Na pierwszy ogień idzie najprostsza z najprostszych zup. Tylko dobry warzywny bulion, kilka ziemniaków, sól i pieprz i to coś co sprawi, że smak kartoflanki będzie miał ten mały przekręt. U mnie była to późnojesienna francuska pietruszka. Piękne, drobniutkie listki, delikatny smak, lekko gorzkawy. Zielone liście pietruszki zwykle służą jaką przyprawa lub dekoracja, tutaj jednak jej drobniutka odmiana – trybula wybija się na pierwszy plan. Popijana z kubeczka, zagryzana grzanką z serem i wspaniały, jesienny lunch gotowy*.
A kiedy zima na dobre zagościła już za oknami, kiedy potrzeba czegoś wyrazistego i sycącego, sięgam do szafki po jedną z licznych odmian soczewicy. Tym razem na blacie pojawiła się soczewica pomarańczowa i zapuszkowane pomidory, w garnuszku czekał już bulion. Jakby tu jednak dodać zupie smaku? zastanawiałam się. Może dodać wędzonki lub jakiś ziół? W głowie przeszukiwałam smaczne połączenia – kuchnia francuska, angielska, niemiecka, polska … zaraz, zaraz, a może coś egzotycznego. A jak egzotycznie to musi być moja ukochana kuchnia indyjska! Garam masala sama wpadła mi w łapki, potem już tylko mała patelnia i typowa dla kuchni dalekich Indii tarka czekała, by przyozdobić i dodać smaku wlewanej do miseczek pomidorowej z soczewicą. Ostrość, ziemistości i słodycz tarki, wraz z gorzkawym i słonym smakiem zupy. Tego dnia na deser był shrikhand.
Dni mijają, ale zima wciąż mocno trzyma świat w swoich okowach. Zapragnęłam słońca, zapragnęłam lekkiej bryzy na twarzy, szumu drzew i zacienionego tarasu na którym jadłabym chłodną pappa pomodoro. Ale zimą nie ugotuję przecież tej zupy. Brak bazylii, zapuszkowanym pomidorom, choć smacznym, brakuje słońca. Czemu jednak nie zaprzęgnąć odrobiny wyobraźni. Na dworze choć zimno sprawia, że odsłonięte palce grabieją, a nos czerwieni się od chłodu, jasne promienie słońca wesoło igrają na balkonie. Zróbmy więc zimową pappa pomodoro, a potem gdy wiosłując łyżką po talerzu będziemy jeść, przyprawmy danie szczyptą wyobraźni … i już po chwili jesteśmy w Toskanii. Gwarantuję, że będą powtórki.
Wielkanoc, wiosna budzi się do życia na całego, w lodówce został nadmiar śmietany do paschy i zbyt mocno ukiszone ogórki, z których nie powstał sos tatarski. Mnie znów uziemiła choroba … tym razem angina. Leżę w łóżku, gruźliczy kaszel zabiera mi siły i oddech. Odechciewa się wszystkiego, nawet jeść. Ale jeść trzeba. Wstaję z łóżka, patrzę na zegarek. Za kilka godzin wróci mój Ukochany i zrobi mi obiad, ale już teraz zjadłabym coś ciepłego. Z zamrażalnika wyjęłam bulion z pieczonego niedawno kurczaka, a z lodówki ogórki i podgotowane dzień wcześniej ziemniaki, teraz tylko zetrzeć ogórki i wszystko połączyć, na nic więcej nie mam siły … no może poza sięgnięciem do szafki po czarnuszkę. Czarne aromatyczne nasionka i kojarząca się z nimi książka „Zupa z granatów”, takich smakowitych skojarzeń było mi potrzeba by odegnać pesymistyczne myśli o moim zdrowiu, a zacząć rozważać co już niedługo upichcę …
… siedząc w łóżku, wiosłowałam łyżką w miseczce, zajadając ogórkową, a w myślach układałam sobie kolejne posiłki. Od razu było mi lepiej … zaraz, zaraz w lodówce mam chyba łososia … ciekawe co z niego upichcę … a może nie będę sama w kuchni :-)
* a za te piękne zdjęcia (te pappa pomodoro również) wielki cmok dla mającej niezłe oczko Oczka :***
Kartoflanka z trybulą
Składniki:
kilka ziemniaków
bulion warzywny
sól i pieprz
duży pęczek pietruszki francuskiej (trybuli)
Przygotowanie: Ziemniaki obrałam, pokroiłam z grubsza i ugotowałam do miękkości w bulionie. Zmiksowałam, doprawiłam do smaku i dodałam drobno posiekaną pietruszkę francuską.
