… hihihi, nie mogłam się powstrzymać, by nie użyć tego skrótu … no, a teraz do rzeczy …
Na pierwszy ogień poszedł kruchy sernik z duszonymi jabłkami jaki zaproponowała nam Olciaky. Serniki to moja nieodwzajemniona miłość i nemezis w jednym, a ponieważ do tego wszystkiego nie wpływają zbyt przyjaźnie na szerokość bioder, rzadko decyduję się na jego upieczenie czy to dla gości czy na co dzień. Za to w domowym ciepełku i zaciszu własnej kuchni mogę sobie czasem poeksperymentować, tym bardziej gdy okazję do tego daje smakowita blogowa zabawa.
I jakie wrażenia, spytacie? Hmmm … powiedziałabym mieszane. Kruchy spód prawie w całości został wyrzucony. Zbyt mokry, raczej ciągnący niż kruchy, niezbyt pasował mi do tego wypieku. Za to serowa masa była bajką. Ubita śmietanka i lekkie tylko wymieszanie składników sprawiło, że sernik miał konsystencję pianki. Dodatek crema di limoncello dał całości słodko-kwaśny posmak i piękny cytrynowy kolor.
Nie byłabym oczywiście sobą, gdybym nie dokonała kolejnych modyfikacji. Jabłka, duszone z miodem w wodzie z kwiatów pomarańczy, posypane kardamonem i … czarnym pieprzem … rozpływały się w ustach, nęciły nos, pieściły podniebienie. Wraz z dodatkiem pulchniutkich żurawin stanowiły przysłowiową wisienkę na torcie. Ciasto zjedzone ze szwagierką i mężem w niedzielne popołudnie miło wykończyło nam czas pełen przyjemności.
Rogaliki, choć nie uwiodły mnie żadnym nieoczekiwanym elementem swej receptury, wiedziałam, że zrobię w któryś z pochmurnych ostatnio dni. I tak też się stało. Szarym rankiem zagniotłam ciasto, wyrabiałam je długo i zgodnie z zasadami pewnej mądrej Polki, pozwalając moim rękom pieścić ciasto, które pod wpływem ciepła rozwijało się, mi dodając sił i energii, tak potrzebnej w czas jesiennych szarug. Myśli płynęły mi swobodnie, zupełnie nie towarzysząc ciału, które wciąż i wciąż i znów i jeszcze raz zagniatało ciasto na dębowym blacie …
… może gdyby choć kilka z nich spłynęło z wyżyn ponad chmurami zauważyłabym, że ciasto jest podejrzanie suche. Ja jednak robiłam je jak w transie. Musicalowa muzyka rozgościła się na dobre, moje nogi ulegały tym rytmom, a moim rękom dodawało to jeszcze mocy. Po z lekka wydłużonym kwadransie odłożyłam ciasto do rośnięcia, a później wracając do transu formowałam z niego najróżniejsze kształty, czasem nadziewając, czasem nie …
No właśnie – nadziewając – to w nich było najwspanialsze … może poza terapeutycznym działaniem samego wyrabiania. Śliwki, smażone, nie za długo, tylko do czasu aż zmiękły, by następnie poddać się torturom blendera, a potem znów wysokim temperaturom, uwolniły swoją słodycz, w nadmiarze niestety wzmocnioną przez cukier. Potem tylko jeszcze trochę brandy i wanilii dla aromatu, by przejść do klucza programu … kakao i czekolady …
Powstał dżem, czy może konfitura – nie jestem najlepsza w tym nazewnictwie, o niezwykłej słodyczy, ale też zadziwiającym smaku. Słodycz śliwek i cukru, w połączeniu z goryczką kakao i gorzkiej 80% czekolady, podkreślone aromatem wanilii i brandy, zrodziły idealne wprost nadzienie do tego lekko suchawego, niezbyt słodkiego ciasta drożdżowego. Rogaliki popijane zieloną herbatą na drugie śniadanie i proces poprawiania humoru i odstraszania jesiennych smutków czy tęsknot do słońca zakończony.
