Zlot Dziewiątki, czyli jak to się wszystko zaczęło …

 

Zaczęło się niewinnie … komentarz tu czy tam, kilka słów tam i siam, uśmiech na wirtualnym papierze, a w głowie już pomysły i idee, w sercach chęci wielkie … spotkajmy się. Potem niewinnie już nie było, oj nie. Maili setki, słów tysiące, pomysłów nieskończoność, a najważniejsze oczkowe projekty, które podziwiać możecie powyżej. Rozmowy Dziewiątki (Poleczki, Basieńki, Truskaweczki i Warszawianek) – "zawsze chciałam, żeby ktoś mnie witał z czarnym flamastrem". Konspiracja Warszawianek (Oczko, Ptasi, Karolci, Kasi, Felluni i moja) – "transparent musi być i czarny flamaster of kors", "znalazłam już kłosy, a co z czerwonym dywanem?", "skąd wziąć truskawki w styczniu, no i co do nich?" …

 


We wtorkowy ranek Oczko przybyło do domku mojego. Ciepła herbata i już za przygotowania się zabrałyśmy. Szykowanie nastało Wielkiego Zlotu Dziewięciu Bloggerek, maniaczek dobrego jedzenia, twórczyń domowych nalewek, miłośniczek mile spędzanego czasu, pełnego śmiechu, gotowania, zdjęć robienia. Z aktywnym kocim udziałem i z oczkowym talentem truskawki z brystolu były wycinane, by nasze główki przyozdobić, gdy nasza Truskaweczka do Stolicy zawita, patriotyczny transparent powstał, by drogę do mojego Szczęścia Poleczka znalazła i oczywiście krepinowa spódniczka łowicka, by basine życzenie spełnić i kłosami zbóż naszą Buru witać. Nawet czerwony dywanik kulinarnie się wpisał, gdy w sklepiku czerwono-białą ceratę w takież kwiatki wynalazłam.


Wszystko co zażyczone zostało, spełnione być musiało. Wprawdzie chleby na blasze rozlały się okrutnie, ale i to na dobre wyszło. Wszak to babiniec miał się zacząć to i chleby na powitanie w zabawne, babińcowe kształty się przyoblekły, dodając miejsca i na pieprzne powitanie. Płatki róż z łodyżek obrywane nie były, w obawie by nas ochrona lotniska nie pogoniła za zaśmiecanie, więc z czerwoną wstążką w bukiecik się przemieniły, a i do truskawek na głowach dołączyła jeszcze bąbelków pełna buteleczka szampana, gdy w sobotni, mroźny ranek Truskaweczkę witałyśmy.


Potem już była prezentów moc, pięknych, słodkich, czasem ręcznie robionych, czasem ogromnie egzotycznych drobiazgów, które długo będą nam te wspaniałe chwile przypominać. Było i ucztowanie, przy świecach i nie tylko, tematycznie, ale i z luzem, smakowite to były spotkania. Bab coraz więcej, między nogami miaucząca kotka i jeden rodzynek, mąż mój Ukochany co to kawy nam doskonałe parzył, sam w tym doborowym towarzystwie bawiąc się doskonale. I oczywiście nalewek było w bród, wino lało się do kieliszków, nawet i bardziej wyskokowe procenty się pojawiały, choć te to zwykle późną nocą dopiero, gdy na dębowym blacie towarzystwo się zbierało – między innymi balsamowanie Dżordża oglądać.

20100126_zlot_dziewiatki_005
Były i śniadania. Cytrynowe placuszki z ricotty, kanapeczki z pasztetem sojowym czy dyniowo-pomarańczowym dżemikiem, chlebków moich kilka, serki kozie i żółte, ale nade wszystko pieczywowy hit. Chlebek z oliwkami jaki Kasi mąż przekazał, byśmy z sił nie opadały, a i smaczne kromeczki z niego podjadły. Skórka chrupka, bosko wprost nacięta, idealny miąższ przesiąknięty śródziemnomorskim smakiem i wszystko razem doskonałe zupełnie solo lub z masłem samym tylko pałaszowane było. Za szybko się skończyło, za szybko – wszystkie zgodnie taki sąd wydałyśmy, a Lechowi pięknie dziękujemy :-)


O jednym jeszcze nie wspomniałam. O jedzeniu, o piciu, o śmiechu i pogaduszkach było, o prezentach też, a nawet o kici mojej. O jednym jeszcze nie wspomniałam. O czym, zapytacie?

