowania pektyny
Przygotowanie: Dynię i pomarańcze zasypałam 1/2 kg cukru brązowego. Gotowałam, mieszając przez ok. 1 godzinę, aż zmiękły i prawie się rozpadły. Zmiksowałam wszystko blenderem i na ostatnie 15 minut wsypałam pektynę wymieszaną z resztą cukru i startym imbirem. Gotowałam na małym ogniu mieszając, aż wszystko zgęstniało. Przekładałam do wyparzonych słoików, odstawiałam do góry dnem i wystudziłam.
Po przepisy na brioszkę i chleb zapraszam tutaj.
Smacznego.
Ło matko. Starłaś 3 kg dyni na tarce?! I wyfiletowałaś 7 pomarańczy?!
Ja to mówi mój szwagier: szacun ;)
Tili, a 'ostanie' się łyżeczka tego dżemu za dwa tygodnie…? Ale jestem go ciekawa!
Ale pyszności tu dziś serwujesz :) Takie śniadaniowe właśnie!
Tili, a 'ostanie' się łyżeczka tego dżemu za dwa tygodnie…? Ale jestem go ciekawa!
Ale pyszności tu dziś serwujesz :) Takie śniadaniowe właśnie!
uwielbiam, ale nigdy nie robiłam z pektyną, gdzie takową dostajesz?
Ptasiu, dynię to w mikserze starłam, ale pomarańcze filetowałam :) Za to ze skórki obtarł mi je ofiarnie S, bo mi ręka odmówiła posłuszeństwa po obraniu dyniowego wielkoluda :)
Aniu, a pewnie, pewnie że będzie :) Właśnie z myślą o naszym Babińcowym Zlocie dżem robiłam :)
Monsai, pektynę kupuję w sklepach ekologicznych – widziałam ją w Organic'u i Smaku Natury, ale też chyba w Kuchnia Świata :) 1 op. jest na kilogram owoców.
piękny kolor dżemu i smak pewnie równie "piękny" :)
PS mam bardzo podobną łyżeczkę i ją uwielbiam :))
Było mi w ten weekend bardzo aromatycznie, za co Ci serdecznie dziękuję!:)
Dżem wymaga sporo roboty, ale z pewnością jest tego wart;) Nie wiem jak smakuje, ale wygląda pysznie!
Pozdrawiam serdecznie:)
Aż mi tutaj pachnie! ;DDD
Podpinam się pod prośbę Truskawki z tą delektacją dżemiksu :)
o tak Tiluś, szacun za ten dżem:)
ale nie ukrywam ,ze z chęcią bym zjadła ***
A i szacun za gospodarzenie WP bo Tili,edycja pierwsza klasa
A teraz ostami już szacun na dziś :P za piękną brioszke i cudny chleb , całuski dla Pani gorące śle
buuuuu zazdroszczę bo moja weekendowa robota wylądowała w koszu, pomarańczowa konfitura okazała się być ohydnie gorzka mimo iż całe 3kg obrałam ze skóry błonek itp itd aż mi się płakać chciało jak spróbowałam
pozdrawiam serdecznie nadal podglądając zachłannie :)
Tili, wszystko takie piekne i apetyczne u Ciebie, ze zaczynam byc zazdrosna :) Az tutaj zapachnialo mi tymi wszystkimi Twoimi doskonalosciami :) Aromatyczna Kobitka z Ciebie :))
Buzka!
Tili, bardzo się cieszę, że wyszperany przeze mnie przepis na brioszkę się przydał. Sama miałam ochotę dołączyć do tej edycji Piekarni, niestety zabrakło mi czasu :( Pozdrawiam Cię bardzo bardzo serdecznie!
Madzia a ja tak po prosbie. Czy zostawilabys mi tak na dnie sloiczka tego dzemu? Tak na sprobowanie. Bo ja mam w planach podobny, ale chcialabym mniej wiecej poznac jego smak. Bede bardzo wdzieczna i wysciskam Cie okrutnie :)
11,5 dnia zostalo…
:)))))))
Tili , ale mialas pracowite dni ostatnio, i dzemik i brioszka. Chetnie bym skusila sie na taka kromeczke z dzemem.