Dzięki Olciaky za ogromnie smaczne bądź relaksujące propozycje :*
Poleczko, masz u mnie wielkiego buziaka za opiekę nad WC (hihihi) i za dobre rady o drożdżowym :*
Kruchy sernik z duszonymi jabłkami
Ciasto kruche:
200 g mąki
2 łyżeczki kakao
szczypta soli
50 g cukru brązowego (zmiksowanego)
1 jajko
100g zimnego masła
100 g migdałów w płatkach
Masa serowa:
500 g twarogu do sernika (użyłam President, półtłusty)
125 g cukru
50 g mąki ziemniaczanej
4 jajka
50 ml. crema di limoncello
180 ml śmietany
Ponadto:
5 winnych jabłek (u mnie trzy większe)
4 łyżki miodu (u mnie 3)
sok 1/2 cytryny
1 łyżeczka kardamonu
chlust wody z kwiatu pomarańczy
pieprz kolorowy
Przygotowanie: W mikserze zmiksowałam mąkę z kakao, cukrem i solą, do połączenia składników. Dodałam jajko, zmiksowałam ok. 30 sekund. Wrzuciłam zmrożone masło, pokrojone na kawałki i miksowałam kielka chwil, do uzyskania grudkowej konsystencji. Musiałam dodać też trochę zimnej wody. Szybko zagniotłam ciasto, zawinęła w folię i włożyłam do zamrażalnika na ok. 1 godzinę. Potem rozwałkowałam ciasto, wyłożyłam nim spód tortownicy o średnicy 26, nasmarowanej masłem. Boki wysypałam płatkami migdałowymi, a część płatków docisnęłam do ciasta, niewielką garstkę zostawiłam do posypania masy serowej przed pieczeniem. Piekarnik nagrzałam do temperatury 160 stopni Celsjusz (termoobieg).
Śmietanę ubiłam na sztywno. Twaróg wymieszałam z crema di limoncello, cukrem, mąką i lekko rozkłóconymi jajkami. Delikatnie domieszałam ubitą śmietanę. Masę wylałam na ciasto. Piekłam przez 60 minut. Studziłam w otwartym piekarniku.
Jabłka obrałam ja sernik był już przestudzony. Skropiłam je sokiem z cytryny, pokroiłam na ósemki. Na patelni rozgrzałam miód i wodę z kwiatu pomarańczy. Włożyłam jabłka, oprószyłam je kardamonem i poddusiłam przez kilka minut. W tym czasie w rondelku podgrzałam żurawinę z kilkoma łyżkami wody, by napęczniały. Odcedziłam. Gorące jabłka wyłożyłam na sernik (opadł wtedy trochę) i doprawiłam je kolorowym pieprzem. Posypałam wszystko żurawiną i jak przestygło wstawiłam do lodówki na noc (minimalnie kilka godzin).
Źródło: Internetowa Cukierenka Olcik
Rogaliki
Składniki:
1 szklanka mleka
120 g masła
1/2 szklanki cukru brązowego (dałam mniej)
1/2 łyżeczki soli
1 łyżka suszonych drożdży (20 g świeżych)
3 duże jajka
4 i 1/2 szklanki mąki typ. 550
Do posmarowania:
3 łyżki stopionego masła
Nadzienie:
dżem śliwkowy z czekoladą
część pozostawiona bez nadzienia
Przygotowanie: Drożdże, łyżkę mąki i łyżkę cukru zalałam 1/4 podgrzanego mleka. Odstawiłam do czasu, aż zaczyn ruszył. W tym czasie stopiłam masło i oddzielnie podgrzałam mleko z cukrem, do czasu roztopienia. Do przesianej mąki z solą wlałam zaczyn, przestudzone mleko i lekko rozkłócone jajka. Wyrobiłam ciasto do połączenia składników i stopniowo dodawałam masło. Po dodaniu całego masła wyrabiałam do uzyskania gładkiego i elastycznego ciasta. Odstawiłam do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Następnie wyjęłam ciasto, odgazowałam, podzieliłam na trzy części, rozwałkowałam ciasto w okręgi i formowałam rogaliki, bułeczki, pierożki i wszelkie kształty jakie przyszły mi do głowy. Przed zawijaniem i nadziewaniem ciasta smarowałam je wodą, a po ułożeniu na blasze posmarowałam je roztopionym masłem. Odłożyłam do podrośnięcia na ok. 20-30 minut. Piekłam ok. 8-20 minut (w zależności od wielkości) w piekarniku nagrzanym do 200 stopni Celsjusza (hydropieczenie). Po wyjęciu studziłam na kratce i posmarowałam roztopionym masłem.
