Niezwykły tort, gdyż to niezwykłe, trzydzieste urodziny.
Niezwykły tort, gdyż musiał przetrwać wielogodzinną podróż do magicznej Chaty.
Niezwykły tort, gdyż musiał pozostać niespodzianką.
Tak było 15 października. Od rana najpierw w małej tortownicy, potem w dużej piekłam ciasto z zawrotnej ilości czekolady, upajając się jej zapachem, tak pięknie współgrającym z pomarańczą. Jak wielkie cierpiałam katusze, gdy wczesnym popołudniem musiałam całe mieszkanie wywietrzyć z tego nieziemskiego zapachu, tego nie wie nikt. Jednak skoro tort miał niespodzianką pozostać, żaden ślad nie mógł zdradzić jego obecności. Ciasno owinięte w folię tortownice, ukryte w głębiach szafek, czekały tylko na …
… 17 października. Tego dnia, pełnego słońca w niezwykłym miejscu dwa krążki ciasta połączyły się, przyoblekając w maksymalnie czekoladową polewę i gdy kończyliśmy obiad nasi wspaniali Gospodarze weszli z tortem, na którym migało trzydzieści kolorowych świeczek … uśmiech Jubilata był bezcenny, a czas jaki spędziliśmy tego wieczora we czwórkę pełen szczęścia i smaku …
… niezwykłego smaku … ciężkie i wilgotne, megaczekoladowe o wyraźnym smaku migdałów i wyczuwalnej ich strukturze, uzyskanej dzięki niezbyt mocnemu ich zmieleniu. Smak i aromat pomarańczy tylko w dalekim tle nam towarzyszył, znacznie ustępując miejsca chociażby miękkim rodzynkom namoczonym w rumie.
I tak czekoladowe ciasto stało się tortem, niezwykłym, o rustykalnym wyglądzie … którego niestety od nadmiaru wrażeń nie udało mi się ładnie uchwycić w kadrze. Uwierzcie mi więc na słowo, że Tort ten był Prawdziwie Niezwykły.
Ciasto czekoladowo pomarańczowe z rodzynkami
Składniki:
1/3 szklanki rodzynek
1/3 szklanki (80 ml) whisky lub dowolnego alkoholu (u mnie rum, ale dobry byłby też sok z pomarańczy)
160 g migdałów bez skórki, uprażonych i zmielonych (zależnie od grubości zmielenia będą one widoczne lub nie w cieście)
50 g mąki
375 g czekolady o 70% zawartości kakao
skórka starta z jednej pomarańczy (u mnie z 2)
210 g miękkiego masła
165 g drobnego cukru (dałam brązowy, zmielony w blenderze i dałam go mniej – 100 g)
5 jajek (jajka powinny mieć temperaturę pokojową)
Polewa:
175 ml śmietanki (12-18 % tłuszczu)
250 g czekolady o 70 % zawartości kakao
Przygotowanie: Rodzynki namoczyłam w rumie (najlepiej na noc). Tortownicę o średnicy 24 cm (oryginalnie 21 cm) natłuściłam i wyłożyłam spód papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzałam do 180 stopni Celsjusza.
Czekoladę połamałam na kawałki, rozpuściłam w kąpieli wodnej. Na koniec domieszałam skórkę pomarańczową. Masło z cukrem ubiłam mikserem na puszystą masę. Stopniowo dodawałam po 1 jajku, mieszając do połączenia składników (masa może się zważyć, ale to normalne – połączy się po dodaniu mąki i migdałów). Potem dodawałam przestudzoną czekoladę i znów wymieszałam tylko do połączenia składników. Wsypałam rodzynki. Wymieszałam. Dodałam mąkę i zmielone migdały. Wymieszałam krótko. Ciasto przelałam do tortownicy. Piekłam ok. 1 godziny. Po ok. 40 minutach przykryłam je folią, by nie pękało za mocno. Ciasto i tak trochę popęka, ale wszystko zniknie pod polewą. Po wyjęciu z piekarnika (patyczek powinien być suchy) należy ciasto zostawić na 10 minut w formie, a dopiero później z niej wyjąć.
Na polewę należy podgrzać śmietanę i zalać nią połamaną czekoladę, mieszając do czasu rozpuszczenia i połączenia. Można to zrobić w kąpieli wodnej, lub ostrożnie, ale jednocześnie szybko w garnku postawionym na gazie. Polewą oblać ciasto i odstawić na minimalnie 1 godzinę do zastygnięcia. Jeśli ciasto było w lodówce lub zimnie, na godzinę przed podaniem powinno postać w temperaturze pokojowej.
Źródło: Blog Karolki "For the Body and Soul"
1. Ja piekłam te ciasta w tortownicy o średnicy 24 cm – z porcji podanej powyżej i w tortownicy o średnicy 30 cm – z półtorej porcji. Co dało razem blisko 1,4 kg. czekolady zarówno na ciasto jak i na polewę.
2. Dałam więcej pomarańczy – do małego 2 szt., do dużego 4 szt, ale następnym razem dodałabym więcej, a z w soku moczyłabym rodzynki.
