W przedświątecznym zabieganiu, obładowani siatkami (ekologicznymi!) pełnymi zakupów – zarówno składników świątecznych potraw jak i prezentów dla bliskich, poczuliśmy z mężem, że potrzebujemy chwili odpoczynku. Usiedliśmy na kawie w „Coffee Heaven” wcinając kanapki czy czekoladowe ciacha, pozwoliliśmy sobie na chwilkę oddechu. Ja przeglądałam kolejną książkę kucharską, którą właśnie nabyłam na stoisku Produktów Benedyktyńskich podczas Jarmarku Produktów Regionalnych, a mój Ukochany przeglądał kawiarniany magazyn. Nagle na przeglądanej przeze mnie książce pojawia się położone pismo z kolorowym zdjęciem człowieka trzymającego piękne chleby. Okazało się, że mój mąż trafił na artykuł o biopiekarni Petera Stratenwertha.
Czytałam o szwajcarze, który znalazł swoje miejsce na ziemi w Grzybowie, o człowieku, który nie chciał być jedynie doradcą i własną pracą zaczął pokazywać co to znaczy prowadzić ekologiczne gospodarstwo i jak piec wspaniałe, prawdziwe chleby. Cóż może to tylko marketing, a może coś w tym jest, gdyż poczułam że chciałabym odwiedzić to miejsce, zobaczyć jego piekarnię, spróbować chleba prosto z jego pieca. Można wprawdzie kupić i w Warszawie (oraz w innych miastach) jego chleby, jednak sama wiem że wyjęcie ciepłego bochenka z pieca i ukrojenie go kiedy jeszcze uciekają z niego resztki ciepła daje niezapomniane wrażenie i walory smakowe.
W magazynie był przepis na chleb Petera, który na papierowej torebce po oscypkach, skrzętnie zanotowałam. Nie wiem czy jest to dokładnie receptura jakiej używa do chleba Hruby, czyli staropolskiego chleba gruboziarnistego, ale myślę że warto wypróbować ten ciekawy przepis. Ma ona jeszcze jedną zaletę – nie potrzeba do niej wyhodowanego zakwasu ani drożdży, więc spróbować możemy wszystkie – zarówno te z nas, które mają zakwas jak i te w niego nie zaopatrzone, czy te nie używające drożdży.
Z początku wahałam się czy nie powinno się jednak do wyrabiania ciasta właściwego dodać 1 czy 2 łyżeczek drożdży, tak jak to robiłam przy moim młodym zakwasie, ale usłyszałam już że ktoś upiekł ten chlebek dokładnie tak jak został podany w gazecie i wyjął z pieca pyszny chlebek. Więc i moje obawy i wahania czmychnęły precz i zamierzam upiec go zgodnie z podaną procedurą, by nie utracić unikalnego klimatu tego chleba. Dodam jednak, że w innym artykule o tym piekarzu przeczytałam, że w biopiekarni do ciasta dodają odrobinę drożdży, więc kwestię tego dodatku pozostawiam Waszemu uznaniu.
Zaczyn:
1 szklankę mąki żytniej wymieszać z 1 szklanką ciepłej wody i 1 łyżką soku z kapusty kiszonej. Odstawić w ciepłe miejsce na 6-10 godzin do wyrośnięcia.
Chleb:
1 kg mąki żytniej razowej wymieszać z 2 szklankami zaczynu wymieszać z wodą posoloną 20 g. soli. Wody powinno być 1:1 w stosunku do mąki, czyli 1 l. Dodawać wody, aż powstanie miękkie ciasto. Dobrze wyrobić ciasto i odstawić na 1 godzinę w temperaturę 20-30 stopni Celsiusa (chyba pod przykryciem). Zagnieść ciasto, a następnie przełożyć je do naoliwionej formy i odstawić do rośnięcia na 3-6 godzin. Piec ok. 1 godziny w 240 stopniach Celsiusa, z tym że przez pierwsze 15 minut z parą, aby skórka nie była zbyt twarda.
EDIT: myślę, że ciasto należy podzielić na dwa bochenki.
Pozostały z pieczenia zaczyn, można przechowywać i użyć do następnego pieczenia, rozrabiając go jedynie mąką i wodą.
Ważne: gdzieś przeczytałam, że w biopiekarni Peter Stratenwerth „maluje chleby” przed pieczeniem – czyli smaruje je wodą z mąką, by nadać im ładną skórkę.
