Jabłka, agrest i podziękowania dla Ptasi.


Otwieram oczy, pierwsze promienie słońca przebijają się przez żaluzje, choć krople deszczu bębnią w parapet. Z głową wciąż w oparach sennych zjaw idę do kuchni.


Wyciągam z lodówki kruche ciasto, które w swojej foliowej kołderce śniło o wspaniałych wypiekach jakie z niego powstaną. Papierówki w koszu na oknie wyglądały ciekawie, gdy zaspanymi wciąż dłońmi wyciskałam sok z soczystej cytryny. Blender tylko przez chwilę zakłócił ciszę poranka, gdy garść migdałów połączyła się w słodki proszek z kruchymi ciasteczkami i złociście brązowym cukrem. Szczypta cynamonu dopełniła całości, a kardamon dodał swego obezwładniającego aromatu.

Potem przyszła pora na białka. Mocno schłodzone, prosto z lodówki, oprószone solą poddawały się ubijaczkom miksera. Pamiętałam jednak, by nie ubić ich za mocno, by swej struktury nie rozdarły zbyt łatwo w piekielnym żarze piekarnika. Cukier i mąka dodały im jeszcze sił i smaku, a zamknięte między warstwami wiórek ciasta zachowały swoją wilgotność.


Że ćwiczenie czyni mistrza, to pewne. Czy ja jestem już mistrzem … zdecydowanie nie, ale mogę z całą przyjemnością powiedzieć, że ćwiczenia przyniosły niezwykle smakowity rezultat. Słodkawa beza, ciągnąca, lekko tylko chrupka, jabłka, które w mus się przemieniły, zachowując gdzieniegdzie twardsze kawałki, przesycone karmelowo-migdałowym smakiem i to ciasto, całkiem wytrawne, o jednej warstwie oprószonej gorzkawym, ziemistym kakao.


Tamtego dnia, deszczowego, zimnego dnia miałam przemiłego gościa. Wraz z Ptasią rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy, a słowa płynęły, same nie chcąc się zakończyć. I choć za oknem aura nie dodawała ciepła, nam było przytulnie i miło, gdyż zajadałyśmy nie tylko pleśniaka, ale i ptasine ciasto z agrestem. Miękki, wilgotny, słodki spód doskonale współgrał z kwaskowatymi owocami agrestu. Doskonale zgrane przeciwieństwa.

Kawałek to jednego to drugiego ciasta oraz wspaniałe towarzystwo, a dzień choć deszczowy, stał się pełen słonecznych promyków. Dzięki Ptasiu i za przemiły dzień i za to ciasto, które jeszcze przez kilka następnych dni dodawało mi otuchy w walce z zakatarzonym noskiem :-)

Pleśniak z jabłkami

Składniki:
Słodkie ciasto kruche z tego przepisu, ale powiększone o 1/2 szklanki mąki plus odrobina zimnej wody (do formy o średnicy 24-26 cm)
białka albo przechowane w lodówce albo zamrożone i odmrożone w lodówce na dzień przed pieczeniem ciasta
szczypta soli
ok. 1/2 szklanki cukru pudru (z cukru brązowego)
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka soku z cytryny

1/2 łyżki kakao

Jabłka (papierówki) obrane i pokrojone w grubsze plastry (średnie jabłka krojone były w 4-5 plastrów)
sok z 1 cytryny
3-4 kruche ciastka
cynamon, kardamon
2 garści migdałów (z lub bez skórek)
2-3 łyżki brązowego cukru

Przygotowanie: Ciasto kruche po zagnieceniu podzieliłam na dwie części, zawinęłam w folię spożywczą i odłożyłam do lodówki na ok. godzinę (lub na kilka dni). Przed pieczeniem rozwałkowałam jedną połówkę i wyłożyłam nią spód tortownicy o średnicy 24. Jabłka obierałam, kroiłam w plastry i od razu zanurzałam w soku z cytryny, po czym przekładałam do dużej miski. Ciasteczka, cynamon, kardamon, migdały i brązowy cukier umieściłam w blenderze i zmiksowałam. W tej mieszaninie obtoczyłam krążki jabłek, które następnie układałam na spodzie ciasta. Resztę mieszaniny wysypałam na jabłka. Drugą część ciasta starłam na tarce o grubych oczkach. Połowę startego ciasta wysypałam równomiernie na jabłka, a potem posypałam ją ok. 1/2 łyżką kakao. Białka z ciasta ubiłam z solą na sztywno. Nie przestając ubijać dodałam cukier puder, a pod koniec mąkę i sok z cytryny. Białek nie ubijałam zbyt mocno, gdyż do pieczenia nie powinny być „przebite”. Powinny być takie „ciut przed całkowitym ubiciem”. Na posypaną kakao warstwę ciasta wyłożyłam ubite białka, które posypałam resztą startego ciasta. Piekłam w nagrzanym do 180 stopni piekarniku (grzanie góra dół) przez ok. 1 godzinę. Potem piekarnik wyłączyłam i otworzyłam, pozostawiając ciasto w nim do powolnego ostygnięcia. Beza nie opadła :)))

Smacznego.