3. Znacznie zmniejszyłam ilość cukru i moim zdaniem ta ilość była wystarczająca dla dorosłych podniebień. Dla dzieci zamieniłabym połowę czekolady na deserową i oczywiście pominęłabym rum (nawet mimo długiego czasu pieczenia).
4. Zależnie od tego jaki chcemy uzyskać efekt należy mocniej lub słabiej zmielić migdały. Ja zmieliłam je na grubość kaszki kuskus, dzięki czemu migdały były zarówno wyczuwalne w smaku jak i widoczne. Należy jednak pamiętać, że im mniej zmielone migdały, tym bardziej kruche ciasto.
5. Rum w którym moczyły się rodzynki dolałam wraz z nimi do ciasta.
6. Czas pieczenia dużego ciasta był znacznie dłuższy – ok. 1 1/2 godziny.
7. Ciasto upieczone w czwartek dotrwało do wtorku, mimo podróży w obie strony, bez uszczerbku dla jego świeżości. Na sam koniec wycięłam z niego małe torciki, by świętować urodziny jeszcze raz, po powrocie :-)
Smacznego.
O mój On miał uroziny w zeszłą sobote i też jechałam pociągiem z ciastem na tort. Najlepszego!
Mmmm… mega czekoladowy tort na urodziny, to jest to!:)
No to widzę, że Twój S. ma urodziny dzień przede mną ;)
Wszystkiego najlepszego!!:))
O, no jak mega czekoladowy to musiał być baaardzo męski ;-)
100 lat!
Cuuuuuuudownie wygląda!!!
Super tort!
Tort zapewne pyszny, jubilat zadowolony…ale pobyt u Jagody – bezcenne!!!
Wow! Wyobrażam sobie minę szanownego Jubilata. :D Tili, brawa za pomysłowość! Wieźć taki szmat drogi i to jeszcze w ukryciu… no no…:)
Dla Jubilata przesyłam po czasie serdeczne życzenia i pozwalam sobie na wirtualną ucztę. :)
Witam wszystkich i dziękuje za życzenia. Tort faktycznie był rewelacyjny i był TOTALNĄ niespodzianką, szczególnie że sam go wiozłem i chyba nawet przenosiłem bagaż w którym był przechowywany. :)
Jeszcze raz dziękuje T. :)
w tak niezwyklej oprawie musial byc niezwykly!
sto lat dla Meza!! :-))
Tili jak Ci sie udalo ukryc ten tort? Jestem pelna podziwu.
Twoj Maz byl pewnie zachwycony. Wspaniala niespodzianka :)
pozdrawiam
Tili, nawet nie wiesz jak się cieszę, że Wam smakowało :-))) A wiesz, ja też część migdałów zostawiłam w większych kawałkach i faktycznie ich smak był wyczuwalny. A tych pomarańczy, to też myslę, że można dać więcej.
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego dla męża !!!
ile czekolady?!?!?!?! 1,4kg?!?!?! aż się jagodowym pierogiem zakrztusiłam:D
wiesz uwielbiam robić takie niespodzianki, wcale Ci się nie dziwie ze miałaś powera;)
najlepsiejszego dla Ukochanego!
100 lat dla Jubilata!
Te małe torciki są najlepsze :) (bo to jednego widać na 2 zdjęciu?)
Och, Tili, nie mam pojecia, jak Twój Jubilat nie wyczuł czekolady w domu! :))) I nie mam pojecia, jak udało CI się bezkolizyjnie przewieźć (i ukryć) to cudo!
Och…
Całusy ciepłe!
Ja tak na szybko tylko wpadam, podpierając pyszczek łokciami, tak zmęczona po dzisiejszym dyniowym i pierniczkowym szaleństwie jestem … A więc …
Nakorku, Kochanie Ty moje :******
Dziewczyny, ogromnie dziękuję i za miłe słowa i za życzenia dla eSa vel. Nakorka :)
Pytacie jak mi się ta sztuka udała – otóż ja zawsze nam na każdy wyjazd biorę wielką torbę wałówki i tak też było tym razem – tylko, że na dnie dwie szczelnie opakowane tortownice były :))) I oczywiście bez pomocy Jagódki to nici byłyby z niespodzianki, za co będzie zawsze miała u mnie moc całusków :***
Aniu, mieszkanie wietrzyłam otwierając wszystkie okna i drzwi, aż się sąsiedzi patrzyli na mnie dziwnie ;) Nawet się zastanawiałam co by kalafiorowej nie ugotować ;D
Ptasiu, tak na zdjęciu z 30-tką widać mały torcik :) Ale powiem Ci, że to ciacho tak syte jest, że zjedzenie takiego kawałka zaspokaja nie tylko głód, ale i łakomstwo na dłuuugo :)))
Jeszcze raz Wam wszystkim dziękuję za miłe słowa i za życzenia :)
cudna dokumentacja :)
a tort… bajeczny :))))))
ps. kozaki przyszły :D
Peggy, no wreszcie, to już marznąć nie będziesz :)
Wow, tort wygląda zabójczo! Normalnie death by chocolate :)) Najlepsze życzenia dla jubilata!
Komarko, wiesz ja też miałam takie zabójcze skojarzenia :) A Jubilat dziękuje bardzo :)