Archiwum bloga
Opowieść o pierogach i krokietach …
Czekając na Królową Śniegu.
Krótki odpoczynek od marudzenia na wciąż trzymającą nas w swych lodowych objęciach Królową Śniegu, krótka migawka z przedwczorajszej wieczornej zamieci, inspiracji by stworzyć coś co przypomniałoby święta. Zapachem przeniosły nas te ciasteczka w czas Bożego Narodzenia, pełnego korzennych i słodkich aromatów. Smak za to zaprowadził nas wprost … do raju.
Słodkie, chrupkie, bogate od bakalii i przypraw, zdrowe dzięki płatkom owsianym, w których to ostatnimi czasy ogromnie się zakochałam. A kiedy jeszcze receptura kazała mi zaopatrzyć się w moją ulubioną maślankę, jak mogłam odmówić upieczenia tego kuszącego małego co nieco. Naprawdę zasługują na swoją nazwę "niebiańskie ciasteczka".
Niebiańskie ciasteczka owsiane
Składniki:
110 g masła lub margaryny
165 g brązowego cukru (lub muscovado)
2 jajka
55 g maślanki (lub innego nabiału/płynu)
195 g mąki pszennej
1 łyżeczka sody
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
zamiast n/w przypraw dałam 4 kopiaste łyżeczki przyprawy do piernika (dzięki czemu moje ciasteczka miały ciemno brązową barwę)
1 łyżeczka imbiru
1 łyżeczka świeżo startej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki mielonych goździków
1/2 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego (lub mniej)
3/4 szklanki płatków owsianych
220g bakalii, posiekanych drobno (dałam po równo rodzynek, suszonych żurawin i orzechów włoskich)
50 g białej lub gorzkiej czekolady, pokrojona na malutkie kawałeczki
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (dałam ziarenka z 1 laski wanilii)
Sposób przygotowania: Piekarnik nagrzałam do 175 stopni Celsjusza, a trzy duże blachy wyłożyłam pergaminem do pieczenia. W duzej misce zmiksowałam margarynę z cukrem, dodałam jajka i ubiłam do białości. Dodałam maślankę. W drugiej misce zmieszałam przesianą mąkę z sodą, proszkiem do pieczenia, solą i przyprawą do piernika. Mąkę dodałam do mokrych składników i dokładnie wymieszałam łyżką. Posiekane bakalie i czekoladę dorzuciłam razem z płatkami i wanilią. Na blachę układałam kuleczki formowane z ciasta, nakłądane małą łyżeczką (wtedy uzyskiwałam małe ciasteczka (ok. 5-6 cm. średnicy) lub dużą łyżką (ciasteczka o średnicy ok. 9-10 cm, dobre do kanapek lodowych lub do przekładania dżemem). Piekłam przez 12-15 minut (im większe tym dłużej, ale nie za długo, by nie stały się twarde). Studziłam na kratce.
Źródło: Blog Oli "Sweet Spoon"
EDIT z 6 kwietnia 2016 r. – te ciasteczka piękę tak często i tak bardzo z nimi eksperymentuję, że aż trudno byłoby mi wypisać wszystkie opcje, jakie mamy przy nich dostępne. Począwszy od użycia najróżniejszych bakalii, poprzez użycie różnych rodzajów i typów mąk, skończywszy na użyciu różnych rodzajów płatków. Piekłam już typowo orkiszowe, żytnie, pszenne czy mieszane wersje, z jednym dominującym smakiem lub różnorodnością bakalii i przypraw, a nawet suszonych czy świeżych ziół, jak rozmaryn czy lawenda. W przypadku tych ciasteczek tylko nasza wyobraźnia jest nam ograniczeniem :)
Wpis z rodzaju poprawkowych, głównie opiera się na zmienionych zdjęciach. Zdjęcia z 2009 roku poniżej :)
A tutaj migawka z "wiosennej" śnieżnej zamieci z tamtego roku. Nic tylko czekać na Królową Śniegu.
Smacznego.