Źródło: dzięki dociekliwej Oczko, tropiącej przypadkowe przypadki wiem już, że gazeta ta nazywała się „Dom z pomysłem” (grudniowy numer), a tutaj jest strona biopiekarni i zachęcam do jej odwiedzenia – wirtualnego i może też realnego :)
Chleb Hruby ma ekologiczny certyfikat i zastrzeżoną nazwę.
EDIT 11.01.2009: Dokonałyśmy kilka modyfikacji w trakcie pieczenia:
– zaczyn po nocy miał tylko kilka bąbelków, więc dodałyśmy kopiastą łyżkę zakwasu i odstawiłyśmy na 3 godziny;
– posmarowałyśmy chlebek olejem, zamiast wodą z mąką;
Chlebek wyszedł wilgotny, o chrupkiej i lekko słodkawej skórce, za to o wyczuwalnym aromacie i smaku kiszonej kapusty w miąższu. Muszę przyznać, że jest to chlebek wart robienia, choć pewnie nie wejdzie w takiej wersji do stałego repertuaru, jednak na pewno jeszcze kiedyś go upiekę. Pełną relację weekendowej piekarni i wspaniałego (jeszcze nie zakończonego) weekendu zamieszczę około połowy tygodnia.
Dziękuję wszystkim za wzięcie w niej udziału oraz Margot za jej stworzenie. Już z niecierpliwością czekam na następne wydanie Weekendowej Piekarni :)
Smacznego.
Tili chyba się przyłącze… pewnie będę miała mnóstwo pytań (teraz studiuje o zakwasie) ale spróbuje.
Pozdrawiam
Kasia
Chyba przyszła sobota minie mi przy robieniu tego chleba. Narobiłaś mi ogromnego smaka. :)
Kurczę Tili, prawdziwa z Ciebie „piekarka”! :)) Poooodziwiam moooocno!!!:)
Hm, ja bym się może podłączyła, ale chleb na samym 1 kg mąki żytniej razowej i tak prowadzony budzi moją wątpliwość (tj. jego późniejsza ciężkość i gniotowatość). Ja bym jednak domieszała białej, no i nie piekła z tego 1 kg jednego chleba, tylko podzieliła. Albo zrobiła z 1/2 proporcji ;)
Albo, po namyśle, użyłabym mieszanki żytniej chlebowej i razowej.
Ja tez zrobię z 1/2 porcji,ale będą robić z samej razowej ciekawe co mi wyjdzie :D
Zrobiłam tez króciutki wpis u mnie na blogu
chyba ogromny bochenek wyszedł co? a gdzie zdjęcie? ;p
z kilograma to ogromny chleb wyjdzie :D keksówka taka ok. 30×10 mieści chleb z ok. 500g mąki :)
Tili, napisz proszę, czy było zdjęcie i jaki chleb miał kształt? czy właśnie w keksówce można go upiec?
Pozdrawiam :)
Kasiu, ten chlebek ma tą zaletę, że nie potrzebuje już wyhodowanego zakwasu :) czekam na wspólne pieczenie i już nie mogę się doczekać :)))
Dobromiło – po pierwsze: witam u mnie i zapraszam do rozgoszczenia się :) a co do chlebka, to cieszę się, że się spodobał :)
Majanko, a Ty kiedy dasz się skusić? :) Buziaczki od Chrześnic :)
Ptasiu, co do ilości mąki, to zawsze można upiec chlebek z połowy porcji :) a jeśli chodzi o obawy co do ciężkości, to myślę że ten chlebek może być dosyć ciężki (w końcu to mąką żytnia razowa), ale zaproponowałam go m.in. ze względu na jego „klimat” jako chleba powstałego od „pierwszego kroku”, czyli stworzenia zaczyno-zakwasu dzięki sokowi z kiszenia kapusty oraz jako chleba gruboziarnistego w takim najbardziej pierwotnym stylu :)
Co do mieszanki żytniej chlebowej i razowej, to przyznam że sama o tym myślałam, żeby dać pół na pół :)
Margot, dzięki :) Już nie mogę doczekać się wspólnego pieczenia :)
Aga, ten bochenek (a dokładnie dwa) to dopiero będzie powstał i to w dodatku z Twoim i Oczkowym udziałem w sobotę :ppp … no to pierwsza weekendowa niespodzianka odkryta :)))
Agatko, widziałam ten chlebek w sklepie ekologicznym na ul. K.E.N. w Wawie „Smak Natury” (a nawet kupiłam jego pszenno-żytnią wersję) i jak najbardziej jest pieczony w formie, więc keksówka (a nawet myślę, że 2) powinny być dobre – sama tak zamierzam go piec :)
Tak BTW to zamieściłam modyfikację wpisu, co do podzielenia bochenków na 2 części :)
Tili, na mnie tez mozesz liczyc! ;D
Po przeczytaniu przepisu jednak przewiduje male klopoty…zastanawia mnie brak chocby lyzki zakwasu w zaczynie i taki krotki czas fermentacji…zytni razowy zaczyn powinien dojrzewac min 14 godzin w temp. 22-23C (nie jestem pewna czy sama lyzka soku z kapusty jest w stanie ukwasic zytnia razowa w tak szybkim czasie). Jakakolwiek bedzie decyzja piekacych, moja rada jest taka…zeby nie zaczynac mieszac ciasta wlasciwego dopoki objetosc zaczynu sie zwiekszy i na powierzchni powstanie cos w rodzaju kopulki – tylko wtedy zakwas jest gotowy. No i moze tym razem piec z polowy skladnikow.
