Aromatyczna tak, że dom wypełnia zapachem pieczenia od piwnicy po strych, pełna smaku z aromatycznej marynaty … szynka wielkanocna. Moja pierwsza szynka upieczona na świąteczny obiad z rodziną męża sprawiała, że przeszłam chyba wszelkie stany zwątpienia. Jaki czas marynowania, a jaki pieczenia? Obsmażać czy nie? Czy marynatę przerabiać na sos do mięsa? Przez ponad tydzień biłam się z tymi i jeszcze niezliczoną ilością pytań, aż przyszedł dzień, w którym rozpoczęłam przygotowania.
Natarcie szynki, na drugi dzień jej oczyszczenie i zalanie winem, a potem tylko czekanie i oczywiście dalsze rozważania nad gustami biesiadników, nad możliwymi dodatkami. Już wiedziałam, że biorąc pod uwagę lubiane smaki rodziny na stole będą stały zupełnie inne sosy i dipy, tym razem rezygnując z przerabiania marynaty na sos. I kiedy usiedliśmy do stołu z białym obrusem, a na czarno białych talerzach zaczęły się pojawiać dania, to szynka właśnie była wśród nich królową.
Przepełniona smakiem ziół i czosnku, z marynaty odebrała skoncentrowany smak wybornego wina. Gdyż to właśnie w nim tkwi sekret pieczeni. Gdyby wybrać wino o smaku, jaki w kieliszku tylko drażniłby nasze podniebienie, wtedy w szynce dostalibyśmy powielony ten nieprzyjemny smak. Doskonałe jednak wino chilijskie o silnej obecności smaku owoców leśnych dodało szynce dodatkowych smaków, tak wspaniale zwieńczając kompozycję na obiadowym talerzu.
W winie i dzięki niemu odkrył się prawdziwy smak mięsa. Jak widać, nie tylko ludziom trunek ten rozwiązuje języki, ale i w garnku z dań wydobywa ich prawdziwy, pełny smak. Aż chciałoby się rzecz „In vino veritas”.
Ziołowo-czosnkowa szynka w winie
Składniki:
1 1/2 k. szynki wieprzowej, oczyszczonej ze zbędnych błon i tłuszczu
1 doniczka świeżego rozmarynu, same listki
1 doniczka świeżego tymianku
1 doniczka świeżego majeranku
1 doniczka świeżego oregano
1 główka czosnku, obrana i sprasowana
4 duże ząbki, obrane i pokrojone w cienkie plasterki
ok. 3 łyżek soli morskiej
1 łyżka oliwy
1 butelka czerwonego wina wytrawnego
ok. 20 suszonych fig
sosy i dipy do podania: żurawina w porto, chutney z pomidorów, chrzan
Przygotowanie: Mięso osuszam ręcznikiem papierowym, nacinam w nim czubkiem noża niewielkie otwory i wkładam w nie cienkie plasterki czosnku. Główkę czosnku, cały rozmaryn i po 1/2 pozostałych ziół razem z solą i oliwą miksuję w blenderze na pesto. Pozostałe zioła zawinęłam w wilgotny ręczniczek papierowy, schowałam do torebki strunowej (można też zawinąć w folię spożywczą) i odłożyłam do lodówki, na drugi dzień. Mięso natarłam pesto z ziół i czosnku i włożyłam do dużej miski. Przykryłam ją i wstawiłam na noc do lodówki. Na drugi dzień wyjęłam mięso z miski, oczyściłam je dokładnie z pesto przy użyciu ręczników papierowych (nie należy mięsa myć pod wodą, a jedynie dokładnie wycierać wilgotnymi ręcznikami). Oczyszczone mięso (ząbki czosnku w otworach zostawiłam) włożyłam do oczyszczonej miski. Pozostałe zioła związałam sznurkiem i położyłam na mięsie. Butelką czerwonego wina zalałam mięso. Powinno zakryć całą szynkę, dlatego dobrze jest marynować je w misce, a nie w płytkim naczyniu żaroodpornym. Wstawiłam na 2-3 dni do lodówki. Gdyby mięso nie było całe przykryte winem, należy je przewrócić kilkakrotnie w czasie marynowania. W dniu pieczenia wyjęłam mięso, osuszyłam i na rozgrzanej patelni z mieszanką oliwy i masła podsmażyłam je ze wszystkich stron. Następnie przełożyłam mięso do naczynia żaroodpornego i zalałam przecedzonym winem. Do wina dodałam suszone figi. Piekłam bez przykrycia w piekarniku nagrzanym do 180-200 stopni Celsjusza przez ok. 1 godzinę i 20 minut, w miedzy czasie dwa razy przewracając mięso. Po wyjęciu z piekarnika odłożyłam mięso, by odpoczęło pod folią aluminiową. Podałam pokrojone w plastry z ugotowanymi figami, sosami i tartą szpinakowo-serową.
Ponieważ mój piekarnik jest ogromnie wadliwy i trudno powiedzieć jaką dokładnie ma temperaturę, kiedy nie piekę na termoobiegu, piekłam do czasu aż wbity szpikulec w mięso uwolnił klarowny sok z mięsa.
Źródło inpspiracji: Małgosia z „Pieprz i Wanilia”
Smacznego.
Tili pyszności!!!
Napisz do mnie w sprawie koszyków, w poprzednom poście podałam adres!
Nie mam jak ich wysłać!
Hm, szynka. No i co ja mam powiedzieć? ;) O wiem! Fajny talerz ;))
Kass, jestem na urlopie i na razie nie mam dostępu do netu. Odpiszę w poniedziałek :)
Tili… szyneczka z pewnością pieściła podniebienia biesiadników. A Twoje rozterki, o których piszesz rozumiem doskonale… też tak miałam ;)z moją szynka z cielaczka…
Pozdrawiam :-)
Tilio – podziwiam i próbuję wyobrazić sobie smak ! Szynka wygląda bardzo apetycznie , ślinka mi leci na jej widok :)
Niesamowicie pięknie wygląda ta szyneczka ! Musiała być pyszna!:))
Pozdrówki Tili :) Do jutra :))
podzwiam za wlasnorecznie przyrzadzona szynke… to musi byc niebo w gebie! :-))
Wow! U Ciebie to zawsze człowiek może liczyć na kawał dobrej, kulinarnej sztuki! :)
rany!
jaka ona cudowna….
aż ślinka cieknie!
O Matko, zaraz padnę. Ale cudowny kawał mięsa. Jestem strasznie mięsożerna i ten widok wyzwala u mnie ślinotok :)
Kass, dzięki :)
Oczko, hihihi no tak, ty nie mięsna jesteś :) Ale talerzyk dziękuje za komplementa :)
Mafilko, hihihi nie ma to jak szynkowe rozterki :) Ważne, gdy się się smacznie kończą :)))
Abbro, dziękuję :)
Majanko, oj była i jako obiad i jako wędlina na kanapce z pesto :)))
Cudawianki, dziękuję :) rzeczywiście było :)))
Casiu, zaczerwieniłam się i kłaniam się w pas za miłe słowa :)
La falena bianca, dziękuję pięknie :)
Kasiaaa24, w takim razie już podsyłam wirtualny kęs :)))