No dobrze, melduję raz jeszcze, na wszelki wypadek, gdybyś przeoczyła, że upiekłam chleb. Pyszny!
Tili, dzem brzmi rzeczywiscie strasznie aromatycznie, choc ja jakos dziwnie znosze dynie w dzemach, ale chyba dlatego, ze kojarzy mi sie z szalenie slodkim dzemem Lukaszowej cioci… A z filetowaniem pomaranczy podziwiam Cie niezmiernie, za mna chodzi dzem wlasnie z filetowanych pomaranczy i cos nie moge sie zabrac…
A wiesz, chcialabym slyszec szum tej rezczki :-) buziak :*
mniam mniam mniam – po prostu
odważnie i ambitnie podeszłaś do sprawy: tyle tego narobić
podziwiam i pozdrawiam!
Alez pachnąco u Ciebie Tili :))
Ten dżemik -bombowy!:))
Brioche i chlebek cudo ! No zresztą nie mogło być inaczej w Twojej Kuchni Szczęścia:))
Pozdrawiam ciepło z zaśnieżonego Gdańska :***
Twoja brioszka ma coś w sobie to pewne, kształt jest niepowtarzalny :)
Smak w połączeniu z dżemem mogę sobie tylko wyobrazić. Po cichu zazdraszczam;)
Chlebowi zaś bardzo pasuje keksówkowy kształt, bardzo.
Jeszcze raz dziękuję za takie smakowite propozycje. Dzięki Tobie z werwą weszłam w piekarniczy Nowy Rok.
Agatek, a ja ostatnio dopiero przypomniałam sobie o tych łyżeczkach, wcześniej smutnie tkwiących w pudełku. Cieszę się, że dżemik Ci się podoba :)
Goś, cieszę się ogromnie, że pięknie pachniało Ci w weekend :) A dżem wbrew pozorom nie taki straszny, tym bardziej, że wynagradza to tak wspaniałym smakiem i konsystencją :)
Oczko, no ba! pewnie, że będzie degustacja :) Buziak cieplutki :*
Alciu, dziękuję Kochana :* Dla mnie to sama przyjemność Gospodarzyć w WP :)
13tko, ooo, to szkoda że w koszu :( Następnym razem jeśli wyjedzie bardzo gorzka to zostaw do przekładania ciast – wychodzi pysznie – ja tak zrobiłam w zeszłym roku do piernika taką gorzką marmoladę pomarańczową – było doskonałe :) Albo dodaj przynajmniej połowę ilości pomarańczy mandarynek – powinny dosłodzić i złamać gorycz :)
Majeczko, dziękuję pięknie :) Ale nie zazdrość, tylko piecz :)
Ściskam :*
Lisko, i ja dziękuje Tobie za ten przepis. Niezwykły i dokładnie taki jaki być powinien :)
Poleczko, słoików jest w bród, będziecie mogły próbować ile wlezie :) Zostało już tylko 9,5 dnia – centymetr odcinam :D
Karolko, w takim razie już kroję :)
Anno, już pędzę zobaczyć i Cię odwiedzić :) Wybacz, ale ostatnio na nic czasu nie mam :( Ale cieszę się ogromnie, że piekłaś :)
Basieńko, dżem nie jest przesadnie słodki ani też za mocno dyniowy, zresztą pewnie sama spróbujesz :) Za to dżemik z pomarańczy zrobiłam w zeszłym roku – wyszeł i tak dosyć gorzkawy, za to idealny do piernika :)
Gwiazdko, dziękuję ślicznie :)
Majanko, dziękuję Kochana i Tobie wysyłam buziaczki i uściski z zaśnieżonej Warszawy :***
Lu, tak, takie maszynowe wypieki mają zabawne kształty :) Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że piekłaś z nami :)
A ja Ci już chyba pisałam, że zrobiłam Twoją brioszkę z mąki pszennej i nie spróbowałam ani okruszka :( Podobno była pyszna!
Ale ten dżemik z nutą lalalala…
Pamiętam, Felluniu, pamiętam :) I cieszę się ogromnie, że Zgibkowi posmakowała :) Teraz on pewnie czeka na nasze sufletowe spotkanie. Mój już się doczekać nie może :D