Źródło: Internetowa Cukierenka Olcik
Śliwki w czekoladzie
Składniki:
2,5 kg wypestkowanych dojrzałych śliwek węgierek
około 700 – 800 g cukru (ilość zależna od stopnia dojrzałości śliwek)
spory chlust ekstraktu waniliowego
50 – 100 g kakao Deco Morreno (użyłam Van Houten)
100 g gorzkiej czekolady 80%
kilka łyżek brandy
Przygotowanie: Śliwki wrzuciłam do garnka i podgrzałam. Jak już trochę zmiękły to je zmiksowałam, zasypałam cukrem i smażyłam do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Na koniec dodałam wanilię, brandy, kakao, a posiekaną czekoladę dodałam jak już zdjęłam garnek z ognia. Przełożyłam do wyparzonych słoików i odstawiłam do góry nogami pod kocykiem.
Źródło: Bea w kuchni
Smacznego.
Jakie pysznosci. Szczegolnie zaintrygowaly mnie te duszone jablka z dodatkiem pieprzu… Ciekawa jestem, jak to smakowalo. A rogaliki prezentuja sie wspaniale :) I to nadzienie…pomyslowa z Ciebie Kobitka :))
O tak, skrót WC jest bardzo ładny ;)
PS. Czy u Ciebie też śnieg za oknem?!
Piękne wypieki Tili i piękne opisy :)
Serniczek pyszniutki, wiem, bo robiłam, ale ciekawa jestem jak smakuje w Twojej wersji. Uwielbiam serniczki i często je robię , każdego jestem ogromnie ciekawa :)
Pozdrawiam cieplutko:***
Mnie jakoś nigdy jabłka do sernika nie pasowały, ale przekonuję się :) Fajnie wygląda i zawsze to nowa opcja na sernik :) Ja zazwyczaj robię spód z ciasteczek, odkąd poznałam ten sposób, cieżko mi się przekonać do zagniatania ciasta :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Majko, dodatek pieprzu w słodkich wypiekach daje im pazura – naprawdę warto spróbować, ale pieprz musi być grubo mielony, koniecznie świeżo, lub w ogóle tylko utłuczony w moździerzu :)
Ptasiu, tak, śnieg za oknem i choć mnie to nie cieszy, to już marzenie na pierwszy śnieg wypowiedziałam :)
Majanko, zapraszam w takim razie :)
Kasiu, ja też podejrzliwie podeszłam do tego pomysłu, ale naprawdę się sprawdził :) Za to spód z ciasteczek byłby tutaj o wiele lepszy :)
Tili jestem pelna podziwu dla tych wszystkich wypiekow. Jak Ty to robisz, ze jestes w stanie upiec wszystkie propozycje WC? Podziwniam tez Wasze moce przerobowe. U mnie skonczyloby sie wielka nadwaga.
pozdrawiam
A na zdjęciach nie widać, że rogaliki zbyt suche. ;-) Wyglądają, powiedziałabym… rasowo. :) Zresztą z sernika też elegancki gościu. :D
Tili, tytuł powalił mnie na kolana. :D Mimo, że od razu wiedziałam o co chodzi – to jednak nie mogłam opanować szerokiego uśmiechu. :D
Tili aleś mi smaku narobiła na cos słodkiego…miałam nic nie piec (idę w szwerz pomału)…ale po Twoich zachętach i opisach (ślinotok na zawołanie) juz biegnę po śliwki i robię tą z czekolada dobroc, później wezmę się za coś jeszcze…jeszcze nie wiem co…ale będzie! Całusy, ogrzałaś mnie tym postem, właśnie wróciłam zmarznięta ze spaceru z psami brrrr…
Wszystko wygląda super. Piękne zdjęcia!
