I tak upiekłam trzy duże bochenki, o jasnym, niezwykle miękkim miąższu. Trochę mi się pozapadały od tej ich ilości i ścisku jaki zafundowałam im w piekarniku, ale pierwszy raz to nie smak – choć doskonały, delikatny i zrównoważony – mnie najbardziej cieszył w chlebkach jakie upiekłam. Tym razem był to wzorek.
A jak to było z tą mączną dekoracją, zapytacie. Ciasto na chleb wyrasta w misce, a ja przyglądam się szablonowi do jakiego odesłała nas Alcia. Z moimi zdolnościami manualnymi wiedziałam, że nie mam co myśleć o przerobieniu szablonu, tak by było na nim i jabłko i gruszka. Pewnie gdybym sama się za to zabrała to dla wszystkich wyglądałoby to jak dwie plamy mąki, niedbale pomazane po tej miękkiej, leciutko tylko chrupkiej skórce.
Pomyślałam więc i poszukałam … I cóż mogła znaleźć żona Informatyka … oczywiście znaczek Apple, nadjedzone jabłuszko. Potem jeszcze drukarka, żyletka i już miałam szablon, z którego istnienia zrobiłam niespodziankę Mężowi. Gdy mój S. wrócił z pracy, z zamkniętymi oczami wprowadziłam go do kuchni, wypełnionej aromatem rustykalnego chleba, by już po chwili zobaczyć rozbawienie na jego twarzy … na widok Chleba dla Informatyka.
Jeden chlebek zjedliśmy jeszcze tego samego dnia, drugi podłużny służył nam swym smakiem następnego, a trzeci do naszych przyjaciół zawędrował – podobnież zniknął szybciej niż by tego chcieli. Wcale, a wcale się nie dziwię. Polecam tą recepturę nie tylko dla Informatyka.
Rustykalny chleb z gruszkami
(6 chlebów po 400 g – ja piekłam 3 po 800 g)
Składniki:
900-950 g mąki pszennej (dałam chlebowej i łącznie z dosypywaniem dałam ok. 1 kg.)
100 g mąki żytniej razowej
25 g soli
30 g świeżych drożdży
700 g wody lub wody zmieszanej z mlekiem (ja dałam pół na pół i myślę, że można dać trochę mniej)
80 g miodu
80 g masła
1 łyżeczka ziaren wanilii (dałam esencję waniliową)
400 g gruszek pokrojonych w kostkę (dałam jabłka i gruszki)
Przygotowanie: W dużej misce wymieszałam 900 g mąki pszennej, mąkę żytnią i sól. Wodę z mlekiem lekko podgrzałam z miodem, do jego rozpuszczenia. Do płynu o temperaturze ok. 30 stopni Celsjusza dodałam drożdże i rozmieszałam je. Dolałam esencję. Dolałam płyny do mąki i dokładnie wymieszałam. Wyrobiłam aż było spójne. Potem dodawałam masło po kawałku i wyrabiałam. Musiałam sporo podsypać mąką, a i tak w połowie wyrabiania przełożyłam do miksera, bo nie byłam w stanie zapanować nad ciastem ;p
Gdy już ciasto było elastyczne i w miarę zwarte dodałam pokrojone w kostkę gruszkę i jabłko. Lekko wyrobiłam, przełożyłam do miski, przykryłam ściereczką i odstawiłam do rośnięcia na 2 godziny (u mnie już po 1 1/2 godzinie było wyrośnięte). Po tym czasie ciasto odgazowałam, podzieliłam na trzy części i uformowałam z dwóch luźne kule, a z jednego również luźny owalny bochenek. Zostawiłam na 15 minut i po tym czasie uformowałam właściwe bochenki, które włożyłam do koszyka i dwóch okrągłych miseczek do wyrośnięcia na 1 1/2 godziny (u mnie już po 1 godzinie). Piekarnik nagrzałam do 220 stopni Celsjusza z naczyniem z wodą. Blachę wyłożyłam pergaminem, bochenki położyłam delikatnie na blasze, spryskałam wodą, przyłożyłam przygotowany wcześniej szablon i posypałam przesianą mąką żytnią razową.
Chleby mniejsze (6 szt.) powinno się piec przez 30 minut, a te większe piekłam ok. 45-50 minut. Po wyłączeniu piekarnika, zostawiłam bochenki przez 5 minut i dopiero wyjęłam na kratkę by ostygły.
Źródło: Kuchnia Alicji i tutaj.
Smacznego.
Dzien dobry Tili!:)
Jak widze pięknie Ci się chlebki upiekły !:) I sliczne szablony zrobiłaś:) Obydwa bardzo mi się podobają.
Ja nie próbowałam z szablonem, nie mam do tego cierpliwości.
Miłego dnia i dużo słoneczka :)
Sciskam:**
Hi hi, ale jesteś zakręcona, kochana! :) Swietnie wygląda ten chlebek. ZAstanawiałam się, o co chodzi z tym chlebem informatyka, ale gdy ujrzałam jabłko, od razu zobaczyłam, o co chodzi!Suuuuuper.
I dziękuję Ci za cieplutki komentarz u mnie. Uwielbiam je (komentarze Twe:) czytać!
A teraz o Waszym gotowaniu poniżej poczytam…
:***
jakie rustykalne te chleby !
