Skarby i Próżna.


Dwadzieścia pięć minut przed południem chłodny peron metra zamieniamy na zalane słońcem Pola Mokotowskie. Niespieszny spacer, pogaduszki o wakacyjnych wojażach a przed nami pierwsza Jaskinia Pełna Skarbów – Samira. Wchodzimy przez zastawioną stolikami knajpkę do sklepu, gdzie przemiły sprzedawca wita nas z uśmiechem. Dłonie same wyciągają się po paczki, torebki i kartoniki, pełne aromatycznych przypraw, egzotycznych składników, pociągających swą niezwykłą przyszłością – daniem jakim się staną.


Nie był to jednak koniec naszej wyprawy po skarby. Do bulguru, tandoori masalą , owczej fety czy małego krążka lokum miały dołączyć kolejne zdobycze. Gdyż nie tylko miejsca były ich pełne. Torba Ptasi również okazała się zaczarowaną sakwą pełną aromatycznych mieszanek z Włoch i intrygującą mieszanką Masala Tea. Wiem już, że najbliższa ryba pełna słońca Italii i orzeźwiająca herbata pełna indyjskiego smaku będzie przywoływać pełne radości wspomnienia o tym szczęśliwym dniu. Dzięki Ptasiu. Wielki Buziak dla Ciebie :*

Pozostała nam jeszcze krótka podróż tramwajem, by zrobić krok w przeszłość. Zachowana jak w poprzedniej epoce uliczka Próżna jeszcze przez chwilę tylko czekała na nas, a tymczasem zaopatrywałyśmy się w kolejne skarby – koszerne smakowitości. Wędzone czarne oliwki – czy to z prowansalskich czy z greckich pól, zamknięte w słoikach tylko czekały aż zabierzemy je do domu, zastanawiając się jakie to specjały przyrządzimy dzięki nim. Była też chałka, choć zmrożona, w taki upał jak wczoraj szybko odtajała. Czy była tak doskonała jak się spodziewałyśmy? Bez rewelacji, ale z pewnością pobiła na głowę wszystkie kupne okazy jakie do tej pory próbowałyśmy.


Puchate ciasto chałki, lekko słodkie, jajeczno-maślane podjadałyśmy w zaczarowanym miejscu. Kamienice wprawdzie w ruinie, od lat podpierane przez rozleniwione rusztowania, z niemym błaganiem czekają na zlitowanie. W oknach opuszczonych domów wiszą zdjęcia dawnych mieszkańców, z dachów zwisają zielone gałęzie, dając nadzieję na odnowę. Czy nadejdzie? Nie wiadomo.


Rzeczywistość, choć smutna i ponura, na Próżnej wydaje się jaśnieć ukrytym blaskiem potencjału. Obdrapane balkony tylko z pozoru świadczą o stanie kamienic. W części wyraźnie zamieszkanej talerze telewizji satelitarnej odbijają promienie słońca, padające na przyzwoicie wyglądające okna. Te ożywione kamienice stoją niemalże na straży uliczki i swych uśpionych towarzyszek.


Choć o Próżnej możemy przeczytać, że czas jakby się tam zatrzymał w czasach drugiej wojny światowej, koszmarów getta i powstania, ja widziałam tam konsekwentnie trzymające się, prące do przodu życia ludzkie. Zakład produkujący sprężyny, sklepiki i kawiarenka. To ona właśnie urzekła nas swoim nastrojem i dbaniem zarówno o ogólny wizerunek, jak i urokliwe szczegóły. Stare meble, choć gdzieniegdzie obdrapane, zachowały swoje czarujące roślinne, wzorzyste detale. Wystrój dopełniały nowe, choć nie nowoczesne w wyrazie, raczej starające się wpasować w tło kanapy, na których przyjemnie siedziało się popijając sok świeżo wyciśnięty z grapefruitów.


Jednak to od sesji foto i kawowych smaków zaczęłyśmy swój odpoczynek w Cafe Próżna. Ja nad cappuccino, Ptasia nad mrożoną kawą dzieliłyśmy się swoimi spostrzeżeniami, wspomnieniami, ploteczkami i pomysłami. Pełen śmiechów to był czas, nawet mimo czasem strasznych tematów, jak szpitalne spotkania w dalekich krajach. Kulinarne rozważania nad rodzinnym gotowaniem, to jedna z licznych dyskusji tamtych gorących godzin częściowo spędzonych w słońcu uliczki, a częściowo w chłodzie wnętrza kawiarenki.

Potem rozstanie i pożegnanie przed kolejnymi wakacyjnymi wojażami i pomysłami, ale wcale nie smutne, wprost przeciwnie radosne, gdyż w oczekiwaniu na następne spotkania, zdobywanie skarbów, odkrywanie nowych miejsc i smaków.

Do zobaczenia i bezpiecznej podróży Ptasiu, pełnej nowych przeżyć i odpoczynku.

  1. Tili, pięknie napisane – dziękuję :))
    A wiesz, dziś wyczytałam, że ma tam być hotel…
    A że okna odnowione, M od razu zwrócił uwagę na zdjęciach ;)

  2. Fajne spotkanie, fajne zakupy, fajny spacer no i zdjęcia fajne :) W ogóle Wam fajnie !:)
    Pozdrówki:)

  3. Tilinaro-pieknie opisalas wasze spotkanie i spacer :)spotkanka zazdroszcze i tych widzianych skarbow i widoczkow rowniez :))

  4. U Ptasi już trochę jęczałam, że fajnie Wam :) kawka, zdjecia, zakupy…

    A ja uziemiona!

  5. Tili ale się obkupiłyście!!! super zakupy zrobiłyscie :)))
    zdjecia bardzo mi sie podobają, szczegolnie Wasze odbicia, bardzo ciekawy pomyslunek :)
    pozdrawiam!

