Uczucia mieszane.


Pane Pugliese di Grano Duro tipo Altamura … chlebek ten pociągał mnie już od pewnego czasu. Od kiedy Ela zaproponowała go w jednej z edycji Weekendowych Piekarni, chodził za mną krok w krok. Na drodze stała jednak cała masa przeszkód. Najpierw obawy przed pieczeniem pieczywa. Chleb ten wydał mi się taki skomplikowany, zupełnie nie dla mnie. Potem jeszcze dostanie semoliny. A gdy już trochę doświadczenia zaczęłam zdobywać i oswajać domową piekarnię i semolina w woreczku leżała w spiżarce powstawały kolejne przeszkody … święta, choroby, wyjazdy …

Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. I tak mam go teraz w domu … Pane Pugliese di Grano Duro tipo Altamura … a jakie wrażenia? Muszę się przyznać, że w pierwszej chwili byłam ogromnie rozczarowana, choć mój mąż był zachwycony jego smakiem. Dla mnie jednak był zbyt gorzki. Stopniowo jednak ten chlebek zjednywał sobie drogę do mojego podniebienia. Jego gorzkawy posmak przynosi trochę na myśl goryczkę piwa, a kiedy położymy na nim żółty ser i do kompletu zapieczemy, wtedy lekko maślany smak sera w połączeniu z goryczką chleba gra całkiem przyjemne melodie.

Niestety chlebek ten ma jeszcze jedną wadę. Bardzo szybko traci świeżość. I tak, gdy już zaczęłam się do niego przekonywać, on rankiem trzeciego dnia powitał mnie zupełnie suchy i o nieprzyjemnie zintensyfikowanej goryczy. Przyszło mi więc dokarmić okoliczne ptaszki i pomyśleć jak na przyszłość zmodyfikować recepturę, która wykorzystuje tą zdrową mąkę, jaką jest semolina. Tak by chlebek nie budził już uczuć mieszanych.


Pane Pugliese di Grano Duro typu z Altamury

Biga:
– 120 g semoliny
– 80 g wody
– 2 g drożdży świeżych

Przygotowanie bigi: Wszystkie składniki dobrze wymieszałam i odstawiłam na 18-24 godzin.

Ciasto właściwe:
– 1 kg semoliny (ja użyłam 600 g semoliny i 400 g mąki pszennej chlebowej typ 750)
– 600g wody
– 20g drożdży świeżych
– 20g soli

Przygotowanie: W misce rozpuściłam bigę i drożdże w w 300g wody. Dodałam 1/3 mąki i sól zaczęłam wyrabiać ciasto, energicznie zdejmując je ze ścianek miski i rzucając o dno. Małymi partiami dodawałam na zmianę mąkę i wodę, a gdy było już wystarczająco gęste wyjęłam je na blat i wyrabiałam aż do uzyskania elastycznego i gładkiego ciasta (do procesu wyrabiania ciasta odłożyłam sobie wcześniej z ogólnej puli mąki ok. 2-3 łyżek, by mieć do podsypywania, a jednocześnie nie dosypywać dodatkowej maki). Wyrobione ciasto przełożyłam do miski wysmarowanej oliwą i zostawiłam do podwojenia objętości na 1,5 godziny.
Po tym czasie wyjęłam na blat, wyrobiłam chwilkę i podzieliłam na dwie części. Jeden uformowałam w okrągły bochenek, który zostawiłam do wyrastania na omączonej serwetce w durszlaku, a drugi uformowałam w owalny bochenek i złączeniem w dół włożyłam go do naoliwionej keksówki, przykryty folią. Oba bochenki zostawiłam do wyrastania na ok. 50 minut, aż podwoiły objętość. Piekarnik nagrzałam do 210 stopni Celsjusza. Przed włożeniem do pieca posmarowałam je oliwą i nacięłam – okrągły tradycyjnie w kształt kwadratu, keksówkowy skośnie. Piekłam z parą przez 20 minut, a potem zmniejszyłam temperaturę do 195 stopni Celsjusza i dopiekłam jeszcze ok. 20-30 minut. Na ostatnie 10-15 minut pieczenia wyjęłam keksówkowy chleb z foremki i dopiekłam go na blaszce obok okrągłego.

Źródło: Blog Eli „My best food” oraz blog Tatter „Tatter o Chlebie”

Smacznego.

Słodki i kwaśny.