Ślicznie się prezentują ,a jak czytałam o szablonie to się trochę pośmiałam ,bardzo fajne te jabłuszka tzn Apple
Tiluś dziękuję za wspólne pieczenie :)
no no, profesjonalny ten wzorek:)
pomysłowy!
ten wzorek :-)
piękne chleby
Majanko, dzień doberek :) Mam nadzieję, że u Ciebie ładniej niż w Stolicy – u nas pochmurnie i deszczowo brrr Dobrze, że właśnie piekę chlebek bo mi to od razu humorek poprawia :)
Aniu, wiesz jak się ma męża informatyka to takie pomysły przychodzą do głowy :) Teraz się zastanawiam nad jakimiś paragrafowymi bułeczkami :))) Cieszę się, że mój komentarz był miły – taki miał być :*
Margot, dziękuję Mistrzyni i za recepturę i za wspaniałą zabawę :*
Gatko, dzięki wielkie :)
Asiejko, dziękuję :)
Tili piekne chleby upieklas, a szablonowy wzorek dodaje icm jeszcze wiekszego uroku.
pozdrawiam
Nie ma to jak dobry pomysl! :) Sliczne chlebki. Jak musialo pieknie pachniec podczas pieczenia… A to jabluszko…wypisz, wymaluj jak na moim laptopie :))
Ale mnie rozbawiło, to jabłucho :) Fajny pomysł z dodaniem jabłek do ciasta. Następnym razem skorzystam z tego pomysłu :)
Haha Lipka! to Ci się udało! Rewelka po prostu! :D
świetny ten znaczek, nie tylko dla informatyka ;)
hahaha! podoba mi sie, zwlaszcza ten znaczek ;-)
Ja też dumając sobie o wzorze gruszkowym pomyślałam o … jabłku, bo łatwiejsze ;) Ale takie nadgryzione – jak Twoje – jest naprawdę dowcipne :)
na razie podglądam chlebki, może kiedyś się odważę żeby jakiś upiec;) dziś były nocne bułeczki:] wyszły smakowite:)
No łaaaaaaaadnie ale reklama :P
:D
Tili Ty to jesteś niesamowita babka ;) I do tego pracowita! :)
Się napiekłaś, nawycinałaś że ho ho :)
Buźka ;*
hihihi, no dla Informatyka, to nie może być innego chlebka, nie?
Znaczki koncertowe i chlebki również! Nie dziwię się znajomym, że tak im chleb smakował!
Urocze te chlebki Tili :-)
Mamy tych samych znajomych? Moim też szybko znika moje pieczywo ;)
PS. Trochę mi ucina prawą stronę Twoich wpisów… Komentarze nie, a wpisy tak :(
Rozbawił mnie Twój chlebek, a raczej wzorek :D super. Ja rysowałam własną gruszeczkę :) a chlebek pycha :)
Swietny pomysl z tym jablkiem (i w srodku, i na zewnatrz ;) ).
Ja bym mojemu musiala Pingwina 'stworzyc' na tym chlebie :)))
Pozdrawiam serdecznie Tili!
Karolko, dziękuję pięknie :)
Majko, pachniało wspaniale i wyglądało niezwykle zabawnie :)
Szarlotku, cieszy mnie to ogromnie :)
Oczko, w końcu to kuchnia Szczęścia, prawda. Trzeba się też śmiać :)
Aga, otóż to :)
Cudawianki, :)))
Anno, otóż to :)
Ilka, odważ się odważ, to wspaniałe uczucie wyjąc z piekarnika własny chleb :)
Polko, a pamiętasz chlebek na piwie i tamtą reklamę Heinekena – zastanawiam się, czy nie zająć się reklamą na chlebie hihihi :))) Dzięki :) Buziale i ściskam cieplutko :***
Kasiu, prawda :) Dziękuję :)
Mafilko, dziękuję ślicznie :) Bo to cudownie obdarowywać bliskich własnymi wypiekami, prawda :) Zaraz się rozejrzę w technicznych aspektach strony :)
Paulino, w takim razie gratuluję uzdolnień rysowniczych :)
Beatko, a wiesz że i ja o pingwinie pomyślałam, bo to nawet bardziej bliższe mojemu S., ale obawiam się że nawet wycięcie żyletką szablonu nie wyszło by ładnie w moich rączkach :) Poza tym zaraz byłoby oburzenie, że chleb z pingwinem upiekłam hihihi :)))
Ściskam mocno :*
Tili, Ty jestes niesamowita, co sie o myslalam dlaczego dla informatyka :-) i juz wszystko jasne!
Wogole to ciagle Ci pisze o tym, ale nie przestane dopoki sie nie naucze – Twoje przypieczone skorki, to moj ideal chlebowego spieczenia i Ali obiecywalam ze zabiore sie za gruszkowy i ciagle sobie cos wymyslalam, a jak widze ze da sie taka skorke na nim wyprodukowac, to juz chyba nie ma dla mnie wymowki…
Pozdrawiam Tili serdecznie!
Ale chleby!!!!!
Cudne chleby! wyglądają pięknie, no i ten znaczek – rewelacja:)
Basiu, przypieczona skórka to moim zdaniem zasługa dwóch spraw – po pierwsze zawsze pamiętam o glazurze (zwykle mleko, czasem żółtko lub oliwa i inne – kiedyś o tym pisałam), a po drugie to ja piekę chleby na środkowej półce piekarnika, tak że w efekcie są bliżej górnej grzałki – zawsze są wtedy takie pięknie brązowe … no chyba że o nich zapomnę, to są ciut węgielkowe :)))
Narzeczono, wielkie dzięki :)
Atinko, cieszę się, że i chlebki i znaczek Ci się spodobały :)
Hihi, Tili! Mój absolutnie zakochany w 'makówkach' małżonek – z daleka zobaczył fotki i od razu wołał: o!o!o! jabłuszko! :D
Małgoś, to już wiesz jak powinnaś mężowi przyozdabiać chlebki :)))