Kontrowersyjna ciekawostka – chleb bez soli czyli chleb toskański. Pieczenie chleba, czy w ogóle większość prac kuchennych zaczynam od zgromadzenia potrzebnych składników – zakwas lub drożdże, mąka, woda, czasem różne dodatki. Czy to wszystko? Oczywiście również sól. Kiedy przygotowywałam się do upieczenia tego chleba na blacie leżała już mączna pasta, drożdże (użyłam świeżych), mąki, dzbanek z wodą i oliwa, a ja prawie automatycznie sięgałam jeszcze po słoik z solą. Śmiałam się sama z siebie, jak szybko potrafimy tworzyć w sobie przyzwyczajenia.
Mikser wyrabiał lepkie ciasto, a ja zastanawiałam się na ile moje modyfikacje wpłyną na chleb. W przepisie podane było tylko ogólne słowo „mąką”, jednak czy chlebowa, bułkowa, uniwersalna czy pszenna, a może inna pozostawiono domysłom, albo jako zbyt oczywiste nie wspomniano. Miałam upiec chleb, więc sięgnęłam po pudełko z naklejką „mąka pszenna chlebowa typ. 750”, a tutaj niespodzianka. W pudełku pusto. Nie było jednak tragedii – mieszanka mąki pszennej o typie 1100 i 550 sprawdziła się doskonale, a ja wciąż zastanawiam się, jakby smakował ten chlebek z semoliny.
Autorka przepisu sama wprowadziła pewną modyfikację – jedno złożenie w połowie czasu rośnięcia chleba. Muszę przyznać, że nawet to minimalne doświadczenie i wiedza jakie mam potwierdzają słuszność zastosowania tego kroku. Ciasto rosło błyskawicznie, ale też w czasie rośnięcia było całe jakby „podarte”. Kiedy minęła godzina, ciasto wypełniło całą miskę, rosnąc znacznie ponad podwojoną ilość. Ostrożne złożenie go przy pomocy naoliwionej szpatułki do ciast, zmniejszyło kulę ciasta, ale też mam wrażenie uczyniło ją silniejszą, bardziej „skondensowaną”, co wpłynęło na ładne i kształtne rośnięcie uformowanych bochenków wprost na blasze.
Tyle wrażeń z pieczenia. Jak posmakował nam chleb bez soli? Zadziwiający, to chyba najtrafniejsze określenie. Kontrowersyjny … wcale się nie dziwię czemu. Pierwszy kęs samego chleba był … mdławy. Drugi już wychwycił w nim smak oliwy, ale jednak nawet jej lekko maślany posmak nie dodał temu chlebowi wyrazu. „A szkoda” pomyślałam „ładny jest ten chlebek, o jasnym, białawym wręcz miąższu i chrupkiej, mączystej skórce”.
Wtedy jednak przypomniałam sobie, co pisała o nim Agnieszka w jej Kuchni nad Atlantykiem. Bez wyrazu, być może dlatego że stosowany do mocno słonych potraw, czasem jako ich składnik. Czemu w takim razie nie spróbować tego chlebka z pesto? Zielona pasta ożywiła mój wczorajszy lunch i stanowczo dodała chlebowi nie tylko wyrazu, ale stworzyła mu rolę. Nie każdy aktor nadaje się do ról pierwszoplanowych. Ten ładny, choć niepozorny chlebek stanowczo ma charakter drugoplanowego aktora, a nawet ledwie statysty, ale czy wyobrażacie sobie jakiekolwiek wielkie filmowe kreacje bez udziału tła, jakie tworzą pozostali aktorzy i statyści? Czy Bond byłby Bondem bez dziesiątek bezimiennych zbirów czy zwykłych przechodniów?
Stanowczo chleb toskański nie jest wypiekiem, który na stałe wejdzie do repertuaru moich piekarniczych dokonań, nawet mimo że mój Ukochany z dużą przyjemnością zajada kanapki z wyrazistym żółtym serem. Jednak nie zapomnę o nim, gdy będę robić panzanellę, ribollitę czy jeszcze kiedyś przyjdzie mi ochota poczuć trochę dalekiej Toskanii w warszawskiej kuchni.
Przepis znajdziecie tutaj.
Smacznego.
Mmm, z pesto musi być pyszny! W ogóle pięknie wygląda :)
Tili, chlebuś wygląda pięknie! :)
Dla mnie nie jest on kontrowersyjny, bo będąc we Włoszech jadłam go codziennie i przyzwyczaiłam się do jego smaku. Na początku był jakiś dziwny,ale potem zaczął smakować i smakował cały czas. Dzien rozpoczynał się od kromki chlebka bez soli z samym dżemem lub serem. Pyszny ten chleb – to znaczy mnie smakuje:) No,ale może ja dziwna jestem,bo zakochana we Włoszech. Z wielką chęcią, radością i przyjemnością odtworzę ten smak w moim domu :) Nie mogę się doczekać.Mam nadzieję,ze się uda :D
Pozdrówki ciepłe :)
Ale dziurasty :))))
Widze ze Ty tez taki szybki Bill jak Ala :)) A ja nie mam internetu w domu :( Nie wiem jak ja to wszystko opublikuje na blogu :((
Tiluś ,piękny ! Twój ma większe dziury ,ja chyba za bardzo go odgazowałam. Ale widzę ,że stosunek do chleba mamy podobny :)
Aniu, dziękuję ślicznie :) A tak BTW to dopiero teraz zobaczyłam zmianę zdjęcia w profilu – śliczne ujęcie :)
Majanko, znam Twoją miłość i sama też chciałam go poznać :) Nie mogę powiedzieć, żebym go pokochała, ale z pewnością polubiliśmy się :)
Polko, tak, te dziury mi się w nim strasznie podobają :)
Oj, a braku netu to współczuję :( Mam nadzieję, że to tylko chwilowa awaria – trzymam kciuki :)
Margot, tak, widziałam już u Ciebie i śliczny i wysoki jest :) ja rzeczywiście starałam się go minimalnie odgazować, ale i tak myślę, że trochę za dużo mi powietrza uciekło.
