Ostatni chleb, jaki upiekłam w poprzednim mieszkaniu trwale zapadł mi w pamięć. Od czasu, gdy dzięki Kass zdobyłam koszyki do wyrastania bochenków, szczególną radość sprawia mi upieczenie chlebków właśnie dzięki nim. Podoba mi się ich wzorek, jaki odciskają poszczególne listewki leszczyny. Najbardziej jednak cieszy mnie doprowadzenie z początku mokrego i niezbyt współpracującego ciasta do konsystencji, jaka bez problemu utrzymuje kształt zarówno rosnąc w koszykach jak i w czasie pieczenia w piecu.
Taki właśnie był chlebek z prażonym owsem. Najpierw ziemisty zapach jaki roznosił się po domu, gdy prażyłam płatki, a potem zapach świeżego pieczywa wypełnił ostatnie godziny przed przeprowadzką. Za to ten ostatni dzień umilony był ogromnie przez ten niezbyt mokry, choć zupełnie nie suchy chlebek. Pełen smak miąższu gdzieniegdzie uzupełniany był przez chrupkie płatki owsiane, a gdy na takiej kanapce wylądował serek z niebieską pleśnią ochom i achom nie było końca.
Choć był to ostatni chleb w poprzednim mieszkaniu, to z całą pewnością towarzyszyć nam już będzie bez końca.
Chleb z prażonym owsem
Składniki:
450 g wody
120 g zakwasu żytniego razowego
500 g białej pszennej maki wysokoglutenowej (pow. 13 g białka) (użyłam Manitoby)
150 g pszennej maki razowej
10 g świeżych drożdży
2 łyżeczki golden syrup (miodu lub innego syropu cukrowego) (użyłam miodu)
1 łyżka soli
40 g płatków owsianych, uprażonych (ok. 8 minut w 200C)
Przygotowanie: Wszystkie składniki za wyjątkiem soli i syropu dobrze wymieszałam w luźną masę. Wyłożyłam wszystko na stół i wyrobiłam metoda Bertineta. Po 7-8 minutach wyrabiania dodałam sol i ostudzone płatki. Wyrabiałam jeszcze 5 minut. Ciasto zostawiłam w cieple do wyrośnięcia na 2 godziny, w tym czasie złożyłam je raz, po godzinie. Wyrośnięte podzieliłam na dwie części i z każdej uformowałam bochenek, włożyłam do kosza i zostawiłam do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej na 11/2 godziny. Piec rozgrzałam do 250 stopni Celsjusza. Wyrośnięte bochenki nacięłam, posmarowałam glazurą z mleka z miodem i wsunęłam do naparowanego pieca. Temperaturę zmniejszyłam do 225 stopni Celsjusza i piekłam 25-30 minut. Studziłam na kratce.
Źródło: Piekarnia Tatter
Smacznego.
Podoba mi się :) Od dwóch lat nie jadam białego pieczywa. Im ciemniejszy i im więcej ma w sobie ziaren – tym lepiej. Z pewnością by mi smakował :)
Śliczny chlebek :))
Musi smakować wspaniale.
Jakoś dawno już nie piekłam chlebka, chyba czas najwyzszy… ;))
Miłego dnia :))
Piekny chleb Tili! Skoro tak zachwalasz, to i ja pewnie kiedy supieke :)
Pozdrawiam serdecznie! I baaardzo slonecznie :)
Wygląda pieknie, takiego chleba mi trzeba :)
Kasiu, w takim razie ten chlebek jest w sam raz dla Ciebie :)
Majanko, piecz koniecznie :) Ta magia jest bezcenna :)
Beo, dziękuję :) I u mnie dziś słonecznie, więc i trochę mojego słoneczka przesyłam wraz z uściskami :)
Dorotus, cieszę się ogromnie, że Ci się podoba :)
o wow! jaki on piękny!
koniecznie do sprobowania w najblizszej przyszlosci…. najblizszej bo mamy z Babcia liste połmetrową juz:D
i już ten chleb zawsze będzie miłym wspomnieniem dawnego mieszkania :-)
Jest piękny! I ma taki ładny "deseń". Kojarzy mi się z murem starego domu.
Przepiekny chleb. Zamarzyla mi sie taka kromeczka z maslem i pomidorem… :)
fajny ten chlebek,musi pieknie pachniec :))
Sliczny chleb, gratulacje – to jest ta konsystenca Tili z ktora calkowicie sie boje "pracowac", boje sie ze sie paprze za nadto, ale czuje ze sie kiedys odwaze :-)
A kardamon: dodalam, ale wiesz z ostroznosci tylko do polowy nadzienia i ta wlasnie czesc zjadla sie pierwsza – jest to idealny pomysl, jablka byly dzieki temu delikatnie pikantne (co b. lubie) i fajniejesze niz z cynamonem :-) Bardzo dziekuje Ci za pomysl!
Na całe Twoje szczęście mam chleb w domu bo inaczej musiałabyś się ze mną dzielić :)))))))))
Tili cudny! jeszcze go nie pieklam, zachęciłas mnie…może nawet jutro, pozdrawiam.
bardzo fajny pomysł na to uprażenie płatków, może i ja się na niego skuszę :)
Chleby zawsze mnie zachwycają. To coś czego myślałam, że ngdy nie uda mi się zrobić w domu. Ten ciekawy, do wypróbowania. Tylko kiedy? I koszyk masz z takim wzrorkiem o którym marzę…
Witaj! Zostałaś wyróżniona przeze mnie nagrodą ?One lovely blog award? :)
Pozdrawiam serdecznie!
http://mojekuchennezapiski.blogspot.com/2009/08/one-lovely-blog-award.html
Viridianko, dzięki :) Ciekawa jestem Twoich dokonań z Babcią :)
Asiejko, oj tak :)
Dziwnograju, a wiesz że nie pomyślałam o tym – ale pasuje do sytuacji to skojarzenie – w końcu chleb ze starego (choć nowego) mieszkania :)
Majko, w takim razie już kroję wirtualną kromeczkę :)
Gosiu, oj tak,pachniał wspaniale :)
Basiu, ja też się kiedyś bałam tej konsystencji, która wymagała Bertineta, ale choć nadal podchodzę do niej ostrożnie to już pierwsze lody przełamane :) Cieszę się, że kardamon Ci się spodobał z jabłkami :)
Polko, ależ ja się z Tobą chętnie podzielę niezależnie od tego czy masz chleb w domu czy nie :*
Kass, w takim razie będę go wyglądać u Ciebie :)
Aga, skuś się, skuś, naprawdę warto :)
Gospodarna Narzeczono, widzę, że łączy nas miłość do chlebków – ale to i u Ciebie na blogu widać :) Pieczesz wspaniałe chleby :)
Dorotko, dziękuję za wyróżnienie :) Odniosę się do tego wkrótce :) Witaj u mnie :) Cieszę się, że Ci u mnie smacznie :)
a myslisz ze gdybym zastąpiła mąkę pszenną mąką graham to by wyszedł?
Aga, trzeba by wypróbować :)
to spróbuje jak znajdę chwile ;)