Deserem zaczęłam, deserem kończę tę chwilkę z kuchnią czeską. Okazało się, że nie same ciężkie sosy, nie same knedliki królują u naszych sąsiadów, ale i ryby i grzyby, słodkie i wytrawne smaki, wszelakie ingrediencje znajdziemy w tej bliskiej nam geograficznie kuchni. Przy tej smacznej zabawie nie tylko można było zakosztować nowych doznań, ale i choćby trochę poznać inne miejsca, tradycje czy zwyczaje, a czasem nawet język. Dlatego bardzo dziękuję Myszy za zorganizowanie Tygodnia Kuchni Czeskiej.

Deser który pałaszowaliśmy po wspaniałym obiadku to lekki jak puch biszkopt, łączący w sobie przeciwstawne smaki, a jednocześnie uzupełniające się aromaty. Delikatne ciasto otula zwarte i jędrne wiśnie wyjęte z zamrażalki, gdzie czekały od czasu zerwania ich z drzewa na babcinej działce. Największą zaletą jednak tego ciasta, poza jego ogromnie zabawną nazwą, jest połączenie przeciwstawnych smaków – kwaskowatości wiśni i słodyczy ciasta, zrównoważonych aromatem cytryny i wanilii. Więc czy słodki czy wytrawny jest ten wypiek? Powiedziałabym, że słodko-kwaśny, czyli taki w sam raz.


Bublanina

Składniki:
4 jajka (osobno żółtka i białka)
124 g cukru pudru
tarta skórka z 1 cytryny
2-3 łyżeczki soku z cytryny (ja dałam 2)
1/2 łyżeczki esencji waniliowej (ja dałam 1)
szczypta soli
125 g mąki, przesianej
3/4 – 1 łyżeczka proszku do pieczenia (oryginalnie należy użyć mąki ze środkiem spulchniającym)
300 g świeżych wiśni, wydrylowanych i przeciętych na pół (ja dałam mrożone, odsączone)
masło do wysmarowania tortownicy

Przygotowanie: Piekarnik nagrzałam do 180 stopni Celsiusa, a tortownicę (o średnicy 24 cm) wysmarowałam masłem, a dno dodatkowo wyłożyłam pergaminem również nasmarowanym masłem. Dobrze utarłam żółtka. Stopniowo dodawałam cukier, skórkę cytrynową, sok z cytryny i esencję waniliową. Połączyłam z mąką i proszkiem do pieczenia. Białka ubiłam z solą na sztywną pianę, po czym delikatnie i stopniowo wymieszałam z resztą ciasta. Na koniec dodałam wiśnie i delikatnie wymieszałam. Masę wlałam do tortownicy i piekłam przez 45-50 minut (aż ciasto zarumieniło się na złotobrązowo). Pozwoliłam ciastu wystygnąć zanim wyjęłam je z tortownicy.

Źródło: „Clarissa Hyman „Kuchnia Żydowska. Przepisy i opowieści z całego świata”

Smacznego.

Ciepło i spokój.


Kończy się Tydzień Kuchni Czeskiej i postanowiłam uczcić go tradycyjnym czeskim obiadem, a raczej jednym z jego wariantów. Zupa już była, więc teraz czas przyszedł na drugie danie, by później móc się cieszyć deserem.

Zawiesisty i gęsty sos, aromatyczny i ciemny dzięki porterowi, doprawiony kminkiem i papryką, z rozpływającymi się kawałkami mięsa, miękką cebulką i słodką papryką. Pierwszy moment rozpłynięcia się smaku na języku i podniebieniu sprawia wrażenie twardości, oschłości i dystansu. Po chwili jednak ciężki smak piwa zrównoważony zostaje smakiem przypraw i zagęszczającego sos chleba oraz wyborną słodyczą cebuli i papryki, które delikatnie pieszczą język, przygotowując na doznania płynące z każdym kęsem.


Uzupełnione smakiem i konsystencją pampuchów, które wprawdzie prawie nie mają swojego smaku, za to idealnie chłoną wszystko w czym zostaną zanurzone. Doskonałe z każdym sosem, bo stają się podstawą, bazą dla smaku, dodając jedynie odrobinę swojego drożdżowego, lekko słonego posmaku. Tak więc zarówno z piwnym sosem gulaszu, jak i pieczarkowym sosem do ryby, czy maczane w podgrzanych powidłach na śniadanie ze szklanką jogurtu lub maślanki, uniwersalnie wpasowują się do każdego towarzystwa. A ile zabawy z ich gotowaniem i zabawnym topieniem we wrzątku.