  1. Dzien doberek Tili! Jaki piękny pleśniaczek! A wiesz,ze z jabłkami jeszcze nie jadłam?
    Chętnie bym zjadła kawalątko , co powiesz na wymianę ? ;))

    Pozdrawiam:)

  2. Tili :) Zazdroszczę Wam tych spotkań! Z Ptasią to i ja bym się z chęcią bliżej zapoznała hihi :)
    Wiesz co? Takie babskie pogaduchy i kawałek pysznego ciastka to najlepszy sposób na poprawę humoru kiedy za oknem desczowo.
    Mam nadzieję, że mi się uda do Was kiedyś dołączyć :)

    Sciskam :*

  3. Dopiero co piekłam szarlotkę, a już mam na nią ogromną ochotę. To z pewnością zasługa papierówek. Uwielbiam je w szarlotce. Bardzo kuszące zdjęcia :)

  4. Och, Tili, dziękuję! Teraz Ci się mogę przyznać, że Twój pleśniak był pierwszym, jaki jadłam w życiu, który mi naprawdę smakował ;)

  5. Tili smakowite opowieści i ciasto!
    Ja tez lubię taki plesniak, a swoją drogą nie robiłam dawno…
    Pozdrawiam.

  6. O, kochana, papierówkami mnie tu kusisz? A u nas na jabłonce już ich nie ma!

    To ciasto musi być boskie!

  7. Moja mama zawsze robila plesniaka z rabarbarem. Musze przyznac, ze z dodatkiem innych owocow to dla mnie nowosc. Ale wyglada tak pysznie, ze chetnie bym sprobowala :))

  8. jejku Tili, nie nadazam z czytaniem – piekny plesniak, ten nieprzekrojony jest cudny, nie dziwie sie ciastu, ze o nim snilo!
    A wiesz ze strasznie spodobal mi sie dodatek kardamonu do jablek, dzisiaj jablka kupilam i mialy byc z dodatkiem platkow rozy, ale moze jeszcze szczypta kardamonu nie zaszkodzi? Obiecuje zdac Ci relacje :-)

  9. plesniak z jabłkami? nie jadłam aczkolwiek kusił u Wianuszka:) sproboje gdy mnie najdzie ochota:))

  10. Kardamon to ja ostatnio dawałabym do wielu potraw, bo ma niepospolity i uzależniający smak… A smak jabłek w szarlotce – dość nijaki w końcu – na pewno na tym zyskuje…

    Pozdrawiam :)

  11. Majanko, już podsyłam kawałeczek za Twój wspaniały placek drożdżowy ze śliwką :) Buziak :*

    Polko, zapraszam gorąco :) Jak tylko będziesz w okolicach Warszawy to daj znać :) I nocować u nas można i pogotować też, a co ważniejsze podjeść :)

    Kasiu, tak, papierówki w szarlotce to jest to :)

    Ptasiu, wow, tym bardziej czuję się zaszczycona i szczęśliwa :))) Dzięki Kochana :*

    Kass, w takim razie zrób ten – naprawdę doskonały z papierówkami :)

    Aniu, to ze straganu zakupić i piec, piec, chrupać i chrupać :)))

    Majko, ja myślę że pleśniak to może być dobry ze wszystkimi owocami, szczególnie kwaskowatymi :)

    Aga, :)

    Basiu, a ja nie nadążam z wrzucaniem postów :))) Zdjęć mam tak do połowy września, nawet do końca, ale postawiłam sobie warunek – jeden post dziennie :))) A kardamon i płatki róż to mi się tak persko kojarzą. Wiesz, ja teraz jestem w perskiej kuchni rozkochana po przeczytaniu "zupy z granatów" i drugiego tomu. Woda różana i kardamon to smak jaki planuję w jakiś ciasteczkach stworzyć – może z semoliny … hmmmm, jeszcze sama nie wiem :) Więc czekam na Twoją relację z niecierpliwością :)

    Viridianko, ja właśnie dzięki Wianuszkowi pomyślałam by pleśniak z jabłkami pożenić – tylko orzechy włoskie na migdały podmieniłam :)

    Asiejko, buziaczek ciepły Ci za miłe słowa :*

    Anno, tak, ja też się uzależniłam od kardamonu. Ja go sobie nawet dosypałam ciut ciut do poprzedniego balsamu … a ostatnio mi się kąpiel z laską cynamonu zamarzyła – tylko jakoś laski mi się skończyły :)

  12. Nieuchronnie czeka mnie zrobienie wkrótce jakiejś szarlotki, zbyt wiele pokus wokół mnie:)…Piękne!

  13. Pleśniaka z jabłkami jeszcze nie próbowałam – więc wędruje do kolejki ciast, które "konieczniemuszęupiec", i która niebezpiecznie się wydłuża ;D

  14. Ewena, w takim razie mam nadzieję, że będę skuteczną kusicielką :)

    Abbro, tak, zdecydowanie wypróbuj, szczególnie póki są papierówki :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *