W różnych okresach, szczególnie przed świętami zdarza się, że w zamrażalniku zalega sporo białek, pozostałych to po rozmaitych drożdżowych wypiekach, babkach, kremach, czasem tortach. Powstaje pytanie: Co z nimi zrobić? Przecież nie można wciąż wcinać bez. A co z osobami, które nie przepadają za bezami, albo na pavlovą już patrzeć nie mogą z przesytu … hmmm czy można się nią przesycić?
Jakikolwiek nie byłby to powód, warto i gorąco polecam upiec wspaniały keks z samych białek. Lekki, o rozpływającym się na języku miąższu, a jednak mający silnie chrupką skórkę, o smaku i konsystencji przywołujących na myśl bezy. Bogactwo bakalii sprawia, że za każdym razem odkrywam to ciasto na nowo. Piekłam je już trzy czy cztery razy i zawsze znikało tak szybko, że trudno było choćby uchwycić je w kadrze.
Dla mnie jednak, lubiącej coraz to nowe odsłony na podniebieniu, najwspanialsze w tym przepisie jest to, iż jest to stała receptura na wiecznie zmienne smaki. Normalnie cud arytmetyczny.
Keks na białkach
Składniki:
1 szklanka białek (6-8 sztuk)
1 szklanka cukru
1 kostka masła lub margaryny
1 szklanka mąki tortowej
3/4 – 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
1 1/2 szklanki bakalii posiekanych i oprószonych mąką
opcjonalnie: aromat do ciast, ja dawałam esencję waniliową lub amaretto
Przygotowanie: Masło rozpuściłam i ostudziłam. Mąkę wymieszałam z proszkiem do pieczenia. Posiekałam bakalie i oprószyłam je 1 płaską łyżką mąki. Białka ubiłam z solą na sztywno. Dodałam cukier i ubiłam na gęstą masę. Powoli wlewałam chłodne (!) masło na przemian z mąką i delikatnie mieszałam silikonową łopatką. Na koniec dodałam bakalie z esencją/amaretto, wymieszałam. Masę przełożyłam do nasmarowanej masłem długiej keksówki i piekłam w temperaturze 180 stopni Celsjusza przez 45-50 minut.
Źródło: Blog Majanki „Majanowe pieczenie”
Smacznego.
Już drukuję przepis ;-)))
Oj zjadłoby się teraz do kawki;-)
Jeszcze kilka osob upiecze ten keks i przepadne na amen :) Dobrze ze Mama uczyla, ze keks tylko na Boze Narodzenie, a na Wielkanoc baba, paschai mazurki… Jestem uratowana :)))
nie ma to jak nadmiar bialek w lodowce, dzieki temu zawsze ma sie pretekst do wyprobownia jakiegos ciekawego przepisu:)
Pozdrawiam.
Krokodylu, powiem nieskromnie – wcale się nie dziwię :)
Grumko, albo do herbatki :)
Polko, ale na Wielkanoc też serniki :) A ten keks jest tak lekki, że bardziej mi na Wielkanoc pasuje niż na Boże Narodzenie :)
Konsti, tak, teraz zbieram białka na Twoje ciasteczka „kostropate” :)
Tili piękny Ci wyszedł ten keksik! :)) Prawda,ze pyszniutki?
Już mi się zatęskniło za jego smakiem. :))
Pozdrawiam ciepło :)
Ślicznie wyszedł Ci ten keks! Taki jaśniutki w środku! To pewnie przez to, że bez żółtek:) Oj, muszę go kiedyś zrobić!
Majanko, wspaniały jak wszystko co u Ciebie znajduję :)
Kasiu, tak, urocza jest ta jego jasność :)
Dobrze, że nie lubię keksów :PP
Pozdrowienia, Tili!
Mnie Mama tez uczyla podobie jak Polke, ze keks to na Boze Narodzenie hihiih.
Ale przepis pewnie wyprobuje zanim nadejda te wlasciwe swieta ;)
pozdrawiam
bardzo lubię keks
i to bogactwo pysznych bakalii,
które się w nim znajduje
ostatnio mama zrobiła taki pyszny..
Keks! Koniecznie z żurawiną! Oszalałam dla żurawiny ostatnio ;)
Oj zjadłoby się takiego keksika ;) Ale cóż, nie zje się :( Bo nie ma ;)
u mnie nigdy nie ma nadmiaru białek, bo ja i jajecznice z samych białek zjem, oczywiście z jakimś dodatkiem, typu pomidor lub cóś ;)
a keks pierwsza klasa
Piękny ten keks! Wygląda cudnie ;).
A ja ten przepis Majankowy też sobie zanotowałam i tylko czekam kiedy białek mi się nazbiera. To czysta złośliwość – jak nie potrzebowałam białek – to miałam ich taki urodzaj, że do zlewu wylewałam. A teraz gdy ten keks za mną chodzi – to białkowa susza. Nic to, pocieszam się tym, że co się odwlecze, to nie uciecze. ;-)
Tili, a keks oczywiście cudny Ci wyszedł i w kadr ładnie się wpasował. :)
Aniu, ten jestem pewna że byś polubiła – zupełnie nie jak keks, nie jest suchy, za to lekko ciągnący :) Pozdrawiam :)
Karolko, naprawdę warto i od święta i w zupełnie powszedni dzień :)
Asiejko, mmm to musiał być wspaniały keks, bo maminy :)
Oczko, tak wersja z żurawiną, orzechami laskowymi i daktylami była the best :)
Casiu, nie ma, bo błyskawicznie znika :) Dzięki :)
Aga, też smaczne danko :) Ale Ty jak pamiętamy bardziej wytrawna a nie słodka, więc nie dziwota, że wolisz jajecznicę niż keks :)
Olalala, dziękuję pięknie :)
Małgosiu, odkąd mam ten przepis już zupełnie na przesyt białek w zamrażalce nie choruję, a żałuję :) A za komplementa dziękuję pięknie :)
O kurczę. Jak ja mogłam coś tak wspaniałego przegapić? Trzeba będzie kruche z samych żółtek popełnić ;o)
Pinos, to prawda i za mną ostatnio chodzi kruche, by móc znów keks zrobić :) Ale spoko, będzie baba drożdżowa to będą i białka :)