Maślano-chlebowy pudding to odpowiedź na potrzebę wykorzystania resztek pieczywa, jak również na ogromną ochotę na coś rozgrzewającego i słodkiego. Moim zdaniem najlepsza wersja to ta, w której używamy podsuszonej już chałki czy innej niezbyt słodkiej drożdżówki, ale w gruncie rzeczy każdy chleb posmakuje Wam wybornie.
A prostszego przepisu na deser ze świecą szukać. Prosty kogel-mogel, lub nawet całe jajka ubite do białości z odrobiną cukru, zaparzone mlekiem i zapieczone. Jedna jest tylko żelazna zasada. Kromki pieczywa posmarowane masłem muszą (!) odleżeć przed pieczeniem przez 15 minut. Taka kąpiel daje ciastu nasiąknąć, wchłonąć smaki, by potem podzielić się swoim nowym obliczem.
Metod przygotowania też jest kilka. Znajdziecie i takie, gdzie autorzy kładą nacisk na całkowite zalanie płynem pieczywa, albo i takie gdzie masy mleczno-jajecznej ma być tyle co na lekarstwo. Osobiście jestem zwolenniczką złotego środka. Kromki układam przechylone, ale bliskie pionu, zalewając je masą od góry tak by zakryte zostały maksymalnie do połowy. Dzięki temu mamy konsystencję i miękką i chrupką, a jajeczny smak nie wybija się w całości, tworząc prawie niezauważalne tło dla kilku nut słodyczy – tych z pieczywa, tych z cukru lub miodu i tych z bakalii.
Do tego mocna czarna herbata i czujemy się jak w raju. Po pierwszej tradycyjnej wersji można jeszcze poeksperymentować ze smakiem. Dodać ulubionego likieru, mieszanki bakalii czy smakowego ekstraktu. Spodziewamy się gości i chcemy zrobić coś bardziej wykwintnego, ale nie ma czasu ani środków. Wystarczy zapiec małe, indywidualne porcyjki i udekorować je owocami. Wyśmienity rezultat gwarantowany … w każdym przypadku.
Maślano-chlebowy pudding
Przepisów jest tyle, co i gotujących, ale ten który ja używam jest najbliższy temu, który czas jakiś temu zamieściła u siebie Basia
Składniki:
14 kromek domowej chałki, powinna być już 2-3 dniowa, by była czerstwawa (to powinna być 1 średnia chałka) (jeśli użyjemy bezglutenowego pieczywa, danie będzie dobre na osób nietolerujących glutenu)
masło do posmarowania kromek
3 jajka
1-3 łyżek cukru (gdy robimy z chałki, lepiej dodać maksymalnie 1 łyżkę cukru, gdy ze zwykłego pieczywa, do 3)
1/2 l mleka
garść rodzynek (ja dałam żurawiny, gdyż i chałka była z żurawinami)
opcjonalne dodatki: chlust likieru lub ekstraktu, dodatkowe bakalie, przyprawy (np. kardamon)
Przygotowanie: Kromki chałki (nie pokrojone zbyt cienko) posmarować cienko masłem z obu stron i ułożyć w naczyniu, tak by były przechylone, ale nie położone ani w pionie. W tym czasie nagrzać piekarnik do 170 stopni Celsjusza. Z jajek lub żółtek wraz z cukrem ukręcić kogel-mogel (czyli ubić do białości), a mleko doprowadzić niemal do wrzenia. Cały czas ubijając jajka wlewać mleko cieniutkim strumyczkiem. Dodać likier/ekstrakt/przyprawy. Kromki posypać bakaliami i zalać mieszaniną mleczno-jajeczną, polewając wszystkie kromki od góry. Odstawić na 15 minut. Po tym czasie piec przez ok. 30 minut, do ścięcia masy i chrupkości wierzchołków kromek. Zajadać ze smakiem jeszcze ciepłe :-)
Smacznego.
gospodarnie i pysznie.
W weekend planuję piec drożdżowe ciasto, więc już trzymam kciuki, że zostanie parę kromek chleba :)
pozdrawiam
Taki pudding wprowadza domową, ciepłą i bezpieczną atmosferę w domu. Chętnie bym teraz zjadła. Tym bardziej, że jest taki prosty do wykonania :)
Uwielbiam pudding,najlepiej z domowej chałki.Twój jest bardzo podobny.Proste rozkosze dla podniebienia!
Jeśli się nie mylę zahaczasz tu o wpływy kuchni galicyjskiej.
