Pomimo rozkwitającej wiosny nie skończyłam z burakami. Po zimnym barszczyku wiedziałam, że jest jeszcze jeden buraczany przepis Clarissy, który muszę wypróbować. Nie tylko dlatego, że buraki to wspaniałe warzywa, a ich podpieczenie intensyfikuje ich słodycz, ale i dlatego, że przepis ten pochodzi z rodziny mojej "inspiratorki". A ponieważ zbliża się wielkimi krokami Festiwal SIMCHA, na którym niestety nie uda mi się pojawić, inspiracje o żydowskim gotowaniu szukam wszędzie indziej.
Jennifer Hyman, żona kuzyna Clarissy robi konfiturę z buraków na każde Pesach. Święto to wywodzi się z prastarych świąt wiosennych, ale przede wszystkim upamiętnia Exodus, ucieczkę z egipskiej niewoli. Przez osiem dni unika się wtedy mąki czy enzymów fermentujących, jedząc macę – "chleb nędzy", pamiątkę pośpiechu opuszczania Egiptu. Zwyczaje związane z tym świętem są bardzo zróżnicowane, od egipskiego dżemu kokosowego poprzez aszkenazyjską konfiturę z buraków czy cukierki z kandyzowanej marchwi. Brzmi smakowicie? A jakże :-)
I właśnie o konfiturze z buraków dzisiaj mowa. Ten niezwykły smakołyk niejako wymyka się zaklasyfikowaniu. To ani konfitura ani dżem, brak mu również kwaśności, by określić go mianem chutney'u. Bliższy jest cukierkom zanurzonym w syropie. Kuszące i rozkosznie miękkie, ale wciąż jędrne kawałki buraków, gładkie, zmiękczone migdały, chłoną słodycz z syropu, a ziemistość z buraków, podkreśla ich własną goryczkę. Imbir tylko przez chwilę pojawia się na podniebieniu ze swoją ostrością, a cytrynowy aromat przyjemnie łączy wszystkie składniki w całość.
Uwielbiam desery czy południowe małe co nieco złożone z jogurtu i dżemu, czasem z dodatkiem granoli. Dzisiaj jedząc taką przekąskę miałam wrażenie, że moje podniebienie rozpływa się w rokoszy. Delikatne, satynowe kawałki buraków i migdałów, skąpane w jogurcie tak przyjemnie łagodziły chrupkość granoli. Od razu zaczęłam sobie wyobrażać, jak by smakowały na kawałku macy …
… Już wiem, co jutro będzie na lunch.
Konfitura z buraków Jennifer Hyman
(albo buraczane cukierki kandyzowane – według mnie)
Składniki (na 2,75 kg konfitury):
3,25 kg buraków (miałam mniej – ok. 2,1 kg)
2,1 kg cukru (dałam ok 75 dag trzcinowego)
6 cytryn
1 czubata łyżka mielonego imbiru (ja dałam świeżo starty świeży imbir)
duża garść sparzonych migdałów (ja dałam ze dwie garści, ok. 1 1/2 szklanki)
Przygotowanie: Według oryginału buraki należy obrać i ugotować w wodzie, ale ja upiekłam je w nasmarowanej oliwą folii przez godzinę w 200 stopniach Celsjusza. Potem obrałam je i pokroiłam na kliny, a potem na trójkątne kawałki. Wrzuciłam buraki do garnka, podlałam odrobiną wody (ok. 2 łyżki), wsypałam cukier i gotowałam na małym ogniu, cały czas mieszając, póki nie rozpuścił się cukier. W tym czasie sparzyłam cytryny, obrałam ze skórki i albedo, a miąższ drobno posiekałam.
Po godzinie gotowania buraków w syropie powinno się dodać cytryny, ale ponieważ moje buraki puściły tyle soku, że miałam zupę, a nie syrop, gotowałam dłużej, aż zredukowałam syrop do 1/4. Tak by był gęsty i intensywny. W miedzy czasie dodałam też migdały, by zmiękły razem z burakami i pięknie się zabarwiły. Dopiero gdy syrop się zredukował, dorzuciłam cytryny i gotowałam jeszcze ok 30 minut (a nie jak w oryginale 1 1/2 godziny). Gdy konfitura była już gotowa, dodałam imbir i konfiturę przełożyłam do wysterylizowanych w piekarniku słoików.
