Food porn … czyli o tym jak ugrillować rybkę ;)

Uwielbiam dania z grilla … głównie dlatego, że zwykle szykuje je dla mnie mój Ukochany. Karkówki, kaszanki, kiełbaski, steki … ten zapach, ten widok pochylonego nad grillem Męża, wpatrzonego w ogień. On z całą pewnością jest u nas specjalistą od ognia, jego mocy potrzebnej, by danie stało się ambrozją, a nie węgielkiem.
 
Są jednak i takie dania, które zwykle sama przyrządzam. To rybki. Całe, filety, w folii czy bez, marynowane i nie … nie ma wiele lepszych rzeczy do zjedzenia latem niż ryba z grilla. Taki chociażby zwykły pstrąg, który w domowych pieleszach, z piekarnika czy patelni, jest po prostu smaczny, z grilla zyskuje zupełnie nowy wymiar … pełen cieknącego po brodzie pożądania ;)
 
SONY DSC
 
Bo jakże to nie zachwycać się jak mu skórka się wybornie praży, jak nadziany cytryną aromatycznie się wydyma, jak odymiony zyskuje niezwykłego charakteru?! Lubię obserwować dania przyrządzane na grillu. Krople soków czy tłuszczu kapiące na węgle, smużki dymu w tę i we wtę poruszane podmuchem wiatru. Smarowanie marynatą w czasie smażenia czy podwędzania, gdy mamy zamykany grill, skrapianie sokiem z cytryny lub octem, podlewanie piwem czy winem … ten aromat upaja, to oczekiwanie na niezapomniany posiłek wynosi go na jeszcze inny poziom.
 
SONY DSC
 
Może gdybym jadała grillowane dania codziennie, te straciłyby swoją magię. Zatracenie w codzienności niezwykłości czynności, jakich dokonujemy, czasem się zdarza. Ale wystarczy jeden rzut oka na tego pstrąga nadzianego kiszonymi i zwykłymi cytrynami, natką pietruszki i koperku, obsypanego nasionami kopru włoskiego i wędzonymi płatkami soli, ułożonego na sałatce z kiełków rzodkiewek, pierwszych listków sałat z działkowych grządek i ostatnich kwiatów czosnku niedźwiedziego … ten widok sprawia, że ślinka napływa do ust, a pragnienie poczucia na języku i podniebieniu jak delikatne, wyraziście doprawione mięso rozpływa się, w towarzystwie chrupiącej zieleniny staje się wręcz przytłaczające.
 
Tak … lubię ryby z grilla … jeśli by ktoś jeszcze miał wątpliwości :)
 
Pstrąg z grilla
 
Pstrąga, sprawionego i oczyszczonego solimy wewnątrz i obsypujemy szczodrą szczyptą nasion kopru włoskiego. Dodajemy posiekaną drobno kiszoną cytrynę (zwykle połówka na jedną rybę wystarcza) wraz z grubsza posiekanym koperkiem i natką pietruszki. Do tego jeszcze kawałek zwykłej cytryny i gotowe. Wygodnie mieć kratkę do trzymania ryby na grillu, dzięki temu nic z niej nie wypada. Ale można też związać rybę namoczonym wcześniej sznurkiem kuchennym/rzeźniczym. Nadpali się tu czy tam, ale ryba na grillu jest i tak krótko.
 
No właśnie. Czas? Moc ognia? Trudno precyzyjnie, jak przystało na kulinarnego bloga, opisać jak powinno się grillować. Mogłabym poprzestać na napisaniu, że potrzebujemy średniego do dużego żaru, bez ognia i grillujemy aż rybka będzie gotowa. Ale to trochę łatwizna. Postaram się więc, tym z Was mniej obytym z grillem, objaśnić na co zwracać uwagę, a Ci bardziej obyci może wypowiedzą się w komentarzach dodając swoje spostrzeżenia. Gdyż w gotowaniu – czy to kuchnia w czterech ścianach czy pod chmurką – nie ma ekspertów. Ostatecznym sędzią jest podniebienie biesiadników i to pod nie należy swoje dania szykować. Przynajmniej ja tak robię ;)
 
A więc … rozpalamy grilla sporo czasu zanim głód nas dopadnie. Podstawą jest, aby węgle i brykiet (bo według mnie najwygodniejszą metodą jest użycie mieszanki węgla, który zapala się i spala szybciej, ale dodaje mocy na starcie brykietowi oraz brykietu, który dłużej utrzymuje się w postaci żaru, ale wolniej zapala) wypaliły się z ognia i przeszły w formę żaru. Jakiś płomyczek od czasu do czasu będzie się pojawiał, ale ważne by ogień nie sięgał mięsa. Żar powinien być duży, nie kilka brykietów tu czy tam. Lubię jak – szczególnie ryby ze skórą – ładnie się przyrumienią, a ich skórka chrupie pod zębem.
 
Czas – dla całego, średniego pstrąga to ok 20 minut (w połowie trzeba przewrócić), ale trzeba obserwować. Szczególnie, gdy żar jest naprawdę duży, warto wtedy odrobinę go zmniejszyć – polewając wodą, ale zdejmijcie wszystko z kratki grilla, bo inaczej po takim polaniu całe jedzenie będziecie mieć w popiele. Jeśli macie taką możliwość można rybkę trzymać najpierw niżej, bliżej żaru, potem niejako dopiekając ją wyżej. Wszystko zależy jakiego grilla macie.
 
Przy zamykanym grillu – grillujcie najpierw przy otwartym przez ok 15 minut (w połowie trzeba przewrócić), a na ostatnie 5 minut dorzućcie na żar (ale raczej z boku, by ogień jaki powstanie, nie dotykał mięsa) trochę ścinek z drzew owocowych i zamknijcie grilla z otwartym (lub tylko częściowo otwartym) otworem. Dzięki temu rybka się troszkę podwędzi i choć nie nabierze smaku wędzonki, to zdecydowanie jej aromatu.
 
I to tyle. Prawda jest taka, że z grillem trzeba się polubić i grillować, grillować i grillować, wtedy droga do grillowego mistrzostwa staje otworem, ale i bez tego mistrzostwa można zajadać się wspaniałymi obiadami czy przekąskami pod chmurką.
 
Smacznego.