Poza ty zajme sie zaraz odkladanym od dawna postem w Piekarni opisujacym przebieg procesu fermentacji zytniego ciasta zakwaszonego…moze komus sie przyda…
Tak czy owak powodzenia zycze wszystkim piekacym! :D
Tili wiesz co, ja bym może i się skusiła, ale póki co jeszcze nie na chleb na zakwasie. Jednak się obawiam nieco. Jeszcze nigdy nie robiłam takiego.
Na drożdżach i owszem,ale zakwasu się boję.
Powiedz kochana , napisałabyśmi instrukcję na zakwas ? Nie chodzi mi o ten chlebek, ale ogólnie na każdy. Nie znam sie na tym kompletnie.
Pozdrawiam ciepło. :**
Tatter, ogromnie się cieszę że też będziesz piec :) Ja też się bardzo obawiałam tak krótkiego czasu na fermentację zaczynu, ale słyszałam o osobie, którą już upiekła ten chlebek dokładnie tak, więc może jednak coś w tym jest :)
Co do ilości mąki, to podałam po prostu oryginalny przepis z gazety, ale zawsze chyba podzielenie składników na pół w Weekendowej Piekarni jest dozwolone, więc zależnie od chęci i czasu można sobie poeksperymentować z tym chlebem :)
No i na koniec jeszcze z niecierpliwością czekam na Twój wpis o procesie fermentacji żytniego ciasta zakwaszonego.
Majanko, zajrzyj do Tatter – do jej piekarni (masz ją u mnie w linkach na dole) i wejdź w zakładkę zakwas – to właśnie dzięki temu sposobowi udało się mi stworzyć i utrzymać mój zakwas :)
A co do tego chlebka Majanko, to nie potrzebujesz zakwasu przed jego pieczeniem, tylko mąkę żytnią razową, sól, wodę i sok z kiszonej kapusty (jak zasugerowała Margot – raczej nie pasteryzowanej) i dlatego tak mi się spodobał ten przepis, bo jest taki „podstawowy” :)))
Dziękuję Tili, popatrze u Tatter :))
Pozdrówka :** i całuski dla chrześniaczek :**
Tili…mnie rowneiz podoba sie „podstawowosc” tego przepisu i fakt, ze to zytni razowiec (uwilabiam)! Upieklam ich juz spora ilosc i wiem z doswiadczenia, ze nie latwo jest o dobry rezultat (jest w Piekarni kilka bochenkow z maki zytniej razowej tylko np. 90% Rye, 100% Rye). Eksperymenty chlebowe to jednak moja specjalnosc, wiec decyduje sie na przygotowanie tego chleba na dwa sposoby: podany przez Ciebie i ze zmodyfikowana procedura (ukwasze make zytnia metoda Detmolder).
Tatter, super! To właśnie mi się podoba w Weekendowej Piekarni, że można się czegoś nowego nauczyć i poznać coś czego byśmy być może normalnie nie zrobiły – jestem ogromnie ciekawa tej metody Detmolder :)))
Tili dobrze prawisz i dlatego Wam zazdraszczam tej piekarni weekendowej :)) Może to i mnie zmotywuje hi hi ;)
Majanko, w razie jakichkolwiek problemów – pisz. To może być wprawdzie problematyczny chlebek, ale jestem pewna że zabawa z jego tworzeniem może być przednia :)
Dziękuję Tili :)) No,ale ten chlebek to sobie chyba jeszcze odpuszcze. Jak na pierwszy raz z zaczynem, może być za trudny.