Zapraszam też do siebie na podobne wspomnienia:
http"//barwysmaku.blogspot.com/
O Tili, wiesz ze ja od tamtego wpisu bread 'n' butter pudding nie robilam :) A tu ze slodsza bulka, to chyba sie skusze! Pozdrowienia sle :)
Nigdy nie robiłam puddingów – a kilka razy przeglądając książki kucharskie zatrzymywałam się przy tych przepisach. Muszę kiedyś się zdecydować.
Ty wiesz co, Moja Droga – ja chodzę z myślą o czymś takim już od daaaaawna….
ja też jeszcze nie robiłam ,a te twoje zdjęcia takie ładne , takie kuszące
Piekłam kiedyś puddingowe muffinki, ale nigdy nie próbowałam tego deseru w czystej postaci. Jestem jednak przekonana, że bardzo by mi posmakował. Uwielbiam słodkości tego typu! :)
Pozdrawiam Cię gorąco!
Wygląda bardzo fajnie. Nigdy czegoś podobnego nie jadłam.
Pozdrawiam:)
Rzeczywiście! Ciepło, słodko, gospodarnie i pięknie u Ciebie! Och, jak dawno takiego puddingu nie jadłam – pewnie dlatego, że u nas tak ciężko dorobić się niedojedzonych słodkości:)
Pozdrawiam!
kusisz takimi pysznosciami, wiec ja poprosze porcyjke:)
Tili cudeńko! słyszałam już o takim puddingu ale jakoś nigdy mnie nie kusił, bo tak naprawdę nie zagłębiałam się w przepisy.. a Twoje słowa mnie zachęcają bardzo.
…zwłaszcza, że przecież uwielbiam smażoną wersję! Czasami jadam chałkę moczoną w jajku i mleku z wanilią, a potem na masełku smażoną.
a wiesz Tili, ze ja do tej pory jeszcze nie pieklam takiego puddingu?? pora nadrobic, w koncu to wyspiarski wynalazek! pozdrawiam! :-)
Tili, i co? Mam chałkę teraz specjalnie piec i czekac aż zczerstwieje? :D no bo ja bym bardzo chętnie ten pudding :)
Pozdrawiam ciepło :)))
Pysznosci Tili. Nastepnym razem jak bede wracala zmarznieta ze spaceru wpadne do Ciebie na kubek kakao i tego pysznego deseru :))
Pozdrawiam cieplo.
Jak ja to lubię, i jak dawno nie jadłam – ach! I teraz muszę coś słodkiego ;)
Nigdy nie jadłam. Zachęciłaś mnie :)
Marto, taki pudding z własnej drożdżówki to wspaniała sprawa. Uważaj tylko na ilość cukru, by nie było za słodkie :)
Ola, tak, to jedno z najbardziej domowych dań :)
Amber, widzę, że mamy podobne smaki :)
Tadeuszu, dzięki za zaproszenie :) Mówisz, że podobne danie jest w kuchni galicyjskiej. A to ciekawostka. Myślałam, że to typowe dla kuchni angielskiej danie :)
Basieńko, skuś się koniecznie, bo naprawdę warto :)
Arven, w takim razie zimowa pora jest najlepsza na wypróbowanie takiego deseru :)
Oczko, w takim razie piecz chałkę, zapomnij o niej, a po kilku dniach rób pudding :)
Alciu, w takim razie się skuś :)
Oliwko, hmmm, mówisz, że puddingowe muffinki piekłaś, zapowiada się ciekawie :)
Majanko, dzięki śliczne :)
Anno, muszę się przyznać, że u mnie chałka też rzadko zostaje, ale tą odrobinę przesuszyłam w piekarniku, więc pudding był idealnym rozwiązaniem :)
Aga, już serwuję :)
Viri, wiesz, też się z początku zastanawiałam nad francuskimi tostami, ale w końcu zwyciężyła ta wersja i nie żałuję :)
Wianuszku, nadrób, to szybkie, proste i naprawdę smakowite danie :)
Moniko, wystarczy zapamiętać ten przepis, a kiedyś jak zostanie trochę czerstwego pieczywa wykorzystać. Teraz tak sobie pomyślałam, że fajnie byłoby połączyć różne rodzaje pieczywa – słodką chałkę i zwykłe pieczywo :) Muszę kiedyś i coś takiego wypróbować :)
Majeczko, zapraszam w takim razie :)
Ptasiu, z chęcią przywiozłabym Ci porcję … a raczej całą blaszkę :)
Beato, cieszę się. Daj mi znać jak posmakuje :)