Zakręciłam i pasteryzowałam w piekarniku. Ponieważ słoiki były małe (ok. 250 ml pojemności) pasteryzowałam je ok. 30 minut. Potem zostawiłam je do ostygnięcia w stygnącym piekarniku.
Źródło: Clarissa Hyman "Kuchnia żydowska. Przepisy i opowieści z całego świata"
Smacznego.
bardzo interesujące!
Bardzo lubimy tę konfiturę, ale najbardziej nam smakuje, jak tak sobie w tych słoiczkach długo, naprawdę długo postoi. Jest, jak wino. :-)
Pozdrawiam :-)
Świetna sprawa – zwłaszcza dla bezglutenowców. Polecę moim:)
ciekawe, nawet bardzo ciekawe :)
Czyli te łezki to migdały?
A w sprawie buraków i imbiru jestem wieeelką zwolenniczką! Na kosie kiedyś taki miks warzyłam :)
buziak
Wygląda… oryginalnie. Oryginalnie pysznie…
Uściski!
Świetna! Zrobię taką na pewno:)
U mnie też buraczkowo, a raczej botwinkowo! Niech żyje maj:D
Uściski!
Niesamowity specyfik, buraki zdają się tak niedoceniane! Wspaniałe.
Mniam, mniam…uwielbiam wszystko co buraczane i przy najbliższej okazji zrobię tą cukierkową-konfiturę :)
p.s. ja też uwielbiam małe co nie co w postaci jogurtu+owoc+odrobina miodu a czasem granoli:)
Niesamowity przepis! :)
ciekawy przepis:)
Tili, marmolada, konfitura czy cukierki – co by to nei bylo na pierwszy rzut oka wydalo mi sie braczkami ozdobionymi owocami derenia :-)) A to migdaly ufarbowane – swietne! Nie znam tego smaku i nawet sobei nei moge go wyobrazic, cos w nim jest cos nieznanego… Pozdrowienia!
PS. Ale Cie wzielo na zydowska kuchnie, niezle :D
Bardzo ciekawe i ładnie wglądają :)
Jak zobaczyłam buraki to wiedziałam że będzie ten przepis, też miałam go na oku ale jakoś "się rozeszło".. :)
A konfiturę buraczaną znam z opowieści jako smakołyk Mazurów..
Serdeczności Madziu!
Noblevo, dzięki :)
Krokodylu, u mnie kilka słoiczków powędrowało do spiżarki i czekają na swoją kolej :)
Aniu, poleć koniecznie, bo to zastąpi nie tylko konfiturę, ale i cukierki :)
Jswm, a jakie smaczne :)
Oczko, bo to smakowity miks, prawda? :)
Oliwko, to chyba najbardziej oryginalna konfitura jaką kiedykolwiek robiłam :)
Anno-Mariu, u mnie też botwinka się pojawia, tylko brak mi czasu na zamieszczenie wszystkiego na blogu :) Ach ten zapracowany i smakowity maj :)
Agnieszko, to prawda, że nie doceniamy buraków, a mają w sobie tyle smaku :)
Agnieszko z Oregonu, widzę, że miłośników takiego desery jest coraz więcej :)
Evito, dzięki :)
Mrufkozet, dzięki :)
Basieńko, oj wzięło mnie, wzięło :) Wiesz, ta konfitura rzeczywiście ma taki inny smak. Zwykle jak coś gotuję potrafię sobie wyobrazić smak efektu, ale tutaj miałam cudowne zaskoczenie :) Buziak :*
Just great food, dzięki :)
Moniś, no proszę, z Mazur mówisz, to może powinnam dodać w tagach, że to nie tylko kuchnia żydowska, ale i polska :) Uściski :*
Dostalam te konfiture w Chicago, byla pyszna i nikt nie mogl odgadnac co to za pysznosc. Musialam robic ja na oczach kolezanki zeby uwierzyla!