Kolejny wspaniały chleb na liście moich faworytów. Miękki miąższ, ale zwarty na tyle by utrzymywać się nawet, gdy kroimy cieniutkie kromeczki. I ta skórka … ona jest zdecydowanie największym plusem tego chlebka. Obowiązkowa chrupka, o smaku silnie skoncentrowanego miąższu.
Na przykładnie tego wypieku przeprowadziłam kilka eksperymentów z glazurą. Oczywiście nie mówimy tu o kafelkach ;-) Ale do rzeczy …
… żółtko z mlekiem, samo mleko, oliwa, olej … piekłam ten chleb we wszystkich już wariantach i stanowczo muszę powiedzieć, że najsmaczniejszą skórkę uzyskiwałam przy pierwszej metodzie. Ciemna (ciemniejsza niż na zdjęciach, ale tego chlebka nie udało mi się obfotografować), lekko błyszcząca i bogata w smaku skórka najbardziej przemówiła do mojego brzuszka.
Wygląda na to, że zapasy białek w zamrażalniku będą się teraz gwałtownie powiększać, choć muszę przyznać, że i chleby z glazurą z oliwy, co było do tej pory najczęstszym moim wyborem smakują wyśmienicie. Na zdjęciach są właśnie tak posmarowane bochenki.
Pozostało jeszcze sprawdzić podpatrzoną u Liski glazurę wody z mąką, którą również mój wujek, syn piekarza, poradził na ostatnim rodzinnym spotkaniu, oraz glazurę z wody z cukrem, o której przeczytałam bodajże u Dany, w jej Leśnym Zakątku.
I taka to moja mała rzecz o glazurze właśnie.
Chleb pszenno-żytni na zakwasie
Zaczyn:
360 g mąki żytniej chlebowej (typ 720)
300 g wody
20 g zakwasu żytniego
Przygotowanie zaczynu: Wszystkie składniki wymieszałam w misce, aż do połączenia. Przykryłam miskę folią i odstawiłam w pokojowej temperaturze na 12-16 godzin.
Ciasto właściwe: Zaczyn
230 g mąki żytniej
300 g mąki pszennej
400 g wody
1 płaska łyżka soli morskiej (jeśli używamy soli zwykłej, należy dać jej mniej)
3 g (1 łyżeczka) drożdży instant (dałam trochę mniej)
Przygotowanie: Do zaczynu dodałam pozostałe składniki i wymieszałam dokładnie (można mikserem) ok. 5 minut, tak by składniki się dokładnie połączyły. Zostawiłam pod przykryciem do podwojenia objętości (30-60 minut). Ciasto przełożyłam do średniej i małej keksówki wysmarowanej olejem. Przykryłam folią i odstawiłam do rośnięcia. Mi za każdym razem zajęło to znacznie dłużej czasu niż Lisce. U niej zajmowało to 30-60 minut, u mnie ok. 1 1/2 – 2 godziny (temperatura otoczenia ok. 23,6 stopnia). Piekarnik nagrzałam do 230 stopni Celsjusza. Chlebki posmarowałam glazurą, posypałam czasem sezamem, czasem czarnuszką a czasem pozostawiałam bez posypki. Piekłam przez 10 minut, po tym czasie zmniejszyłam temperaturę do 220 stopni Celsjusza i piekłam jeszcze 30-40 minut. Studziłam na kratce.
Źródło: Blog Liski „White Plate” i jej „Pracownia Wypieków”
Smacznego.
Jaki cudny! :)) Czy to ten sam, który ja robiłam ostatnio ? Chyba tak :)
Pyszniutki jest i sliczny:)
Miłego dnia i buziaczki na dobry dzionek :***
Dziury dziury widze duzo moich ukochanych dziur :)))
A wiesz Tili ja to z lenistwa po prostu pryskam kilkanascie razy wierzch chleba woda prosto ze zraszacza do kwiatow i tez wychodzi bardzo chrrrrupiaca :)
ja tez dziury widzę :DDDD
a ja najbardziej lubię tez tylko zraszaczem a na słodkich skondensowanym ,niesłodzonym mlekiem
kolejny faworyt,
kolejny piękny opis
i kolejne piękne zdjęcia
i oczywiście kolejny pyszny chleb
:-)
Majanko, tak ten sam :) Dzięki i buziaczki ślę :*
Polko, i ja lubię te dziury :) Ten chleb zawsze taki uroczo dziurawy wychodzi :)
Margot, w takim razie witaj w klubie miłośników chlebowych dziur :)
Muszę więc wypróbować też samą wodę i mleko skondensowane :)
Asiejko, dzięki :)
A ja myślałam, że bedzie o glazurze mięs, kiełbasy na grilla, itepe :)
Chyba jestem głodna, ze mi kiełbasa na myśli…
Podoba mi się. A ja glazurę robię albo żółtko z mlekiem, albo samo białko…albo nic ;)
No dawaj kromalę! ;)
u mnie zwykle wyłącznie mleczna glazura :)
Mnie ten chleb uwodzi wygladem, bez wzgledu na glazure:) a jak jeszcze sobie wyobraze smak… Piekny bochen!
…a ja lubię glazurę z żółtka z odrobiną wody albo mleka. Wodę z mąką albo z cukrem muszę wypróbować…
Dobrze umieć piec chleby – ot co!
oj tak „dobrze umiec piec chleby” – te sa przepiekne, no i te naciecia! Ja chwilowo podziwiam :-)
Wiesz, Tili, coraz bardziej zazdroszczę Wam tego pieczenia chlebów… Wyglądają tak wspaniale i na pewno nie przypominają tego papierowego pieczywa, które kt=róluje w sklepach :/ Tylko nie wiem jak się do tego zabrać… Jak zacząć hodować ten zakwas itp, czy starczy mi cierpliwości itp.
Casia nie zazdraszcaj, tylko poczytaj u Lipki, Liski, Tatter i Mirabbelki i do pieczenia. Już widzę jak wszystkie pieczemy w WP :)
Aniu, ja na razie jeszcze o grillu nie myślę, choć powoli coraz odważniej pojawiają się i takie idee :)
Oczko, o a samego białka to jeszcze nie próbowałam, poza grissini żytnimi :)
Aga, u mnie też często tylko taka glazura była, ale jak odkryłam oliwę, to potem do większości ciemnych chlebów brałam oliwę :)
Konsti, to prawda, smak ma uwodzicielski :)
An-na, dobrze to mało powiedziane, cudownie :)
Basiu, dziękuję :)
Casiu, ja się zgadzam z Oczko w całej rozciągłości, mąkę żytnią kupuj, słoik litrowy wyparz i wodę sobie przygotuj i już po 7-10 dniach masz zakwas, a jak nie tak, to Ty przecież z Wawy jesteś, więc możemy się umówić i ja Ci swoją Matuszkę rozmnożę, a potem zostanie Ci karmienie i zabawy z tym „kwasowym dzieciakiem” :)
Oczko, dobrze prawisz :*
Kiedy ja się boję, że będę wyrodną matką i dziecko mi zemrze…
No właśnie!- zemrze, jak nie będziesz chleba piec ;)P
Wbrew pozorom, nie tak łatwo zakwas ubić :)
Fajny chlebek i zdaje się że czeka u mnie w kolejce :) Ja najczęściej smaruję wierzch oliwą/olejem (chyba że przepis wyraźnie mówi o innej glazurze) i tak nam najbardziej smakuje :) ale z żółtkiem nie próbowałam..
Pozdrawiam
Aga