Lubię wspólne gotowanie.
Lubię blogowe gotowanie.
Lubię wspólne blogowe gotowanie*.
Kończy się właśnie przedłużona – marcowo-kwietniowa edycja Weekendowej Cukierni, a ja prezentuję Wam moje i Oczka ślimaczki. Najpierw oczywiście było wspólne gotowanie, a dokładnie wyrabianie. Składniki odmierzone, odważone i zaczęło się mieszanie, dolewanie, wyrabianie. Ściereczka a na niej duża miska i Oczko cierpliwie wyrabiająca ciasto, które stopniowo coraz bardziej i bardziej nabierało elastyczności i gładkości. Ach i prawie bym zapomniała … i ja siedząca na blacie, ze wzrokiem utkwionym w miskę, chłonąca naukę o wyrabianiu ciasta, pstrykająca fotki by uwiecznić te zmagania.
A potem? A potem było już wyrastanie, nadziewanie, rolowanie i formowanie oraz najważniejsze … pałaszowanie. Z kubkiem guarany lub kawy słodkie, marcepanowo-cynamonowe ślimaczki zajadane były przy otwartym na oścież balkonie, aby ciepłe, wiosenne powietrze opływało nas, pozwalając ulecieć pojawiającym się oczywistym skojarzeniom z zimowymi dniami i smakami.
Drożdżowe ślimaczki z marcepanem
Składniki (na około 15 bułeczek):
500 g mąki pszennej
50 g świeżych drożdży (następnym razem dam mniej, IMO wystarczy 35-40 g)
40 g cukru pudru
szczypta soli
250 ml letniego mleka
100 g rozpuszczonego masła
2 jajka
nadzienie:
50 g rozpuszczonego masła
100 g masy marcepanowej
1 jajko
1 łyżka ciepłego mleka
szczypta cynamonu
50 g brązowego cukru
100 g rodzynek
100 g posiekanych migdałów
1 żółtko do posmarowania (dałam mleko)
1 łyżka wody (pominęłam)
do dekoracji: (pominęłam)
80 g cukru pudru
3-4 łyżki soku z cytryny
20 g posiekanych niesolonych pistacji
Przygotowanie: Wsypać do miski mąkę, na środku zrobić dołek i wkruszyć do niego drożdże. Posypać je łyżeczką cukru i wlać trochę letniego mleka. Rozetrzeć palcami drożdże z mlekiem i cukrem, miskę przykryć i odstawić na chwilę w ciepłe miejsce żeby zaczyn „ruszył”. Następnie dodać sól, pozostały cukier, rozkłócone jajka, wlać masło i letnie mleko. Wyrobić gładkie ciasto (w razie potrzeby dosypać około 50 g mąki). Przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce aż ciasto mniej więcej podwoi swoją objętość. W tym czasie marcepan utrzeć na kremową masę z jajkiem i ciepłym mlekiem.
Wyrośnięte ciasto rozwałkować na oprószonej mąką stolnicy na prostokąt o wymiarach 40×50 cm. Posmarować płynnym masłem, posmarować kremową masą marcepanową. Cukier wymieszać z cynamonem i posypać nim ciasto (ja dałam ok. 1/2, a resztą posypałam już zwinięte bułeczki dla dekoracji). Na koniec posypać rodzynkami i posiekanymi migdałami (lub jak u mnie płatkami). Zagiąć do środka krótsze krawędzie ciasta o szerokości ok. 2 cm i zaczynając od jednego z dłuższych boków, całość zwinąć w rulon. Roladę pokroić w plasterki grubości 2-3 cm na 15 kawałków (u mnie 17) i przenieść je na wyłożoną papierem do pieczenia blachę. Odstawić do wyrośnięcia (u mnie było to tylko 10-15 minut, rosły jak szalone). Przed pieczeniem posmarować glazurą z żółtka i wody lub jak u mnie z mleka (ja jeszcze posypałam je resztą cukru z cynamonem). Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni Celsjusza i piec ok. 25-30 minut. Zimne bułeczki można polać lukrem przygotowanym z cukru pudru utartego z sokiem z cytryny. Natychmiast posypać siekanymi pistacjami i zostawić do zastygnięcia.
Źródło: Przy kuchennym stole
Smacznego.
Fajne to Wasze wspólne pieczenie, w sensie Twoje i Oczka :)
I ślimaczki też fajne!
miłego dnia Tili :)
Miło coś robić wspólnie dla przyjemności wspólnego robienia czegoś. ;-)) Też miłego dnia życzę. :-))
ręką? ratunku!
ja mogę ewentualnie dokończyć po mikserze… ale ta niemoc, kiedy ciasto więzi ręce! ;))
jest mnóstwo rzeczy, które robione wspólnie – cieszą bardziej. gotowanie zdecydowanie do nich należy.. :-)
Piękne bułeczki.
Pięknie piszesz o Waszych wspólnych przygodach w kuchni :)
pozdrawiam
agata
wiesz że ja lubię takie buły, nie?
Pieknie Wam wyszły te bułeczki! Jeszcze pamiętam jakie były smakowite :)
Pozdrawiam::))
W towarzystwie zawsze lepiej… :) Weselej przede wszystkim. :) A i wspólny posiłek przynosi wiele radości. :)
Smacznego dziewczyny! :)
Fajnie się czyta o tych Waszych wspólnych kuchennych poczynaniach:) A ślimaczki – pierwsza klasa!
Wyrabianie ręcznie?! O, chylę czoło! Jak i pod całością wpisu. Pozdrowienia serdeczne:)
Wszyscy lubimy wspolne gotowanie :D
Buleczki wygladaja wspaniale:)
Dzięki Dziewczyny za wszystkie miłe słowa :) To prawda wspólne pieczenie czy to w realu czy w wirtualnych kuchniach jest wspaniałe i wiem, że to coś co wszystkie dzielimy :)
JSWM i Anno-Mariu, tak ręką, tym razem Oczkową, ale i ja się coraz bardziej wprawiam w ręcznym wyrabianiu. Coraz większą frajdę w tym mam :) Choć muszę przyznać, że są takie ciasta, że tracę optymizm i marzę o porządnym robocie :)
Bo ręczne to dobra gimnastyka ;)))) Piszę się na kolejne wyrabianie ;)
Ślicznie i pysznie :))
Oczko, no ba, kolejne wyrabianie już wkrótce, godzinki liczę :)
Buzial :*
Antysujx, dzięki :)