Jeśli jest coś bez czego nie mogę wyobrazić sobie Świąt Bożego Narodzenia to właśnie kompot z suszu. Magiczny, przywołujący czar wigilijnego nastroju, pozwalający cieszyć się świątecznym obżarstwem, bez nieprzyjemnych konsekwencji wynikających z przejedzenia. Choć w ten szczególny czas pija się i inne, bardzo wykwintne czasem, napoje, jak glogg czy piwo imbirowe, ale to właśnie kompot z suszu jest królem wśród napojów od 24 grudnia nawet do pierwszych dni noworocznych.
Kompot z suszu
Składniki:
ok. 50 dag suszonych owoców, takich jak jabłka, gruszki, śliwki, morele (ilość zależna od upodobań, ja lubię intensywny, więc daję dużo więcej owoców)
duża garść suszonych fig
kilka wędzonych śliwek
laska cynamonu
10 goździków
miód lub cukier do smaku (ja daję 1-2 łyżki na 3 litry wody)
opcjonalnie: kawałek imbiru, obrany
Przygotowanie: Suszone owoce zalewam 3 litrami wody i odstawiam na noc. Rankiem wstawiam na mały gaz i gotuję z dodatkiem cynamonu i goździków, ewentualnie również z imbirem przez ok. 30 minut. Po tym czasie sprawdzam słodycz kompotu i zwykle dodaję ok. 1-2 łyżek miodu (tutaj najlepszy jest jakiś łagodny smakowo, ale można dodać i gryczany jeśli ktoś tak lubi). Można dodać zamiast miodu cukier (zwykły lub brązowy). Gotuję jeszcze chwilę do rozpuszczenia miodu/cukru i do pełnej miękkości owoców. Odstawiam i podgrzewam przed samym podaniem. Podaję w dużej salaterce z owocami, tak by można było łatwo wybierać owoce do zjedzenia.
Smacznego.
Och Tili, wiadomo co dobre! :)) Mniamku, kompocik o magicznych własciwosciach zawsze dobry :))
Buźka serdeczna :**
Wszyscy tak go zachwalacie, że się skuszę…za rok ;))
buziaki poniedziałkowe! :))
jak to wszyscy? ja nie chwalę ;P
choć prezentuje się apetycznie i to bardzo
U mnie w domu nigdy go nie było… hmm a może by tak spróbować ??
Bardzo ładna aranżacja zdjęcia… szczególnie te goździki na cynamonie ;)
kachna… warto, oj warto… u mnie też nie ma Wigilii bez kompotu
Tili, u mnie zawsze jest taki kompot na Wigilii. Bez niego nie ma kolacji!
Majanko, to jest nie tylko dobre, to jest cudowne, ba, nawet magiczne :)
Oczko, a ja myślę, że uraczę Cię nim jeszcze wcześniej, bo ja liczę na nasze wspólne pieczenie chleba w nowym roku :)
Aga, nie chwalisz, bo nie piłaś mojego ;ppp hihihi nie ma to jak skromność :)
Kachna, jak układałam goździki do zdjęcia to się śmiałam, że to taka trampolina do wskakiwania do garnka albo lekcja poglądowa dla przypraw jak mają ulepszać kompocik :) hihihi
Agatko, cieszę się, że się zgadzamy :) Trzeba kompot rozpropagować :)
Kasiu, dla mnie mogę powiedzieć że bez niego Wigilii nie ma :)
U nas na stole oprócz tego kompotu w Wigilię do picia nie ma nic innego (a w sumie, czy powinno być?). I bardzo dobrze. On jest jedyny i niezastąpiony ;).
Pozdrówka serdeczne :)
Kompot z suszu dziś króluje :)
Piękne zdjęcie mojego ukochanego kompotu:)
Uwielbiam taki kompocik!
Bardzo ładne zdjęcie:-)
Już się nie mogę doczekać tego pieczenia ;))
Kolejny kompocik z figami, brzmi rowniez bardzo smacznie. W tym roku zrobilam go po raz pierwszy, zasmakowal mi i na pewno go jeszcze powtorze, wcale nie koniecznie w dni swiateczne. :) Tylko tym razem z figami sprobuje, ciekawa jestem jak smakuje. :)
Coz to za rymy mi dzis wychodza? hi hi ;)
Pozdrawiam serdecznie i przedsylwestrowo! :*
Ten kompot robie tylko raz do roku, ja za nim nie przepzdzm ale zapach uwielbiam…pozdrawiam!
Olalala, to prawda – mogłoby nie być nic więcej, nawet mojego ulubionego gloggu :)
Casiu, hihihi u mnie króluje prawie codziennie :)
Atinko i Andziu, dziękuję :)
Oczko, ja też :)))
Notme, figi dają sporo słodyczy, ale też bardzo fajny posmaczek, więc na prawdę warto spróbować i w takim wydaniu, podobnie jak z wędzonymi (nie suszonymi) śliwkami :)
Kass, to prawda zapach od razu rozchodzi sie wspaniały po domu :)
Pozdrawiam Was sylwestrowo :*
Uwielbiam kompot z suszu! Ja zawsze dodaję nie tyle suszone śliwki, co wędzone i tak samo wędzone gruszki – u mnie w domu właśnie taki, słodki kompot, esencjonalny i z dymnym aromatem jest podawany od lat. Dodaję też świeżą skórkę pomarańczową i cytrynową.
Muszę spróbować z imbirem i przyprawami jak u Ciebie :)To już pewnie będzie rozpusta na całego!
Tak! z całą stanowczością mogę potwierdzić, że jest pyszny. I! że popełnię go na święta! ;))
Aaricio, taki wędzony kompot musiałby być cudowny i z pewnością go wypróbuję, ale spróbuj też z przyprawami i imbirem. Myślę, że Ci się spodoba :)
Oczko, cieszę się, że Cię zdemoralizowałam kompotowo :) chlebowo też już prawie prawie (jeszcze tylko do zakwasu Cię przekonam), to teraz następne co? Może sushi popełnimy? :))) Oooooo, mam odpowiedź na nasze pytanie co do soboty z Agą – sushi :)))