Jakżeż mogłoby nie być sesji zdjęciowych, skoro food-bloggerki w jednym miejscu się zebrały? Wyginanie się nad stołami, nad blatem i garnkami, talerzy przesuwanie, miny skoncentrowane, ale i całe minuty* śmiechu, nawet kotka jako modelka występowała, a mój Ukochany Pierwszym Operatorem Światła został okrzyknięty, gdy nam halogenowe światło przy suficie trzymał, o jasne tło je rozpraszając. Aparat w aparat, ramię w ramię i tylko cyk cyk słychać było, by na koniec dziesiątkami zdjęć się powymieniać, by smakowicie wspominać, by świadectwo dobrej zabawy uczynić.


Za chwil kilka do mego wirtualnego stołu Was wszystkich zaproszę. Będzie o dniu Comfort Food'u, o egzotycznym curry, o francuskim klasyku i oczywiście o Dżordżu, będzie o deserach pałaszowanych, będzie o tym co w kieliszki było lane, będzie i o wspólnym pichceniu i makaroników tworzeniu, będzie o zabawie prawdziwie karnawałowej. Teraz jednak tylko uczestników tej Kulinarnej Sztuki przedstawiam, naszą marszrutę zapowiadam i … wspominam, smakowicie wspominam …

* byłyby godziny, ale zapachy nie pozwalały nam na zbyt długie czekanie, by za te smakowitości się zabrać, a i nie ma to jednak jak ciepły obiad :D

CDN …

  1. Doznałam olśnienia! Chleb wspisał się w babiniec – przecież to piersi jak nic! – nawet pieprzne nieco, bo w jednym zagłębieniu rzeczony istotnie był! ;) Haha! Ale było fajnie! I nawet oczka projekty są ;))

    Dzięki Lipko i Babulonki za wcale nie pospolite ruszenie :))

    cmok, cmok!
    oczko długosypiające ;)

  2. Rozczulilam sie Tili, lza sie w oku kreci, w Oczku pewnie tez :-)

    Dzikuje Ci jeszcze raz ogromnie z mistrzowskie ugoszczenie nas, perfekcja jedzeniowa w najwspanialszym wydaniu! Zdjecie Oka i Biczolli wspanial, wszystko wspaniale, slow brakuje dobrchy by opisac wysztko poprawnie…

    :**

  3. Gratuluję!
    Wspaniałej zabawy, odnalezienia siebie i ciepełka w ilościach hurtowych :)
    Fajnie, że są Tacy ludzie, Miejsca i Spotkania.
    Wszytskiego co dobre i prawdziwe Wam życzę.
    :) M.

  4. Ja tu u Ciebie jeszcze nic nie pisałam, ale podczytuję regularnie…

    Musiało być Wam cudni. Tak, jak cudnie – z pewną dozą zazdrości… – to się czyta.
    Czekam zatem na dalej… i pozdrawiam Cie bardzo serdecznie:)

  5. Miło było mi Was wszystkich poznać, jeszcze raz dziękuję za przyjemnie spędzone niedzielne popołudnie!:)

  6. Tili,
    jak czytam Twoją relację to czuję atmosferę Waszego spotkania tak mocno, jakbym sama tam była :) pozdrawiam ciepłutko i chętnie jeszcze więcej poczytam i pooglądam

  7. alez fantastycznie musialo byc!!!!!!!!!! niedosyt….czuje niedosyt wrazen i opisow i fotek……czekam na reszte z niecierpliwoscia :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

  8. Tili wiesz powiem ci jedną rzecz – jesteś pasją cała Ty :). To widać w każdym napisanym słowie, zdjęciu – zazdroszczę Wam takiego wspaniałego spotkania.
    To cudnie poznac na żywo ososby które się zna tylko z meili i odwiedzania ich blogów czy stron.

    A i ładnie Ci w dłuższych włosach – bo ta osóbka w jasnej bluzecze to chyba Ty tak?

    serdecznie pozdrawiam

  9. O, pokazałaś S ;)!
    A czyja rączka trzyma nalewkę?
    Przepis na Dżordża KONIECZNIE zamieść. Już zapowiedziałam M, że musimy zrobić.

  10. Ależ ciepła bije ze słów, które piszesz. Jest w nich tyle radości, miłości i szczęścia.
    Pozdrawiam
    Agata

  11. Til, już za Wami tęsknię, ale było fantastycznie, jedzonko przepyszne, przygotowane perfekcyjnie, jesteś najlepszą organizatorką świata!
    :*

  12. Tili, Dziewczyny,
    to co zrobilyscie jest niesamowite!:) i musze powiedziec, ze ja jako czlowiek generalnie pozbawiony uczucia zazdroci- zazdroszcze Wam:D
    Projekty Oczka- zapieraja dech:)
    Pozdrawaiam goraco

  13. Och Arku! Pławię się nad Twoim zachwytem nad moimi projektami. Nie masz pojęcia ile mi one czasu z życiorysu wyjęły ;))))
    Ale warto było!

