Czy jest coś wspanialszego od przyjaźni? Od zrozumienia, które przekracza granice? Od myślenia biegnącego tymi samymi torami, mimo że czasem tak wiele nas z pozoru dzieli?
Nie ma. Całym sercem mogę odpowiedzieć, że nie ma. Spotyka nas na naszej drodze życia w najróżniejszych sytuacjach, czasem tak niespodziewanie, że przez nieuwagę moglibyśmy jej nie zauważyć, a jednak wnosi w nasze życie tchnienie, jak świeży powiew wiosny. Czasem zastanawiam się jak wiele tracimy, zbyt szybko podążając przez życie, podczas gdy prawdziwe skarby przepływają nam między palcami.
Na całe szczęście chociaż część z tych skarbów chwytamy w dłonie i dzięki nim jesteśmy szczęśliwi, nawet gdy koleje losu bywają wyboiste, a nad naszymi głowami groźne dokazują burze z piorunami. Dzisiaj właśnie dla takich przyjaźni piszę. Dodają mi sił, podpierają i motywują, gdy ja sama nie zawsze bym w siebie uwierzyła (tak, tak, czasem tak zajdą za skórę, że nie można ich nie posłuchać) ;).
Ten blog to mój zakątek szczęścia, gdzie obiecałam Wam dzielić się z Wami tymi niezwykłymi smakami jakie daje radość. Wspólna biesiada i wymiana myśli to jeden z najwspanialej spędzonych momentów, ale nawet gdy przyjaciół dzielą tysiące kilometrów, prosta wiadomość posłana w czasie szykowania kurczaka faszerowanego kuskusem i bakaliami z jednej strony, a z drugiej w odpowiedzi wysłana wiadomość, iż na moim stole pojawi się wiosenna potrawka z kurczaka, sprawia że obiad jemy jakby wspólnie, dzieląc się naszymi smakami.
Dla tych przyjaciół bliskich i dla tych przyjaciół mieszkających daleko, dla tego największego przyjaciela, jakim jest mój Ukochany, dla nich dziś tarta na pożegnanie wiosny. Od wspaniałych działkowych sąsiadów botwinka, kapryśna panna – słodka i z goryczką zarazem, aksamitny krem i kruche ciasto, świeżość koperku zerwanego prosto z mojej grządki i miła chrupkość ziemistych nasion słonecznika – tak wiele w tych składnikach troski i ciepła dla bliskich. Przekazać doskonałe smaki to jedno, sprawić, by biesiadnik poczuł się wyjątkowy to już zupełnie inna sprawa.
Moi przyjaciele, dziękuję Wam, bo bez Was życie nie byłoby takie niezwykłe i smakowite, a każdy jego kęs nie smakowałby jak ambrozja. Jesteście wyjątkowi!
Smacznego.
***
Sweete, there are no words I know in english to express my happiness and joy that we met that day. Thank you for being there for me, for our talks and our mutual fun :)
Have a great trip. I cannot wait for your return, your paintings and stories. And I wish I could give you for your flight a piece of this chard tart, full of polish flavours.
Good luck, rest and enjoy your summer! You are missed already :)
***
Tarta botwinkowa
Składniki:
Na ciasto kruche* jak w przepisie tutaj
Na nadzienie:
zacny pęczek bardzo młodej botwiny (takiej z przerywki, z bardzo malutkimi jeszcze buraczkami)
garść zerwanego z grządki koperku, lub niewielki pęczek kupnego
200 g koziego, miękkiego sera, pokrojonego w kosteczkę
3 jajka
1 1/2 szklanki mleka pół na pół z gęstą śmietaną
sól, pieprz
garść nasion słonecznika
Przygotowanie: Ponakłuwany widelcem spód wyłożony do formy o średnicy 32 cm podpiec z obciążeniem** przez ok. 10-12 minut w 200 stopniach Celsjusza. Potem bez obciążenia jeszcze przez 5 minut. Wyjąć i w tym czasie przygotować nadzienie.
Mleko ze śmietaną i jajkami rozmieszać dokładnie na jednolitą masę. Doprawić solą i pieprzem. Dorzucić posiekany koperek. Posiekaną botwinkę wraz z drobniutko posiekanymi buraczkami (jeśli buraczki są z takiej kupnej botwinki, lepiej je najpierw trochę poddusić, by zmiękły) ułożyć na spodzie. Dodać kozi serek i garść nasion słonecznika. Wszystko zalać masą jajeczno-mleczną i ostrożnie włożyć do piekarnika. Piec ok. 30-35 minut dalej w 200 stopniach, ale zależnie od piekarnika uważać, by wierzch się nie przypalił. Może być potrzeba przykrycia wierzchu tarty lub pieczenia w trochę niższej temperaturze. Wierzch ma być jasny, ewentualnie lekko zezłocony, ale nie może być brązowy. Spalone jajka to paskudna sprawa ;)
* jeśli użyje się mąki bezglutenowej do ciasta, całe danie będzie bezglutenowe
** ja jako obciążenia używam albo fasoli albo ryżu, który wysypuję na ułożony na cieście pergamin. Potem zdejmuję pergamin z ryżem, odstawiam na płasko do ostudzenia i przesypuję do pojemniczka. W ten sposób używam go wiele razy jako obciążenia. Można też oczywiście kupić specjalne ceramiczne ciężarki, ale kto by na nie wydawał pieniądze ;p
Smacznego.
botwinkę bardzo lubię , w takiej wersji jeszcze nie smakowałam. przepis warty wypróbowania.
My beloved friend, you make me shed tears.
You are talented with words as with design and cookin.
looking forward to taste the tart, and meet you at last!
Można powiedzieć, ze tarta to moja specjalność. Co jakiś czas staram się ja urozmaicać, wprowadzać jakieś zmiany. Muszę przyznać, ze o takim rodzaju jeszcze nie słyszałam. Z przyjemnościa ją wypróbuję. Jestem pewna, że będzie smaczna.
Tarta wygląda smacznie, do tego ten lekko bordowy kolor od botwinki – ślicznie! Pozdrawiam serdecznie ;)
Ja mam Jaśka Fasolę jako ciężarowca do kruchego ;)
A przyjaciele…. Bez nich ciężko się żyje, nie tylko w czasie, kiedy nad głową zbierają się ciemnie chmury.
Buziaki