Tili Twój chlebek wygląda świetnie, ale muszę przyznać, że mnie pieczywo bez soli jakie jadłam w Toskanii zupełnie nie podeszło. Na nic w moim przypadku zdały się pierwszoplanowe, wyraziste w smaku dania i dodatki. Mdławość pieczywa czułam i tak. Słowiańskie podniebienie w tym wypadku było górą. ;-))
Piekne chleby!
Mi poczatkowo tez smak chleba bez soli nie podchdzil, ale z kazdym dniem bylo lepiej i pod koniec mojego pobytu w Toskanii tradycja stalo sie jedzenie tego wlasnie chleba. Doskanalym dodatkiem do tego chleba jest oliwa z oliwek, najlepiej aromatyzowania i oczywiscie pomidory, ktore koniecznie sole, bo inaczej nie lubie. W ten sposob chleb smakowal nam bardzo.
pozdrawiam
Tili bardzo ładnie wyglada…o smaku muszę się sama przekonać jak upiekę, pozdrawiam.
kurczę, to teraz nie wiem, ten z siemieniem mi jakoś nie podchodzi, a mówisz, ze ten bez miksera ciężko? kurczę :/
Zaraz pokażę mój :-) Ale powiem Ci Tili, że już się do niego przekonałam i smakuje mi bardzo, bardzo. Jest dodatkiem do reszty potrawy i nie narzuca się sam ze sobą :-)
Ładne i oprószone mąką :-)
Małgosiu, ale ja i tak zazdroszczę, że jadłaś takie prawdziwe, toskańskie pieczywo … ale mi się ostatnio słonecznych wakacji chce :)
Karolko, to pewnie i ja mam podobnie, gdyż ze słonymi dodatkami smakuje mi coraz bardziej :)
Kass, w takim razie czekam na Twoje dzieło :)
Aga, że ciężej to nie znaczy niemożliwie :) Margot pisała, że poradziła sobie ręcznie :) A siemię czemu Ci nie podchodzi? Można je też dodawać jako posypkę do innych chlebów czy sałatek :)
Mafilko, o to już biegnę popatrzeć na Twój :)
Bochen jest cudny! Taki przaśny :)
Piekny chleb! Bochenki jak marzenie :)
Bardzo zachęcające te bochenki, ale ja i tak – z miłości do żyta i siemienia – upiekłam drugi chleb ;)
nie używam siemienia a do jednego chleba nie będe przecież kupować no nie ;)
ale spróbuje jutro z tym Toskańskim, jak nie wyjdzie to trudno ;)
A ja jeszcze niew iem, co o nim mam myśleć… ;)
Casiu, tak, to prawda :) Dzięki :)
Beo, dziękuję ślicznie :)
An-na, już widziałam Twój żytni, piękny :) Cieszę się, że podoba Ci się mój toskański :)
Aga, powodzenia w takim razie i trzymam kciuki :)
Oczko, upiecz to będziesz wiedziała :)
Tilianaro, ale wymyśliłaś chlebki :)
Właśnie toskański mi rośnie. Sama jestem ciekawa co mi z niego wyjdzie :)
Twój super !!!
Tili, upiekłam dwa bochenki chleba toskańskiego. Powiem jedno: bajka! To najlepszy chleb na drożdżach jaki kiedykolwiek jadłam. I choć miłośniczką pieczywa nie jestem, to niemniej potrafię docenić smak pysznego chleba.
Dziękuję za mobilizację :o)
Tili twój chlebek wygląda pięknie i bardzo smacznie:) Wiesz to ciekawie, że ten kontrowersyjny chleb tak ślicznie wygląda;) Ciekawe czy gdyby do niego dodać soli przy pieczeniu tez by tak ładnie wyglądał:)
Dano, cieszę się ogromnie i dziękuję :) Widziałam go już u Ciebie – piękny :)
Agatko, wow, ale mi radość sprawiłaś :*** tak się cieszę, że posmakował :) Czekam z niecierpliwością by go zobaczyć :)
Atinko, też się zastanawiałam, czy to przez brak soli ma taką rewelacyjną strukturę :) Cieszę się, że Ci się podoba chlebek :)
No upiekłam, i już wiem ;)
Oczko, widziałam :)