Przystępując rano do tego wypieku obawiałam się wyników. W pamięci miałam moje wcześniejsze, smaczne choć nie zawsze ładnie wyglądające wysiłki piekarskie. Jednak wykonanie, mimo że trochę rozłożone w czasie, okazało się proste i bardzo bezpieczne dla takiej piekarskiej nowicjuszki jak ja. Chałkę, bo o tym pieczywie mowa, znalazłam we wspomnianej już książce K. Pospieszyńskiej, dzięki kulinarnej inspiracji jaką jest Festiwalu Kuchni Żydowskiej. Powstała jednak przede wszystkim dzięki mojej niedawno obudzonej i gwałtownie rosnącej pasji wypiekowej.
Zaczęłam od prostych bułeczek, próbowałam już oliwkowy chlebek oraz bialys. Drożdże oswajałam również w moim placku ze śliwkami i coraz pewniej się już czuję zagniatając i formując ciasto. Nawet mój zawodny piekarnik nie jest już dla mnie straszny. Między innymi dlatego iż zaopatrzyłam się w maszynę do wypieku chleba i moim pierwszym „maszynowym” chlebkiem już niedługo się pochwalę.
Tymczasem oswajałam się dalej produkując chałkę, która wbrew nazwie nie jest wcale słodka jak te powszechnie spotykane w piekarniach i sklepach. Ma jednak tak przyjemny i delikatny smak, że gdy tylko moje dwa warkocze przestygły, zjadłyśmy z babcią po dwie grube pajdy. Szukając informacji o chałce znalazłam taką wielość przepisów, niektóre pełne cukru lub miodu a niektóre prawie zupełnie niego pozbawione, więc wydaje mi się iż wypiek ten może być pieczony w różnych wersjach.
Podobno chałka ma być podziękowaniem Bogu za podwójny dar manny szóstego dnia ucieczki z niewoli egipskiej, dlatego na szabasowym stole powinny znaleźć się dwie bułki jako symbol tej wdzięczności. Dla mnie jednak jest to pieczywo „chorobowe”. Zawsze gdy mój brzuszek się buntuje, albo gdy mam mocno przeziębione gardło, pajda chałki z bawarką jest najlepszym posiłkiem, dodającym mi sił. Czymkolwiek by dla jedzącego nie była, jest smacznym i łatwym wypiekiem, który gorąco polecam wszystkim piekarskim nowicjuszom.
Składniki:
45 g drożdży
1 i 1/3 szklanki ciepłej wody
1 łyżka cukru
1 łyżka grubej soli
3 łyżki miękkiego masła
3 roztrzepane jaja
5-5 1/2 szklanki mąki (czyli 935 g)
1 żółtko roztrzepane z łyżeczką wody
mak/sezam
Przygotowanie: W dużej misce roztarłam drożdże z cukrem, wymieszałam z ciepłą wodą i odstawiłam pod przykryciem w ciepłe miejsce na 10 minut. Wlałam jajka, miękkie masło, wsypałam sól i 2 szklanki mąki, ubijając do czasu połączenia składników. Potem wciąż ubijając dodałam resztę mąki, aż powstało bardzo gęste ciasto. Wyrabiałam je mikserem przez ok. 10-15 minut, aż uzyskałam elastyczne i jednolite ciasto. Miskę wysmarowałam masłem i włożyłam do niej ciasto, obracając tak by było ze wszystkich stron pokryte masłem. Przykryłam i zostawiłam na 1 1/2 godziny do wyrośnięcia (musi podwoić swoją objętość, choć u mnie raczej potroiło). Wyrośnięte ciasto przełożyłam na podsypany mąką blat i wyrabiałam przez chwilę. Podzieliłam na 6 równych kawałków, które uformowałam w wałeczek o średnicy 3 cm. Zaplotłam dwa warkocze, każdy z trzech wałków. Na blaszce wysmarowanej masłem ułożyłam chałki w odstępie 15 cm i odstawiłam do wyrośnięcia (znów powinno podwoić objętość, u mnie zajęło to ok 30 minut). Przed włożeniem do piekarnika wierzch posmarowałam żółtkiem roztrzepanym z wodą i jeden warkocz posypałam makiem (ewentualnie sezamem), a drugi pozostawiłam bez posypki. Piekłam w nagrzanym do 200 stopni Celsiusa piekarniku przez ok. 35-45 minut. Po wyjęciu i lekkim postukaniu w nie powinny dać głuchy odgłos. Znaczy że upieczone :)
Smacznego.
Wygląda wspaniale! :) Tez kiedys robiłam chałkę,muszę powtórzyc.
Pozdrawiam :))
No piękna Ci wyszła!
Ja też już po mału przekonuję się do drożdży :)
pozdrówka!
raz w życiu próbowałam cos upiec i nigdy więcej, nie mam daru, za to jak widzę po zdjęciach ty masz ogromny
Mniam, mniam chałeczka… Uwielbiam, i nawet jak piekłam sama wyszła.
Dzięki Dziewczyny :) To naprawdę super wypiek i znika w mig, nawet mimo że nie słodki :) Zresztą w najbliższym czasie chcę zrobić słodką wersję :)
Aga-aa, poeksperymentuj z tą chałką. Wyjdzie na pewno :) Ja jestem zupełną nowicjuszką, a wyszło :)
jakie piekne te chałki! Ja jeszcze nie próbowałam ich robić.
a widziałaś co wyszło z zupa grzybową mimo dokładnych instrukcji? ;p
Kasiac, dzięki :) spróbuj, łatwe :)
Aga-aa, ale grzybowa wyszła smacznie, tylko ze śmietaną poszło nie tak. Śmietana już taka trochę zdradliwa jest, a tutaj brak podstępów :) Zresztą jestem pewna, że z grzybową wyjdzie Ci następnym razem. Na koniu można nauczyć się jeździć, dopiero po pierwszym upadku :)