Pomidorowa zupa z soczewicy z tarką
Składniki:
Bulion warzywny
1 szklanka soczewicy pomarańczowej
1 puszka pomidorów krojonych
1 łyżeczka garam masali
sól i pieprz
1 łyżka oleju arachidowego
szczypta nasion brązowej gorczycy
szczypta nasion kolendry
szczypta czarnuszki
1 cebula cukrowa, pokrojona w paseczki
Przygotowanie: W bulionie zagotowałam do miękkości soczewicę. Dodałam pomidory, garam masalę, zagrzałam i doprawiłam do smaku solą i pieprzem. Przed podaniem na patelni przygotowałam tarkę. Podgrzałam olej z nasionami i cebulą przez 2-3 minuty na średnim ogniu. Nasiona powinny zacząć pachnieć, a cebula lekko zmięknąć, pozostając jednak wciąż lekko chrupka. Do każdego talerza zupy, dodałam po łyżce tarki.
Pappa pomodoro (wersja zimowa)
Składniki:
1-2 łyżki oliwy
3-5 ząbków czosnku, w plasterkach (ilość zależnie od gustu)
2 łyżki suszonej bazylii
3 puszki (400 g.) całych pomidorów, wraz z sokiem
1 chleb wiejski (jasny, dziurzasty) lub 2-3 ciabatty, skórka odkrojona, miąższ pokrojony w dużą kostkę
sól, pieprz
trochę wrzątku
jak najlepsza oliwa z oliwek
Przygotowanie: Na oliwie podsmażyłam czosnek i bazylię, potem dorzuciłam pomidory i gotowałam na niewielkim ogniu przez 25-30 minut, rozgniatając pomidory łyżką, tak by stopniowo się rozpadły, ale pozostały gdzieniegdzie małe kawałki. Na koniec doprawiłam solą i pieprzem. W tym czasie w oliwie Carapelli i suszonej bazylii obtoczyłam chleb. Dorzuciłam do pomidorów, wyłączyłam ogień i odstawiłam do przestudzenia. Można dodać odrobinę wrzątku, jeśli sok z pomidorów za bardzo wyparował. Konsystencja nie przypomina zupy, raczej bardzo gęsty gulasz. Nie mieszać zanadto, by nie rozdrobnić chleba za bardzo. Podawałam ciepłe, ale nie gorące, polane oliwą i posypane solą morską.
Zupa ogórkowa
Składniki:
1 1/2 l. bulionu z pieczonego kurczaka (patrz niżej)
5-6 szt. dużych ogórków kiszonych, startych na tarce o grubych oczkach
1 łyżka czarnuszki
1 kg ziemniaków, pokrojonych w kostkę, ugotowanych na prawie-miękko
śmietana do smaku
pieprz
Przygotowanie: Do gotującego się bulionu dodaję tarte ogórki wymieszane z czarnuszką. Zagotowuję, zmniejszam ogień do minimalnego, wrzucam ziemniaki, przykrywam garnek i zostawiam na ok. 30 minut. Ogień nie może gotować już zupy, tylko raczej utrzymywać jej temperaturę, by smaki się przegryzły, a ziemniaki nabrały smaku zupy. Podać z dobrą śmietaną i ew. ze świeżo zmielonym pieprzem.
Bulion z pieczonego kurczaka
Składniki:
Korpus i resztki z pieczonego kurczaka
1 cebula, umyta, nieobrana
2-3 marchewki, z grubsza pokrojone
2-3 pietruszki, z grubsza pokrojone
3-4 łodygi selera naciowego, z grubsza posiekane
1/2 selera, z grubsza pokrojony
opcjonalnie: główka fenkułu
6-7 ziarenek ziela angielskiego
8 ziarenek pieprzu czarnego
2-3 liście laurowe
1 duża łyżka suszonego lubczyku
tymianek (świeży lub suszony), do smaku
opcjonalnie: 125 ml. wina lub wermutu
sos sojowy/sól
Przygotowanie: Resztki z kurczaka wraz z warzywami wkładam do brytfanki, w której się piekł. Dodaję też zioła, bez przypraw w nasionach i liści laurowych. Piekę ok. 1 godziny w 200 stopniach Celsjusza, aż do mocnego zrumieniania, ale nie do przypalenia (najlepiej na najniższym poziomie piekarnika). Potem całość przełożyłam do dużego garnka (5-litrowego), wraz ze wszystkimi sokami jakie wyciekły z kurczaka i warzyw. Zalałam to wszystko ok. 2-3 litrami wrzątku, dodałam liście laurowe, ziele angielskie, pieprz ziarnisty oraz wermut. Gotowałam na niewielkim ogniu ok. 1 godziny. Po tym czasie odcedziłam wywar, doprawiłam solą/sosem sojowym i odstawiłam, by na górze zebrał się tłuszcz. Tłuszcz zebrałam łyżką, bulion rozlałam do pojemniczków i zamroziłam.