  14. Tili, czuje niedosyt. Poprosze o wiecej zdjec i informacji :)) No i zazdroszcze troszke tak wspanialego spotkania :)) I tych wszystkich smakolykow tez :))

  15. Zabawa musiała być nie tylko przednia ale i barrdzo smaczna:)
    Czekamy na ciag dalszy fotorelacji.

    Pozdrawiam!

  16. Tylko pozazdrościć takiej imprezy :) Miło się czyta i ogląda takie zakręcenie na całego :) Czekam na więcej :)

  17. Ależ się fajnie czyta te Wasze relacje, musiało być super :)))
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg(i) dalszy/e :)))

  18. Ależ zlot (kuchennych czarownic?? ;D)!!! Zazdroszczę okrutnie i ubolewam, że styczeń to dla mnie najbardziej zapracowany miesiąc w roku, bo chętnie bym na zlot do stolicy się wybrała z mojej dalekiej Warmii ;D Może następnym razem!?

  19. Działo się, działo! Istny sabat, tyle że potrawy w kotłach inne się warzyły;)
    Czekam na więcej, no i na PRZEPISY, OCZYWIŚCIE!

  20. Fajnie tak zajrzeć i Was podejrzeć. :) Zdjęcia mówią same za siebie. :) Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg. :) Tylko poproszę bez żadnych skrótów! Ma być długo i z wszystkimi detalami! :D

  21. Świetna fotorelacja:)
    Widzę, że działo się, oj działo. A ilu tam fotografów ;)

    Pozdrawiam serdecznie:))

  22. Tili chamsko i bezczelnie podepnę się pod podsumowanie :)
    Dziękuję że mogłam być gościem w Twoje Kuchni. Kuchni pełnej szczęścia :*

  23. Oczko, a no bo pieprznie też musi być, nie :P W końcu o różnorodność smaczków chodzi w gotowaniu i jedzeniu :)
    Cmok cmok :***

    Basieńko, i ja jestem ogromnie szczęśliwa, że mogłam Was poznać, ugościć i nakarmić, a nawet w czasie "dotleniania" towarzyszyć :) Już czekam na kolejne okazje … nie czekam, już je obmyślam :)
    Buziaczek :***

    Lisko, oj, było, było :)

    Moniko, dziękuję pięknie :) A wiesz, że nawet była koncepcja co by Ciebie nawiedzić :D

    Ewelajno, miło mi, że wpadłaś. Rozgość się i czuj się tutaj dobrze :)

    Michu, i wzajemnie Weekendowa Przylepo, fajnie było się spotkać :)

    Gwiazdko, cieszę się ogromnie :)

    Gosiu, już dziś część kolejna i pierwsze przepisy :)

    Eweloso, dziękuję za miłe słowa :) Tak, ta osóbka to ja :)

    Ptasiu, no musiałam pokazać naszego Operatora :) A przepisy już za chwilkę – dziś się pojawią :)

    Agatko, bo i wiele ciepła, szczęścia i miłości było w tym cudownym spotkaniu :)

    Felluniu, dziękuję Kochana :* To kiedy organizujemy nasze sufletowe spotkanie :)

    Tilo, o tak :)

    Arku, dziękuję pięknie :) Prawda, że Oczko ma dar :)

    Oczko, oj warto, bardzo warto, jesteś wspaniała :*

    Majko, już zaraz będzie więcej :)

    Patrycjo, dziękuję i tak, rzeczywiście tak było :)

    Szarlotku, ooo, dobre określenie – zakręcenie na całego :)

    Moniko, dziękuję ślicznie :)

    Komarko, w takim razie zapraszam – jaki miesiąc pasowałby Ci najbardziej? Wspaniale byłoby Cię poznać :)

    Anno, tak, sabat, bo i magii było co nie miara :)

    Małgosiu, będzie długo, ale pisanie i obrabianie zdjęć trochę zajmuje, więc troszkę trzeba poczekać na te moje wspominki :)

    Majanko, hihihi, tak fotografów było co nie miara :)

    Poleczko, podpinaj się Kochana, tylko następnym razem mi naleśniki usmaż :) Cieszę się, że się poznałyśmy i już czekam na kolejne spotkanie :***

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *