Weekendowa Piekarnia to wspaniała zabawa. Uczy piec chleby, pozwala mieć wrażenie, że robi się coś z większą liczbą osób niż to w ogóle możliwe ze względu na wielkość naszych kuchni, ale przede wszystkim daje ogromną satysfakcję. Właśnie dzięki chlebowym stronom różnych Piekarek oraz dzięki Weekendowej Piekarni Margot od kilku miesięcy nie kupiłam już chleba w żadnej piekarni czy sklepie, może poza jedną czy dwoma bułeczkami. Powiem więcej. Zaczęłam już nawet piec chleby jako prezenty dla rodziny i przyjaciół i jak na razie jeszcze nikogo nie otrułam ;-p
Aktualna Gospodyni Weekendowej, Polka, powinna być nazywana Wyskokową Gospodynią, gdyż podobnie jak poprzednio wybrała wypieki z dodatkiem procentowym. Chleb na czerwonym winie ma przepiękną barwę, jest ciemny, lekko bordowy. Poza lekkim zapachem wina, nie czuć go w ogóle w smaku (ale to może się zmieniać w zależności od rodzaju wybranego wina). Za to smak zdominowany został całkowicie przez słodycz fig, gorzkawy i ziemisty posmak orzechów włoskich, które swoją surową naturę straciły dzięki całonocnemu moczeniu w winie.
Mi chlebek sprawił trochę kłopotów w procesie jego wyrabiania i wyrastania, ale to jak zwykle z powodu mojej nieuwagi i spieszenia się … gdy sie cżłowiek spieszy to się diabeł cieszy. Ponieważ miałam dosyć napięty sobotni grafik, zapomniałam z samego rana położyć fig i orzechów na sitku, żeby porządnie odciekły. Tym sposobem miałam okrutnie wręcz mokre ciasto, które żadną miarą nie chciałoby się uformować w kulę. Nie to jednak mnie martwiło, tym bardziej, że wolę foremkowe chlebki i i już wcześniej postanowiłam piec go w keksówce. Czy to jednak przez zbyt dużo płynów, czy to przez mój trochę ostatnio osłabiony zakwas chleb bardzo słabo mi rósł. Pierwszy czas fermentacji zastosowałam zgodnie z przepisem i to chyba był błąd. Gdybym dała ciastu przynajmniej pół godziny więcej, by podwoiło swoją objętość, pewnie ponowne rośnięcie w foremce nie byłoby tak długie. U mnie trwało ono aż trzy godziny, do podwojenia objętości.
Na całe szczęście i mimo ogromnych obaw, że wyjmę z piekarnika paskudnego gniota, po trzech kwadransach w gorącu dostałam ciężki i aromatyczny, ale zupełnie nie zbity chleb. Nawet zbyt duży dodatek wody nie spowodował, że miąższ był klejący. Dlatego mimo różnych potknięć, ten wspaniały chlebek okazał się bardzo wyrozumiały dla moich skromnych wciąż umiejętności i wiedzy piekarniczej.
Ale teraz o smaku. Słodkawy od fig, przełamany przez orzechy i wytrawność miąższu, był doskonały zarówno wczorajszego wieczora po wyjęciu z pieca, jak i dzisiejszego ranka pałaszowany z serem z białą pleśnią. Lekko tylko chrupka skórka, przyjemnie zatrzymała skarmelizowane cukry z namoczonych owoców, a połączenie pinii, które od moczenia zrobiły się jedwabiste i słodkawe oraz znacznie bardziej wytrawnych orzechów włoskich dało dodatkowe smakowe jak i strukturalne doznania. Gdyby nie było to śniadanie to doskonałym dodatkiem byłby jeszcze kieliszek czerwonego wina, wypity za zdrowie Twórczyni Weekendowej Piekarni, Margot oraz naszej Wyskokowej Gospodyni, Polki … Salute!
Chleb na czerwonym winie z orzechami piniowymi i figami
Pasta orzechowo-figowa (waga po namoczeniu i odsączeniu – 350g)
250g czerwonego wina (użyłam wytrawnego Tenuta Lena di Mezzo, Valpolicella Ripasso 2006)
100g orzechów (25 g. pinii i 75 g orzechów włoskich)
200g suszonych fig, pokrojonych drobno
Przygotowanie: W rondlu wymieszałam wszystkie składniki. Doprowadziłam do wrzenia i gotowałam ok. 1 minuty. Zdjęłam z palnika, przykryłam i zostawiłam na noc (raz zamieszałam przed pójściem spać). Na drugi dzień odcedziłam, do wina dolałam tyle wody aby mieć 260 g płynu.