Lubię takie dni, gdy na malutkim gazie leniwie pyrkocze w garnku gulasz, a ja bawię się zatapianiem pampuchów w wielkim garnku, niczym dziecko zatapiające gumowe zabawki w wannie. Lubię ciepło i spokój, które unoszą się pod sufitem w takie właśnie dni.

Gulasz piwny

Składniki:
1 łyżka oliwy
2 duże cebule
50 dag szynki wieprzowej
1 łyżka czerwonej papryki
opcjonalnie: ok. 1 papryki, pociętej w dużą kostkę
1 łyżeczka kminku
1 butelka (0,5 l.) piwa (dałam ciemne tyskie – porter)
1 gruba kromka chleba (piwnego)
sól
czarny pieprz

Przygotowanie: Cebule pokroiłam w gruba kostkę i wrzuciłam na rozgrzaną oliwę, żeby ją przysmażyć na złoto. W tym czasie umyte i osuszone mięso pokroiłam w grubą kostkę i szczodrze oprószyłam papryką. Kiedy cebule się przysmażyły wrzuciłam mięso i obsmażyłam przez ok. 10 minut, tak by zamknąć pory z każdej strony. Ponieważ miałam w lodówce kilka kawałków papryki, to pokroiłam ją w kostkę i dodałam do gulaszu, kilka minut po wrzuceniu mięsa. Posypałam kminkiem (dałam czubatą łyżeczkę) i wlałam połowę piwa. Garnek przykryłam i dusiłam wszystko na najmniejszym możliwym ogniu przez ok. 45 minut. Pokruszyłam chleb (bez skórki) i wsypałam do gulaszu. Wlałam resztę piwa i gotowałam jeszcze na małym ogniu przez ok. 15 minut. Podałam z pampuchami.

Źródło: Robert Sowa

Pampuchy (kluski drożdżowe)

Składniki:
1 bułka kajzerka
4 dag masła
2 dag drożdży
1 łyżeczka cukru
40-45 dag mąki
szczypta soli
3 jajka
125 ml mleka

Przygotowanie: Bułkę pokroiłam w malutką kosteczkę i przysmażyłam na maśle, aż wchłonęła całe masło, ale nie zbrązowiała się zanadto. Odstawiłam do ostudzenia. Drożdże utarłam z cukrem i wlałam do mąki i soli. Dodałam jajka i mleko, dokładnie wyrobiłam. Musiałam sporo podsypać mąką w stosunku do oryginalnego przepisu (zeszło mi ok 45 dag, a nie 40 dag mąki ogółem). Odstawiłam ciasto na godzinę do wyrośnięcia. Po tym czasie dodałam ostudzoną, przesmażoną bułkę i zagniotłam ciasto. Uformowałam owalne knedle (ja uformowałam bardzo duże knedle i wyszło mi ich 6 szt.) i odstawiłam do wyrośnięcia na 15 minut. W tym czasie zagotowałam wodę i osoliłam ją. Knedle kładłam do wrzącej wody i gdy woda ponownie zawrzała, zmniejszyłam ogień i gotowałam jeszcze 15 minut, aż zaczęły puchnąć. W połowie gotowania obróciłam knedle, trochę je podtapiając przez chwilę. Podałam pokrojone na kromeczki z gulaszem.

Źródło: Pascal Brodnicki

Smacznego.

Piękna i smaczna.


Uwielbiam zupy podane w chlebie. Zresztą nie tylko zupy … potrawki, szczególnie z dziczyzny czy nawet warzywne gulasze, o gęstych i aromatycznych sosach, chłonące smak i zapach jaki daje im ten niecodzienny talerz. Na Tydzień Kuchni Czeskiej organizowany przez Myszę Klapsiarę, wiedziałam więc że takie danie muszę przygotować, tym bardziej że spotkałam się z najróżniejszymi przepisami na potrawki i zupy w chlebie, takie jak potrawka z sarny z aromatycznie jałowcowym sosem, warzywny gulasz paprykowy, o jeśli się nie mylę węgierskich nalotach czy właśnie czosnkowa oraz chlebowa polewka.


Danie w ten sposób podane ma swój początek wcale nie w swoich składnikach czy w garnku, ale właśnie w chlebie. Dlatego też przygotowania zaczęłam od wynalezienia przepisu na chleb, upieczenia go i przygotowania do pojawienia się na stole. Znalazłam bardzo smaczny, rustykalny chleb w Pracowni Wypieków Liski. O zwartym cieście w czasie wyrabiania, co umożliwiło mi upieczenie go w postaci okrągłego bochenka, o chrupkiej skórce i bardzo smacznym, neutralnym smaku miąższu. Tak naprawdę to tylko ten miąższ chciałam odrobinę zmienić, by był tym bardziej dostosowany do tematyki i wypełnienia, dlatego też odrobina kminku i pieczonego czosnku powędrowała do ciasta, by dać mu delikatny posmak i aromat, zapowiedź czeskich specjałów.