Buziaczki :**
Może Smakosz coś napisze jeszcze od siebie.
A propos gazety – grudniowy nr wyglądał tak:
http://www.domzpomyslem.pl/magazyn/2008/3
Ja to cały czas zachodzę w głowę, kto to jest ten Smakosz ? ;)
Piekłem ten chlebek. Z wodą trzeba uważać, 1:1 to wg mnie za dużo. Podzieliłem ciasto na dwie części, jedną piekłem w blaszce, drugą jako… kulkę ;) Tak kulka niestety się spłaszczyła znacznie. Miałem jeszcze problem z utrzymaniem temperatury, mój piec jednak dość krnąbrny jest. Skończyłem o piątej rano, ale wrażenia przy łamaniu jeszcze ciepłego chleba i zapach wszystko wynagrodziły ;)
Jutro robię następny, zakwas już się robi ;)
Smakosz.
Ach! i jeszcze jedno. Majano pieczenie tego chleba jest niezwykle proste ;) Kolejny mój mit kuchenny upadł i leży obok sushi ;)
Smakosz.
Mit sushi i ja obalę, o! ;)P
Dzięki Smakoszu za komentarz :) A jak wyrobiłeś chlebek, jaką miał strukturę po wyrobieniu i jak długo Ci wyrastał po przełożeniu do foremek? No i czy gdzieś można obejrzeć zdjęcie Twoich chlebków? I może w takim razie przyłączyłbyś się do Weekendowej Piekarni – taki rodzynek w sfeminizowanym towarzystwie
Ufff, to tyle … na razie :)))
Smakoszu, serio? No to może trzeba by spróbować swych sił :) Pozdrawiam:)
Tilia a moja małpa@ przyszła do Ciebie?
Się wtrącę co do wody: jeśli pieczemy w blaszce, to nie ma co się bać luźności masy, a nie ma IMHO nic gorszego niż chleb suchy lub – fuj – za suchy. Powiedziała Ptasia, która często dolewa wody więcej, żeby miąższ był wilgotny i miał duuużo dziurek ;)
A co do fermentacji: przewiduję zostawienie zaczynu na weekendową noc, więc liczę na to, że będzie stał długo ;), a ja w międzyczasie będę długo spała ;) – i może zostawię go na jeszcze dłużej? Myślę, że Tatter ma rację, trzeba poobserwować, jak się zachowa przefermentowany.
Rodzynek, he he!
Po wyrobieniu był bardzo elastyczny i lepki. Rwał się jakby takimi długimi włóknami i był lekki jak na swoją objętość, napowietrzony. Coś jak jaskinia ze stalaktytami. Jestem niecierpliwy, nie dałem mu rosnąć zbyt długo i to był błąd. Duże oczka (;)) były otoczone wianuszkiem malutkich na granicy zakalca. Dałem też za mało soli, a właściwie przez zbyt dużą ilość wody musiałem dosypać mąki, a o soli zapomniałem. Właściwie to się nie udał ;)
Ale wyobraźcie sobie Drogie Panie, mroźną noc, brzask rozkwita już na horyzoncie, zapach snuje się po całej kuchni, powieki lepią się jak rzeczone ciasto, wyjmujecie w końcu ciepły chleb, jego aromat wciska się do nosa. Rwiecie go wreszcie na kawałki, para załzawia Wam oczy, pozwala ukryć wzruszenie ;) Jeszcze trochę masła i… Ech! Ten pierwszy raz :)))
Chętnie się przyłącze, niestety w ten weekend znikam z kuchni, ale bardzo dziękuję za zaproszenie ;)
Pozdrawiam,
Smakosz.
Fajny, prosty i na temat:)
Jesli uda mi sie kupic make zytnia (bo ostatnio niestety mam problemy z jej kupieniem) to sie przylacze do pieczenia!
Tili, co to znaczy , że trzeba go piec z parą przez 15 minut?
