Na szybki lunch, kiedy na nic nie ma się ochoty, kiedy boli głowa, lubię zjeść coś w co przygotowań można włożyć minimum zaangażowania albo skorzystać z pracochłonnej pracy wykonanej już jakiś czas temu. Camembert, w podstawowej postaci lub zapieczony to doskonały lunch. Lubi jednak podkreślenie jego smaku wyrazistym, słodko-kwaśnym sosem. Właśnie ten sos, to jedno z moich lepszych ostatnio odkryć – trochę słodki, wyraziście kwaskowaty, o odległej ostrości, pojawiającej się w głębi języka, przyjemnie gładki, o sporadycznie spotykanych owocach, których przegryzienie powoduje miły dreszcz.
Żurawina, bo to o niej mowa, jest w tym połączeniu ogromnie wszechstronna – dobra zarówno do mięs, jak i serów, smaczna nawet sama, rozsmarowana na kromce ciemnego pieczywa. Przygotowanie, choć zajmuje trochę czasu, wielce pracochłonne nie jest. Wymaga jedynie przemyślenia i przygotowania i już po ponad godzinie mamy idealny sos do świątecznych i powszednich zastosowań.
Korzenna żurawina
Składniki:
70 dag żurawiny świeżej
2 pomarańcze, obrane na cząstki bez skórki
3 szklanki cukru brązowego
4 łyżki octu z czerwonego wina
750 ml. porto
8 goździków
1/2 łyżeczki kardamonu
imbir świeży, ok. 2-3 cm obranego, niepokrojonego kłącza
opcjonalnie: 1 kora cynamonowa
Przygotowanie: Wszystkie składniki wrzuciłam w podanej kolejności i gotowałam, często mieszając na małym ogniu przez ponad 1 godzinę. Po tym czasie wyjęłam kawałek imbiru (i ew. cynamon) i zmiksowałam, pozostawiając część w pierwotnej postaci. Przelałam do wyparzonych słoików, zakręciłam i odstawiłam do góry dnem do ostygnięcia.
Smacznego.
jak pięknie opisane…
A ja, jako, że nie mam ogródka, posadziłam krzak żurawiny niedawno Rodzicom w ogrodzie i będę miała żurawinę na przyszły rok. Nie mam pojęcia, gdzie można kupić świeże owoce. Ale przepis oczywiście zapisuję :)
Kasiu, ja żurawinę kupuję na bazarze i teraz jest prawie na każdym stoisku. Jestem pewna że w Gdyni też będzie na bazarze :))). Choć to prawda, że w sklepach czy supermarketach to jej się nie uwidzi :( Za to zazdroszczę Ci krzaka żurawiny w ogródku rodziców :)
Zapragnęłam żurawiny! :)))
A mam właśnie w zamrażalniku jeden pojemniczek :)
Cwaniara ;) nie dość, że korzennie, to z cytrusem jeszcze ;))
Majana, to szoruj do kuchni i rób przetwory :))) Będą w sam raz na święta, zarówno na stół jak i na prezenty :)
Oczko, dla mnie korzenne aromaty muszą iść w parze z cytrusami, to jest po prostu reguła! :)))
A BTW czy Ty przypadkiem masz przemysłową chłodnię? Co jeszcze chowasz w swoim zamrażalniku? Ja podobnie, też upycham swój do granic jego wytrzymałości :)
Co mi się pod łapsko nawinie ;) Wyżyrafinowane i pokostkowane truskawki na ten przykład jeszcze ;))
No i najważniejsze – superancki ;))
Oczko, to my bratnie dusze jesteśmy ;p Ja mam jeszcze masę malin z babcinej działki, mus z dyni w 2 woreczkach, trochę gnocchi i pierogów … oj, czego tam jeszcze nie mam :)
Niestety ostatnio się opuszczam i mój superancki jakoś się nie pojawia. Wykańczam wszystkie kostki i inne buliony jakie miałam w domu :) Pewnie od stycznia narobię zapasu i superanckiego :)
A właśnie dziś muszę nastwić nowy gar, bo się skończył..;)
Z nieba mi spadłaś z tą żurawiną, akurat się rozglądałam za czymś stosownym do mięsa na świąteczny stół.
Po Twoim opisie czuję się tak jakbym ją właśnie zjadła :-)
Pozdrawiam
Cieszę się, że pomysł się spodobał. Tylko od razu uprzedzam, żebyś próbowała do smaku z ilością cukru. Zależnie od jakości żurawin i pomarańczy oraz użytego porto może być potrzeba więcej lub mniej :)