Wybór dania też nie był bez znaczenia. Chciałam na koniec naszego poznawania czeskiej kuchni podać tradycyjny, czeski obiad, składający się zarówno z zupy, jak i dania głównego, zwieńczony deserem. Dlatego też wybór na pierwsze danie padł na zupę czosnkową. Dlaczego jednak trochę nie namieszać i poeksperymentować? Skoro jest i czosnkowa i chlebowa nalewka, czemu poprzestawać tylko na jednej? Odpowiedzi na te pytania były dla mnie oczywiste …


… i tak do wydrążonych pięknych chlebków wlała się czosnkowo-chlebowa polewka, gęsta, aromatyczna, o kminkowym aromacie, o słodyczy płynącej z długo gotowanego czosnku i co najbardziej dla mnie zaskakujące również wydobytej ze zmiksowanego miękiszu chleba. Podobnie jak większość zup, tak i tą podałam na bulionie warzywnym, ale dla miłośników mięsnych wywarów droga do ich użycia jest otwarta. A warto pokusić się o tą polewkę i upieczenie własnego chleba, ponieważ nagroda jest nie tylko piękna, ale i smaczna.

Czeska polewka czosnkowo-chlebowa

Składniki:
1 łyżka oleju (ja dałam oliwę)
2 średnie cebule (ja użyłam 1 bardzo dużej czosnkowej), drobno posiekane
1 por, tylko biała część, pokrojony w półtalarki
1 gałązka selera naciowego + listki do dekoracji
1 duża główka czosnku (można mniej ale minimum 8 ząbków)
1 łyżka nasion kminku
1 1/4 l. bulionu warzywnego de lux
sól i pieprz
2 małe okrągłe chlebki wiejskie
1 jajko
śmietana (ja dałam ok. 20-30 ml., ale ilość należy dostosować do indywidualnych upodobań)

Przygotowanie: Odkroiłam wierzch chleba i wybrałam miękisz. Cebulę, pora, selera i posiekany czosnek zeszkliłam na oliwie. Dodałam kminek i wlałam bulion. Zagotowałam, zmniejszyłam ogień i gotowałam do miękkości. Śmietanę i jajko zahartowałam w oddzielnej miseczce chochlą bulionu. Do zupy dodałam ok. 1/2 – 3/4 miękiszu chleba (można wszystko, zupa będzie wtedy gęstsza), jaki miałam po wydrążeniu bochenków. Wszystko dokładnie zmiksowałam. Zdjęłam z ognia. Wlałam masę śmietanowo-jajeczną i od razu zmiksowałam, aby nie ścięło się jajko. Podałam w chlebie i udekorowałam posiekanymi listkami selera naciowego.

Chleb wiejski z czeskim akcentem

Składniki:
3,5 szklanki mąki pszennej chlebowej typ 750
1 szklanka wody
1 łyżeczka soli
1/8 łyżeczki suszonych drożdży instant

Przygotowanie: Składniki wymieszałam w misce do czasu aż powstała gładka masa. Posmarowałam kulę olejem i odłożyłam do miski przykrytej folią na 12-16 godzin.

Następnie dodałam:
3,5 szklanki mąki pszennej chlebowej typ 750
1,5 szklanki wody
1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki suszonych drożdży instant
opcjonalnie: kminek i kilka pieczonych ząbków czosnku, obranych i zmiażdżonych razem w moździerzu

Przygotowanie: Wszystkie składniki połączyłam do czasu aż powstało gładkie i sprężyste ciasto. Przykryłam folią w misce i odstawiłam do wyrośnięcia na 2-3 godziny. Po tym czasie dodałam do ciasta kminek i pieczony czosnek, zagniotłam i odstawiłam do podrośnięcia na 30 minut. Jeśli nie dodajemy kminku i czosnku to 30-minutowe podrośnięcie możemy pominąć i przejść od razu dalej.
Potem podzieliłam ciasto na dwie części i uformowałam okrągłe bochenki. Odstawiłam je do wyrośnięcia w wysokich, okrągłych miseczkach wyłożonych omączonymi ściereczkami, tak by uzyskać bochenki, nadające się do podania w nich zupy. Można też piec w formie lub w dowolnym wybranym kształcie. Odstawiłam do wyrośnięcia na kolejne 1-2 godziny. W tym czasie nagrzałam piekarnik do 220 stopni Celsiusa. Bochenki posmarowałam żółtkiem roztrzepanym z mlekiem i nacięłam tworząc kwadrat na szczycie. Piekłam z parą ok. 35-40 minut. Upieczony chlebek popukany od spodu powinien wydać głuchy odgłos. Przed pokrojeniem całkowicie wystudziłam.