Oczko, już odesłałam :)
Smakoszu, dzięki za podzielenie się doświadczeniem z tym chlebkiem :)))
Polko, w takim razie trzymam kciuki żeby Ci się udało :)
Majanko, najlepiej mieć specjalny piekarnik, ale rzadko kto go ma i wystarczy piec od czasu do czasu lekko uchylając drzwiczki piekarnika i spryskując wodą ze zraszacza do kwiatków :) Przynajmniej ja tak robię :) Może ktoś ma inny sposób?
BTW właśnie czytam artykuł o żonie Petera, Ewie i ich życiu na gospodarstwie – link podaję dla zainteresowanych: http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53662,3340506.html
Ptasiu, ja też myślę, że lepiej jest dodać całą wodę, bo to w końcu chlebek z foremki :) i też pewnie zaczyn nastawię na noc :)
Dziękuję Tili :***
Podoba mi się ten chlebek…no bo żytni i na zakwasie. Mam podobne wątpliwosci do Tatter, nie mniej jednak spróbuję dołączyc do Was, nie zawsze mam czas na to a chętnie co tydzień piekłabym z Wami. Pozdrawiam i zgłaszam gotowość do działania w weekend!
po przeczytaniu wszystkiego wydaje mi się, że ten chleb to ch*** znaczy się strasznie trudny jest….
witam srodowo :)
też się przyłączę. Zostawię tak jak radzicie zaczyn na noc. Tylko troche się obawiam, bo on musi mieć ciepełko cały czas, postawię go przy kaloryferze. A u mnie jak się mieszkanie nagrzeje do określonej temperatury to kaloryfer się wyłącza sam i jest zimny. W dzień mogę to ręcznie kontrolować, a w nocy nie i nie wiem, czy mi urośnie ten zaczyn.
Ale z pewnością zrobię ten chleb!
Majanko, zawsze do usług :)))
Kass, cieszę się, że do nas dołączysz – im nas więcej tym weselej :)
Aga, spoko, nie taki diabeł straszny jak go malują :)
Kasiu, trzymam w takim razie kciuki za Twój zaczyn, jestem pewna że mu się uda :)))
I mnie coś ostatnio męczy co by piec w weekendy chlebki z Wami:)
Andziu no mnie też własnie i nie wiem sama… :))) Może sie skuszę, ale nie wiem czy na ten chlebek, zobaczymy :)
Dobrej nocki kochana Tili :**
Tiliuś wpadłam sie spytać czemu Ty na zakupy od rana begniesz zamiast wygrzewać i kurowac się w łóżeczku?
Otóż to, Aga ma rację! Bo nam zaniemożesz jeszcze w weekend…
Dzien doberek Tili!:) Widzę,że już zakupki od rana, pewnikiem chlebus niedługo będzie się piekł :)
Całuski ze słonecznego Gdanska :)
Andziu, bardzo mnie to cieszy :) Ja już się zaopatrzyłam w sok z kiszonej kapusty i już się weekendu doczekać nie mogę :)
Majanko, dziękuję, nocka była milusia i dzisiejszy dzionek też jak do tej pory :) a co do chlebka to nie ma co się wahać tylko piec, próbować aż w końcu zostanie się nie tylko Misttzynią Muffinek, ale i Pierwszą Piekarką :))) hihihi
Aga, Oczko, cieplutko się ubrałam i nic a nic nie zmarzłam – no może trochę w nosek, ale zaraz włączam mój piec więc saunę będę miała :))) Jakieś ciacho trzeba by upiec bo mi się już wszystko pokończyło :)))
Tili, razem nam wyszedł komentarz hi hi hi ;))) Fajnie :D
Co do chlebka, oj nie sądzę, zebym mogła być Pierwszą Piekarką, ale nie mówie „nie” chlebkowi na zakwasie ;)
Majanko, bo jak Ty z Oczko to bliźniaczki, a ja z nią to syjamskie … hmmm … no dobra to niezły ambaras z tego wychodzi … ale z pewnością smaczny :))) Chlebka dziś jednak nie będzie, skoro w sobotę będę piekła ten, ale bułeczki były już przed 7.00 i męża mogłam nimi nakarmić przed pracą :))) Za to dziś słodko będzie – babka, murzynek i ciasteczka – przynajmniej takie są plany :)))
O Tili, to słodziutko dziś u Was będzie :))Super :)
Nio to smacznego życzę . buziaczki :**
Bliźniaczki, syjami, no rzeczywiście nieźle to wyszło haha!
*syjamki
Rany! dziś też mi się literki plączą!
zemfi czy osobisty zabrania Ci jesć czy jak, ze tak literki zjadasz ? ;p
No i sama teraz nie wiem : piec go, czy bac sie ze mi sie nie uda?