Ziemniaczany Tydzień II
Z początku, gdy zobaczyłam informacje o Ziemniaczanym Tygodniu, nie chciałam nic szykować z ziemniaków. Wydawały mi się jakieś nudne. Bo cóż może być ciekawego w ziemniakach z wody czy puree? Potem jednak w mojej głowie zaczęły się pojawiać kolejne ziemniaczane dania – pierogi ruskie, kopytka, kluski śląskie czy szare i oczywiście knedle oraz wiele wiele innych. Na żadne z tych dań jednak nie miałam ochoty i już myślałam, że zabawa w Ziemniaczany Tydzień mnie ominie.
Tak się jednak nie stało. Rankiem wyszłam do sklepu po owoce i przypomniałam sobie moje pierwsze ziemniaczane danie, jakie zrobiłam, wtedy jeszcze nie wiedząc, że jest to irlandzki colcannon. Mój colcannon jest jednak trochę inny, niż ten tradycyjny ze stołów z zielonej wyspy.
Zwykle dodaję dwa rodzaje kapusty i poza dymką dodaję dużo szczypiorku, kminku i gałki muszkatołowej. Oraz najważniejsza zmiana – zamiast śmietany czy mleka dodaję mieszankę jogurtu i mleka zagęszczonego, a wszystko delikatnie zapiekam, czasem posypane jakimś serem. Lubię tą kwaskowatość jaką nadaje jogurt. Tak więc, jak widać mój colcannon jest raczej zapiekanką niż tradycyjnym puree z kapustą, ale jest pyszny zarówno sam, jak i jako dodatek do dania z sosem.
Colcannon
Składniki:
1/2 kg. kapusty (trochę białej, trochę włoskiej)
1/2 kg ziemniaków
1/2 pęczka szczypiorku (cienkiego)
2 małe cebulki dymki
1/2 pęczka koperku
1 łyżeczka kminku
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej (najlepiej świeżo zmielonej)
opcjonalnie czosnek pieczony (1-2 ząbki)
1/2 szklanki jogurtu naturalnego wymieszanego z mlekiem zagęszczonym 4% (ale może to być dowolna lubiana mieszanka nabiału, chodzi o nadanie odpowiedniej wilgotności, ale też smaku i struktury)
sól i pieprz do smaku
Przygotowanie: Gotuję ziemniaki w mundurkach, potem je trochę przestudzam. Poszatkowaną kapustę podduszam na maśle z olejem do miękkości, odcedzam. W miseczce łączę jogurt z drobno poszatkowanym szczypiorkiem, dymką, koperkiem, kminkiem i gałką (oraz ewentualnie czosnkiem) i dodaję mleka zagęszczonego, żeby rozluźnić masę. Powinna być delikatnie luźna, ale nie płynna. Potem w mikserze na ostrzem na wolnych obrotach rozdrabniam kapustę i dodaję masę jogurtowo-ziołową. Masa kapuściano-jogurtowa nie powinna być zbyt gładka, ale też nie powinny w niej być duże kawałki. (Lepsza jednak wersja wyszła mi, gdy po prostu od razu drobno posiekałam kapustę, przed duszeniem i potem wymieszałam ją z masą jogurtową i ziemniakami. Ważne, by masa kapuściano-jogurtowa w czasie łączenia z ciepłymi ziemniakami też była ciepła).
Obrane ziemniaki (gdy robię to danie z młodych ziemniaków, nie obieram ich) przeciskam przez praskę do miski i łączę z masą z kapusty, solą i pieprzem do smaku. Układam w dwóch niewielkich naczyniach do zapiekania i ewentualnie posypuję serem. Zapiekam kilka minut, aż ser się rozpuści i/lub zezłoci. Podaję na stół przybrane gałązką koperku. (Doskonałe też z jajkiem sadzonym)
Smacznego.
EDIT: Tym razem poprawka głównie polega na poprawie zdjęcia, ale i w metodzie potraktowania kapusty i w użytym nabiale są dodatkowe wskazówki. Smacznego :)