Ciasto właściwe:
250g pszennej maki chlebowej (50%)
250g pszennej maki chlebowej razowej (50%)
1,5 łyżeczki soli
260g wina i wody (patrz wyżej) (52%)
1 1/4 łyżeczki świeżych, pokruszonych drożdży (1%) (lub 1/2 łyżeczki suszonych i niepełne 1/2 instant)
150g pszennego zakwasu (30%) (użyłam zakwasu żytniego)
350g odsączonych fig i orzechów
Przygotowanie: W dużej misce wymieszałam płyn, zakwas, figi i orzechy oraz drożdże. Dodałam do tej mieszaniny wymieszane mąki z solą i całość zagniotłam ręcznie. Ciasto było bardzo luźne i lepkie (chyba za mało odsączyłam figi, gdyż wina z nich miałam tylko ok. 70 g.). Zagniatałam ciasto ok. 5-7 minut i odłożyłam przykryte folią na 1 1/2 godziny (ja powinnam była chyba pozwolić mu rosnąć jeszcze z pół godziny, gdyż chyba po tym czasie nie podwoiło objętości). Wyjęłam, a raczej przelałam odgazowując ciasto do nasmarowanej oliwą długiej keksówki (tak stanowczo miałam za dużo płynów) i odstawiłam do rośnięcia na ok. 1 1/2 godziny (u mnie zajęło to prawie 3 godziny!). Przed pieczeniem nasmarowałam oliwą i nacięłam. Piekłam w piekarniku nagrzanym do 210 stopni Celsjusza przez 45 minut. Przed krojeniem ostudziłam.
Źródło: Blog Polki „Around the kitchen table”
Smacznego.
Tili pięknie napisałaś…a chlebek w Twoim wydaniu ma przedni kolor! prawda że pyszny?
Tili, chleb jak zawsze wyszedł Ci wprost fantastycznie!
Wcale się nie dziwię, ze nie kupujesz już chleba :)
Pozdrawiam bardzo ciepło i zyczę miłej , smaczniutkiej niedzieli :))
Tiliuś jesteś moim chlebowym guru, naprawdę,to Ty nauczyłaś mnie piec i podziwiam Cię, że takie sliczne chleby Ci wychodzą, nawet pomimo małych potknięć w czasie ich tworzenia, zawsze wychodzić obronną ręką
Chwile grozy byly ale chyba warto blo co?:))) Miazsz ma przepisowe dziurki :) Ciesze sie Tilli ze pieklas no i pzede wszystkim ze chleb smakuje :D
To miałaś Tiliuś (Aga-aa ślicznie Ciebie nazwała to,i ja papuguję )
trochę przygód z tym chlebem ,ale jak to bywa z przygodowymi filmami ,zawsze kończą sie dobrze
A chleb śliczny ,nie ma co do tego żadnych wątpliwości
Wyskokowa hehe ;))
Ładny chlebek, a co to za ser ?
Słonecznej niedzieli Moja Droga!
Bardzo kuszacy chlebek! ser z reszta tez ;)
Hej Tili, zostałas wytypowana przeze mnie do nagrody Kreativ Blogger Award, reszta informacji na moim blogu.
P.S. Taki chlebek z serem to cudny duecik.
Pozdrawiam.
No to i ja dołączę do chwalących, skoro nie dołączyłam do piekących…
Pozazdrościć!
W foremce też wygląda cudnie! Ma barzo ciekawy kolor. Pozdrawiam!
Ten chlebuś jest już na mojej liście do zrobienia, kusi składnikami i wyglądem. :)) Piękny!
Pozdrawiam serdecznie!
Kass, a prawda :) prawda :)))
Majanko, dziękuję :) Buziaczki Ci ślę na dobry dzionek :)
Aga, hihihi takie wpadki to czasem nieźle „strach” napędzą, że z podkulonym ogonem do piekarni będę biec po chleb do domu :)
Polko, oj warto, bardzo warto :) Super przepis wynalazłaś :)
Margot, już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że chleby to bardzo wyrozumiałe „dzieci” :) Dziękuję i cieszę się, że się chlebek podoba :)))
Oczko, a serek to zwykły pleśniowiec z białą pleśnią, taki jaki wcinałyśmy w kurniku :)
Beatko, dziękuję pięknie :)
Nino, bardzo dziękuję za wyróżnienie :* Cieszę się że Ci u mnie przyjemnie i smacznie :)
An-na, oj żałuj że nie piekłaś, pyszny :) I dziękuję za pochwałę :)
Kasiu, tak ten kolor jest super :) Dziękuję :)
Notme, kusi też smakiem :) Buziaki :*
Cudny chlebuś, pewnie przepyszny z takimi dodatkami:)) Pozdrawiam!
chleb z przygodami,
ale jaki piękny
:-)
Aaaa, ten lazur! czaję już!
Piekny chlebek i to z przygodami :)
Mam takeigo głoda na domowy chleb, że pożarłabym nawet zdjęcie ;)
Ostatnio mialam problemy z dostawa maki, ponoc jutro juz na 1000% ma byc u mnie w kuchni, ale jak zobacze to uwierze :(
Pozdrawiam
Aga
Andziu, oj tak, przepyszny :)
Asieja, to prawda, taki przygodowy chlebek :)
Oczko, a ja myślałam że zamiast czaju, to Ty ostatnio kawkę pijasz ;p
Aga z Zapiecka, to w takim razie razem z miseczką zupy podaje kromkę chleba :) I trzymam kciuki za dostawę :)
Tilia, dziękuję za kciuki.. mąką dotarła niestety nie ta którą zamówiłam :( muszę czekać do poniedziałku… a miałam juz plany pieczeniowe na weekend..
Aga z Zapiecka, a to pech :( Ale może można by pozamieniać trochę mąki w przepisie :)