Poki co, kupie jutro kiszonej kapusty :)
Dziekuje Tilio za ten wpis!
Pozdrawiam :)
Beatko, oczywiście że piec :))) Nie ma to jak poznawać nowe rzeczy,przepisy i smaki :))) Cieszę się, że weźmiesz udział we wspólnym pieczeniu – im nas więcej tym weselej i więcej też można się nauczyć :)))
Buziaki gorące :*
Tili zupełnie nie wiem jak to się stało, że ja się tu jeszcze nie zgłosiłam:)Melduje jednak posłusznie, że kapusta kupiona – jestem gotowa do pieczenia:)
Tilianaro, dziekuję za przywitanie :-D Teraz się zaczynam trochę obawiać czy się uda, ale słowo się rzekło, zakwas u płota. Tzn. blisko kaloryfera już (mam nadzieję) pracuje.
Przepraszam za zamieszanie ;-)
Atinko, cieszę się że będziemy razem piec :) Nasze zaczyny juz powstają :)))
Dobromiłko, już poprawiłam komentarze :)
No, to chlebki już upieczone, zdjęcia zamieszczone, a na dole tekstu wstawiłam krótki komentarz :))) Świetnie się razem piekło – i razem w „realu” i razem blogowo :) Podziwiam te chlebki, które na razie widziałam u Was – Margot, Kass, Kasiac i Tatter :)))
Już nie mogę doczekać się następnego wspólnego pieczenia :)
Dziękuję :-D
Ja też już upiekłam, z lekkimi modyfikacjami i z lekkimi problemami (przypalenie), ale ogólnie ogłaszam sukces mojego pierwszego chleba. :-)
Tili chlebki są cuuuudne!!
Jesteś prawdziwą Mistrzynią, jak to napisała Aga! :)))
Buziaczki :***
Zrobiony. Dodałam zakwas, i zmodyfikowałam mąkę, jak planowałam (dodałam żyt. chleb.), i w góle zrobiłam z 1/2. Efekty tu:
http://cosniecos.blox.pl/2009/01/Weekendowa-Piekarnia-Chleb-Petera.html
A to co spróbowałam, całkiem mi się podobało. Fajny chleb Tili znalazłaś ;)
Tili ja czekam na pełna relację, bo tych zdjęć o mało nie przegapiłam;) Zapomniałam dopisać u siebie, że ja mój chlebek przykryłam folią, żeby się nie przypiekł ale twój z ciemna skurka wygląda cudownie rustykalnie:) Pozdrawiam i dziękuję za tę edycje Piekarni:)
Tili, bardzo podobny chleb do mojego:) Dziękuję za wynalezienie takiego chleba i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziesz nam gospodynią!
Dobromiłko, widziałam u Ciebie i ślicznie wygląda kromka :) Aż by się chciało wyciągnąć łapkę po nią :)
Majanko, dziękuję :) jesteś kochana, ale ze mnie żadna Mistrzyni :) za to uwielbiam poznawać coś nowego i uczyć się, szczególnie jeśli chodzi o pieczenie chleba :)
Ptasiu, wiedziałam. Myślę, że i ja w przyszłości spróbuję z mąką żytnią chlebową – ciekawa jestem smaku :)
Atinko, jak tylko wrócę do Wawy to obiecuję że zamieszczę relację z weekendu piekarniczo-kulinarnego :)))
Kasiu, buziaczki Ci gorące za tak miłe słowa :***
Til, a zaczyn robiłaś na mące żytniej razowej czy na 720?
Malto, zaczyn i cały chleb robiłam z mąki żytniej razowej (typ 2000) :)
O super, bo taką mam w domu :) W sobotę popełnię :)
Malto, jeśli chcesz upiec ten chlebek to pamiętaj że on jest bardzo klejący i koniecznie trzeba dodać łyżkę zakwasu, bo inaczej nie wychodzi :( U Tatter masz też modyfikację tego przepisu: http://palcelizac.blogspot.com/2009/01/weekendowa-piekarnia-14-chleb-petera.html
Powodzenia i czekam na Twój wypiek :)
Smacznego :)
No to dupa, że sie nieparlamentarnie wyrażę. Nie mam zakwasu. :(
Malto, ale myślę że można spróbować dodać do ciasta właściwego ze 2-3 łyżeczki drożdży instant :)