Pozostałe z bulionu mięso i warzywa można przerobić na farsz do pasztecików lub pierogów.
Uwaga: ponieważ nie miałam wszystkich wymienionych warzyw w domu, dodałam trochę ekologicznej mieszanki suszonych warzyw.
Smacznego.
Wspaniałe zupy! Dla mnie nie ma dnia bez zupy. Dziś u mnie krem z cukinii. Pozdrawiam bardzo ciepło:)
Wszystkie zupki przepyszne. Powioslowalabym razem z Toba :))
P.S. U mnie dzis zupa szczawiowa :))
Iiiiii! Są zupochy!!!! :)))) Ach ta pappa! Latem obowiązkowo ze świeżych i z bazylejską z krzaka. Jak nic!
cmoko! :)*
My w sumie mało zupni, ale pomidorowymi obydwoma bym nie pogardziła :)
Od pewnego czasu przeżywam zupny renesans. Uwielbiam. Wszelakie. A w każdym bądź razie większość. Bardzo chętnie skorzystam z Twoich propozycji, Tili.
I mnóstwa zdrowia życzę! :)
wszystkie są niezwykłe
mi najbardziej do gustu przypadła pomidorowa.. ale co ja tam mogę wiedziec o jej smaku..
Dzień bez zupy to prawie jak dzień stracony… na ogórkową nabrałam ochoty… tak dawno jej nie jadłam…
i jeszcze Maja o szczawiowej w komentarzach przypomniała…
Zdrowia Tili życzę, dużo zdrowia i siły, niech Cię te wszystkie dolegliwości już opuszczą! sio!
Twoja kartoflanka przypomina mi Babciną ziemniaczkową zupkę, to jedna z moich ulubionych babciowych, tuż obok groszkowej, mimo że zuposzem nie jestem.
garam masala w zupie to super sprawa, robiłam z jej dodatkiem dyniową wg. Jamiego Olivera i to było cudo.
Dobra zupa nie jest zla!
Jestem zupoholikiem, więc poproszę o miseczkę każdej jednej :)
Zupy jem od niedawna ale z każdą staję się wielką ich fanką.
Zacznę chyba od Twojej kartoflanki.
A potem kolejne…
Pozdrawiam
M.
:)
Anno-Mariu, mmmm, krem z cukinii mniam :)
Majko, już podaję wiosło :)
Oczko, no ba! pewnie, że obowiązkowo :)
Ptasiu, w takim razie już nalewam do miseczek :)
Zaytoon, dzięki wielkie i smacznego życzę :)
Asiejko, możesz wiedzieć wszystko, jak uwarzysz ją sobie – zachęcam, pyszna :)
Amarantko, wiesz ta ogórkowa właśnie z tęsknoty powstała – ostatnio jadłam ją ponad 6 lat temu :) Dzięki za życzenia :)
Viri, bo takie domowe zupki to zupełnie inna bajka :) A dyniowa z garam masalą też musiała być smakowita – jadłam kiedyś podobną :)
Narzeczono, :) no ba! :)
Żabo, to ja nalewam po dwie miseczki :)
Moniko, bo zupy to taka cicha woda – niby nie spodziewamy się po nich wiele, a smakiem tak potrafią zachwycić i zaskoczyć :)
uwielbiam zupy, bez dobrej, domowej zupy nie wyobrazam sobie zycia. musze sprobowac te kartoflanke z trybulka w najblizszym czasie. z wspolczuje anginy i kaszlu. piszac to, sama okropnie kaszle – dziecko zarazilo mnie swoim chorobksiem. tylko dobry bulion!
Ach zupka zawsze dobra.
Czy to słońce, czy też deszcz:)
Cudoowne zupki ugotowałaś!:D
Magdaleno, mam nadzieję, ze zdrówko już wróciło. U mnie też lepiej na szczęście :) A kartoflanka z trybulą to był smakołyk :)
Olciaky, dzięki piękne :)