Ja, ten sernik będę bardzo długo wspominała :)I wchodzi na stałe do naszego repertuaru :)
No wypieki bardzo smakowicie się prezentują ale ja się naśmiałam z tytuły , no zabrzmiało bardzo ,bardzo ciekawie :DDD
kapitalnie wyglada serniczek i rogaliczki rowniez i bardzo mi sie podobaja twoje zmiany w serniku,musze zapamietac przy nastepnej okazji :)
A ten skrot Wc tez mi sie bardzo podoba :) :)
Pozdrawiam :)
hehehehe WC jest najlepsze! niby wszyscy wiedza o tym skrocie, ale nikt sie jeszcze nie odwazyl… podzielic wrazeniami z WC! ;-)
podziwiam, ze udalo Ci sie z dwoma wypiekami :-)
Karolko, eee, no nie zawsze piekę z WC i nie zawsze wszystko, ale tym razem po prostu musiałam :) A możliwości przerobowe … no cóż, mój S ma przemianę materii niezwykle szybką, a ja jem po trochu i częstuję innych :)))
Małgosiu, bardzo Ci dziękuję, ale rogaliki niestety były ciut suchawe. Co nie przeszkadzało i tak zajadać się nimi z dżemem i szklanką mleka lub herbaty :)
A tytuł wiedziałam, że wywoła śmiech – w końcu to tak niezbyt przyjemne kulinarne skojarzenie, jeśli się nie wie o co chodzi :)
Kass, to serniczek zrób z połowy porcji, upiecz go w formach do muffinek i podziel się z koleżankami – gwarantuję, że spalisz szybko te kalorie :) To samo dotyczy rogalików – zjedź je z innymi – im więcej jedzących tym mniej kalorii :)
Kuba, dzięki :)
Szarlotku, tak, wart jest tego :)
Margot, no, bo tak to jest jak się je sernik i rogaliki z WC ;DDD
Gosiu, zapamiętaj, bo naprawdę warto sobie poekserymentować z przepisami :)
Cudawianku, bo ja taka szalona jestem, że dzielę się słodkościami z WC :)))
Tilio moja Droga, pewną Ci tajemnicę zdradzę, mianowicie: czego bys nie ugotowała, jak bardzo bys nie zagniatała, to i tak do dni ostatnich kojarzyć mi się bedziesz z… sernikami :-D!!! Tak, tak… to Twój sernik z suszonymi wiśniami tak bardzo podbił moje podniebienie, że zyskał w rodzinie nazwę Wiśniowa Tilia :-))
Całuski :*
Ja tutaj same pyszności widzę:) Oj wpadłabym do Ciebie na ciacho i może małą czarną;) Pozdrawiam:)
O proszę! I jeszcze pieprz! Ależ Ty Lipka jesteś pomysłowa! :)
Uśmiechałam się jak czytałam o wyrabianiu ciasta na rogaliki :)
"Myśli płynęły mi swobodnie, zupełnie nie towarzysząc ciału, które wciąż i wciąż i znów i jeszcze raz zagniatało ciasto na dębowym blacie …"
Fajne, fajne! :)
To się nazywa hurtowy wysyp pyszności :) Też podoba mi się ten dodatek pieprzu – pikanterii dodaje sernikowi na pewno :)
Mafilko, ogromnie mnie ucieszyłaś i w dodatku taki smakołyk przypomniałaś :)
Atinko, zapraszam, bardzo gorąco zapraszam :)
Oczko, a bo wiesz, jak wyrabiam drożdżowe to zawsze tak jakoś mi błogo :))) A pieprznie w życiu też musi być, co nie ;p
Cmok :*
Komarko, dodał i to bardzo :) Naprawdę polecam takie połączenie :)
Tili kochana, wrocilam! Obiecuje sobie wszystko powoli podoczytywac, ale tutaj nie moglam sie wpisac, bo to sliwko-czekolada "cos" jest swietne, nie? Gdy Bea napisala ze smakuje jak sliwka w czekoladzie, to nie wierzylam ze to moziliwe, a jednak :-)
A teraz te rozki do sliwek mnie kusz, no…
Calusy!
Basiu, wiesz te śliweczki w czekoladzie to ze wszystkim by kusiły – są rewelacyjne, prawda :)
Cieszę się, że wróciłaś i czekam na @
Buziaczki Basieńko :***