Najpierw upiekłam ten chleb z połowy porcji, by sprawdzić jak się piecze, jak zachowuje formę i jak smakuje. Chlebek był bardzo łatwy w obróbce, o chrupkiej skórce i smacznym, choć dosyć neutralnym miąższu.

Źródło: Blog Liski „Pracownia wypieków”

Smacznego.

Małgosia Kusicielka.


Chodził za mną sos pieczarkowy do rybki. Chodził, chodził i nie odpuszczał. Zaczepiła się taka smaczna, acz natrętna myśl o drobno zmielonych pieczarkach, o aromacie balsamico, o korzennym smaku i unosiła się cały czas nade mną. A ja tutaj gulasz piwny ostatnio robiłam i pampuchy zabawne topiłam we wrzątku. Wszelakie czeskie specjały nie mogły jednak mnie dziś od łososia z pieczarkami odpędzić.

Po smacznym pstrągu w kapuście i po rybnym weekendzie obiecane były mięsne dania. I były i to jakie. Ale poczekać na prezentację ich trzeba, gdyż gdy tylko dzisiaj z pieca wyjęłam tego łososia, od razu chciałam za niego podziękować i przedstawić go szanownemu gronu, co to zagląda do mnie, macha łapką i komentuje. I w tych to komentarzach takie smaczne inspiracje mi pozostawia.

Dziękuję Małgosiu za wspomnienie o pieczarkowo-śmietanowym sosiku do rybki, gdyż pewnikiem dziś jakieś inne skandynawskie dania by się pojawiły na stole, a na blogu wczorajszy pyszny gulasz piwny z czosnkową polewką by się pięknie prezentował. A tymczasem dorodny łosoś, w orzechowym ubranku, lekko słodki, lekko ostry, bardzo chrupiący pływa sobie dziś w kremowym sosie z pieczarek, otulonym wermutem, balsamico i samymi dobrociami. Zapraszam więc na rybkę, co to ze smacznego kuszenia Małgosi powstała.


Orzechowy łosoś norweski z pieczarkowym sosem

Składniki:
4 filety łososia norweskiego po ok. 10-15 dag
1/4 łyżeczki ziaren kolendry
2 łyżki sezamu
1 łyżka wiórek kokosowych
garść migdałów
garść orzechów nerkowca
2-3 łyżki posiekanej natki pietruszki
1 łyżka oliwy
sól i pieprz

Sos pieczarkowy:
1 łyżka oliwy + 1 łyżeczka masła
30 dag pieczarek, obranych i posiekanych
3 szalotki, posiekane
2 łyżki wermutu
szczypta zmielonego kardamonu
2 łyżki balsamico (esencji octu balsamicznego)
2 łyżki śmietany

Przygotowanie: Pieczarki i szalotkę podsmażyłam na złoto na oliwie z masłem. Gdy zmiękły i puściły sok, dolałam wermut. Dusiłam przez ok. 15-20 minut, aż były całkowicie miękkie. Zmiksowałam z dodatkiem balsamico i śmietany tuż przed podaniem.
Łososia umytego i osuszonego ułożyłam w posmarowanej oliwą brytfance. Posypałam solą i pieprzem. Nasiona kolendry uprażyłam i utarłam na proszek w moździerzu. Sezam i wiórki uprażyłam. W blenderze zmieliłam orzechy i posiekaną natkę. Zmieszałam w miseczce orzechy, natkę, kolendrę, wiórki i sezam, a wszystko polałam łyżką oliwy i dokładnie wymieszałam. Tą mieszaninę ułożyłam na łososiu, tak by stanowiła grubą i mocno ubitą skorupkę na wierzchu ryby. Piekłam rybę w piekarniku nagrzanym do 200 stopni Celsiusa przez ok. 8-10 minut.
Podałam z sosem pieczarkowym, na pozostałych z czeskiego obiadku pampuchach, o których dopiero jutro będzie :)

Smacznego.

Tydzień Skandynawski 02-08.02.2009