  6. Ptasiu, to ja jeszcze raz dziękuję za super czas :) Ja też czytałam o planach odnowy, ale jakoś niestety na razie tkwią one w martwym punkcie :( Trzymam kciuki za to miejsce by pozostało magiczne, choć odrestaurowane :) Spostrzegawczego masz M :)))
    Miłych przygotowań do wyjazdu :)

    Majanko, oj tak baaardzo fajnie :))) Sama wiesz jakie fajne są takie spotkania blogowe :))) Buziaczki :*

    Polko, więc przyjeżdżaj obowiązkowo i już spotkanie można uskutecznić :)
    Dzięki z miłe słowa Poleczko :***

    Gosiu, dziękuję :) Wspaniałe są takie dni :)

    Aniu, bez obaw, egzaminy się skończą, wsiadaj w pociąg i już się widzimy :) A może jeszcze i Polka da się skusić :)))

    Viridianko, dziękuję i cieszę się, że zdjęcia Ci się spodobały :)

    Margot, hihihi, dobrze to podsumowałaś :)

  7. Tili, no cóż ja mam powiedzieć… Zazdroszczę, no. :) Zazdroszczę i przemiłych spotkań i tego cudnego sklepu Samira. Już tyle razy obiecywałam sobie, że tam zawitam, ale zawsze gdy pojawiam się w stolicy (nie tak znowu często) – to zawsze mam czas aż do bólu wyliczony…
    Tili, a na Próżną zawitałyście specjalnie dla Cafe Próżna, czy coś jeszcze niezwykle ciekawego (poza starą architekturą) kryje w sobie to miejsce?

  8. Fajnie Wam było! Ale : w Samirze miły sprzedawca?! Ten cholerny wróg wyzwolonych kobiet?!
    Chyba inny…

    A Próżna zaprasza na Festiwal Singera już od 29 sierpnia. Ja się któregoś dnia wybieram na żydowskie smaki i na koncerty. A Ty?

  9. Anoushko, zaproszenie dla Ciebie jest aktualne zawsze i wszędzie :)

    Kasiu, dzięki :)

    Małgosiu, w takim razie wpadaj do Wawy i już się spotkanie uszykuje :) A o Próżnej to na razie jeszcze mało czytałam. Trochę jest planów jej renowacji, ale jak na razie mam wrażenie, że utknęły w martwym punkcie. Poza tym jak napisała Anna to odbywa się w tych okolicach Festiwal Singera, na który zresztą będę pewnie się chciała jakoś wybrać w sobotę :) A zawitałyśmy tam faktycznie dla Cafe Próżna, gdyż Ptasia o niej wcześniej słyszała :)

    Aniu, a wiesz, ten pan był ogromnie uśmiechnięty i mi nawet lokum dał w prezencie :) A w okolice Próżnej (do sklepu koszernego) na razie wstępnie planuję wybrać się w czwartek, bo mają być świeże bajgle, chałki i inne pieczywo, a na festiwal chciałam wpaść w sobotę, ale nie wiem jeszcze o której. Zaraz resztą wyślę Ci @ :)

  10. Tili, swietnie opisane spotkanio-zakupyczytalam bez wytchnienie i ciekwawa bylam kazdej kolejnej linijki, jakby szlo sie z Wami tymi uliczkami :-)

    A wiesz, ze moim najwiekszym rozczarowaniem w Izraelu i bodajze jedynym kulinarnym byly wlasnie chalki, takie napompowane wiorowate buly, czasem znajduje takie male "chaleczki", te sa niezle, ale tez nie och i ach :D za to wszystko pozostale polecam :-)

    Pozdrowiania sle!

  11. Aga, spostrzegawcza jesteś :) Tylko trochę rozjaśnione :)

    Basiu, cieszę się, że podobało Ci się nasze spotkanie :) A co do kuchni żydowskiej, to ja ją szczególnie lubię i nawet książkę C. Hyman mam na stałe w kuchni. Zresztą niedługo pojawią się zaczerpnięte z niej dania :) A ta chałka to rzeczywiście nie podbiła mojego serca, za to dam jeszcze szansę innym wypiekom – za tydzień mają być świeże bajgle i chleb :)

  12. Bajgle – właśnie piekłam. Nie chce mi się zamieścić na blogu, chyba dlatego, że ja jakoś średnio kocham bajgle…

  13. Ale miły spacer, świetne miejscówki i super fotki.
    Bardzo lubię Próżną, ten klimacik, nieliczne ocalałe detale, eleganckie balustrady pozostałych balkonów, świadczące o dawnej świetności, krasnale podpierające bramę, charakterystyczny drewniany bruk, nie ma go chyba nigdzie indziej w Warszawie. Też muszę znaleźć chwilkę na wspomniany festiwal Singera
    Pozdrawiam!

  14. Felluniu, dziękuję i cieszę się, że podobają Ci się moje "spojrzenia" na Próżną :) A na Festiwalu pewnie będę w niedzielę – w inne dni raczej nie znajdę czasu. Do zobaczenia tam być może :)

  15. Tili, czy te bajgle i chleb maja byc u Ciebie, czy w Samirze? Dobrym bajglem grubo posypanym makiem nie pogardze :-)
    Ksiazki C. Hynman niestety nie znam, ale mnie zaciekwalias :-D

  16. Basiu, bajgle i chleb miały być w sklepie koszernym, ale niestety do tej pory jakoś się tam nie wybrałam :(
    A książka Hyman jest nie tylko książką kucharską, ale i pełną rozmaitych opowieści i informacji – naprawdę warto ją przeczytać :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *