Przyszła pora na …


… wcale nie na makaron, przynajmniej nie do obiadu czy kolacji. Przyszła pora na smaczne rybki, w ciekawych odsłonach, przynoszące coś nowego, zdrowego i ogromnie smacznego. Rewelacyjna zupka z grapefruitowo-awokadową salsą dopełniona cytrynowym chlebem jęczmiennym była wspaniałym obiadem. Przygotowała nas, no dobrze najbardziej mnie, na wspaniałą kolację … kremowy pudding, z malutkimi kawałkami ryby, aromatycznym koperkiem, ziołami z dodatkiem chrzanu … rozmarzyłam się na samo wspomnienie, ale znów wyprzedzam fakty.


Najpierw była zupa – nie kura, nie jajko, a właśnie zupa. W końcu zupy to najzdrowszy i najważniejszy posiłek. Rozgrzewa żołądek, daje miły odpoczynek i zastrzyk energii, dlatego tak chętnie sięgamy po kartę zup, gdy wychodzimy na szybki obiad w czasie pracy, albo gdy zupełnie wygłodniali po całym dniu, jemy na przekór zasadom zdrowego żywienia późną kolację. Jednak zupa, którą zawitała u nas nie była ani szybkim obiadem ani późną kolacją. Pojawiła się dokładnie wtedy kiedy powinna, pachnąca anyżkiem fenkułu, smakująca lekką ostrością porów, troszkę tylko zmiksowana, by nie być papką oblepiającą jędrne kawałki dorsza, za to dająca aksamitny posmak na języku. Uszlachetniona ziołami i winem, zwieńczona kontrastującą w temperaturze, smaku i zapachu salsą, dopełniona pysznym cytrynowym chlebem. Stała się bogatym posiłkiem, tak doskonałym w czas zimowego chorowania, ale jestem pewna że i letnią porą byłaby doskonała.


Rybom jednak nie było końca. Pieczony pstrąg dzień wcześniej, na drugi dzień po nim rybna zupa, a na koniec już weekendu pojawił się jeszcze rybny pudding. Kremowy w konsystencji, ale o zachowanych malutkich kawałeczkach ryby, o subtelnym smaku ziół, trochę tylko przełamanym przez sos worcester, pudding był wspaniałą przekąską. Z dodatkiem chrzanu i lekkim chlebem, oprószony świeżym koperkiem … no poezja normalnie. Na tym jednak zakończył się ciąg rybnych dań … przynajmniej na chwilkę :-)

Zupa rybna z salsą
(2-3 porcje)

Składniki:
1 łyżka oliwy
1 duży fenkuł, pokrojony w plasterki
1 duży por, pokrojone w pół talarki
1/2 litra bulionu warzywnego/rybnego
100 ml półwytrawnego wina
50 ml śmietany
25 dag filetów rybnych (ja użyłam dorsza)
1 łyżeczka estragonu
1/2 łyżeczki majeranku
1/2 łyżeczki cząbru
1/4 łyżeczki tymianku
1 łyżeczka skórki startej z cytryny
sól i pieprz kolorowy

Salsa:
1 awokado
1 grapefruit
1 ząbek czosnku, sprasowany
kilka kropel tabasco
2 łyżki natki pietruszki

Przygotowanie: Najpierw przygotowałam salsę. Grapefruita obrałam i wycięłam z niego tzw. fileciki (wycinając miąższ spomiędzy błonek), które następnie posiekałam na mniejsze kawałki. Awokado przecięłam na pół, wyjęłam pestkę i wydrążyłam miąższ, który również pokroiłam w małą kostkę. Sok z grapefruita wypiłam, zostawiając tylko ok. 1 łyżkę. Awokado i grapefruita połączyłam z posiekaną natką pietruszki, sprasowanym czosnkiem i kilkoma kroplami sosu tabasco.
Fenkuł i pora podsmażyłam na oliwie. Jak zmiękły, zalałam je bulionem i gotowałam do miękkości (ok. 15-20 minut). Częściowo zmiksowałam, ale tak by pozostały wstążki pora i fenkułu. Stopień zmiksowania należy doprać do własnych gustów. Można w ogóle nie miksować zupy. Dodałam wino, śmietanę oraz przyprawy i doprowadziłam do wrzenia. Wrzuciłam pokrojonego w dużą kostkę dorsza, przyprawionego solą i pieprzem. Gotowałam aż znów zawrzało. Zmniejszyłam gaz do małego, gotując jeszcze ok. 5 minut. Podawałam udekorowane w miseczkach salsą z kromką cytrynowego chleba jęczmiennego.

Pudding rybny
(4 małe kokilki – 2 porcje obiadowe lub 4 przystawkowe)

Składniki:
375 g filetu z dorsz, oczyszczonego
100 ml. śmietany kremówki lub innej zdatnej do gotowania
2 1/2 łyżki roztopionego masła + 2 do nasmarowania kokilek
1 jajko
2 łyżki posiekanego koperku
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1/2 łyżeczki estragonu
1/2 łyżeczki majeranku
1/2 łyżeczki cząbru
1 łyżeczka skórki startej z cytryny
1 ząbek czosnku, sprasowany
1/4 łyżeczki sosu worcester
sól i pieprz zielony
bułka tarta do wysypania foremki
koperek do dekoracji

Przygotowanie: Nasmarowałam kokilki roztopionym masłem (podwójnie – raz, a po chwili ponownie) i wysypałam bułką tartą. Piekarnik nagrzałam do 170 stopni Celsiusza i zagotowałam ok. 3/4 l. wody w czajniku. Dorsza zmiksowałam ze śmietaną. Dodałam ostudzone, roztopione masło, żółtko, koperek, mąkę i przyprawy. Zmiksowałam. Ja nie miksowałam tego na kremowy mus, tak by w puddingu zdarzały się bardziej nazębne kawałki, można jednak zmiksować bardzo dokładnie. Masę przełożyłam do miski. W osobnej, wysokiej i małej miseczce ubiłam białko ze szczyptą soli. Dodałam je stopniowo do rybnej masy. Wymieszaną masę przekładałam do kokilek. W naczyniu żaroodpornym ustawiłam kokilki i wlałam gorącą wodę z czajnika, tak by dochodziła do połowy wysokości kokilek. Ostrożnie jednak, by nie nalać do masy wody. Przykryłam całość folią i wstawiłam do nagrzanego piekarnika. Piekłam ok. 1 godziny (jeśli całość masy włoży się do większej formy należy wydłużyć czas pieczenia do ok. 1 1/2 godziny). Po wyjęciu z piekarnika, wyjęłam kokilki z wody i odstawiłam je na 5 minut. Po tym czasie delikatnie odkrawając nożem pudding od ścianek, wyjmowałam go kładąc na kokilce mały talerzyk i odwracając do góry dnem. Pudding sam powinien wypaść. Z talerzyka przekładałam na półmisek lub talerze. Podawałam ciepłe, udekorowane koperkiem z dodatkiem chrzanu i lekkim chlebem.

Źródło inspiracji: Serwis „Ugotuj to”

Smacznego.

Tydzień Skandynawski 02-08.02.2009

  1. świetny ten pudding, aż mam na niego chrapkę ;) a jaka inna śmietana byłaby zdatna do gotowania?

  2. Świetne przepisy, w dodatku z rybą. Ryby uwielbiam i wolę kwasy Omega-3 fundowac sobie na talerzu, niż w formie kapsułek. ;-) Na pewno spróbuję, bo jeśli chodzi o potrawy rybne, to jestem nogą. Głównie z braku w pobliżu nas sklepu z rybami z prawdziwego zdarzenia, raczej sklepy bez zdarzeń. ;-)
    Pozdrawiam :-))

  3. Aga, oryginalnie to chyba kremówka powinna być, ale myślę że i 18% też by się nadała :)

    Beatko, dziękuję pięknie :) A tak z ciekawości się zapytam – jadasz rybki? :)

    Krokodylu i ja jestem rybkolubna, ale staram się też nie zapominać o moim mięsożernym i mięsolubnym mężu :) Za to kiedy już zaczynam robić rybki, to zaczyna wciągać ;p
    A co do sklepów, to no cóż, przyznam że i ja mam z tym problemy. Zwykle kupuję na bazarze, czasem w Piotrze i Pawle, rzadko w Kuchniach Świata, choć to tam zwykle są najlepsze ryby, ale za to zawsze sporo droższe :(

  4. Ty mi tu o oryginałach nie pisz, wiesz że w mojej kuchni kremówki nie uświadczysz ;p

  5. Tili… ja nie mogę wyjść z podziwu! Jesteś niesamowita! Twój Mąż powinien Cię nosić na rękach za tak wspaniałe obiady!:)))

  6. Aga, wiem, u mnie tez jest ona wyjątkowo rzadkim gościem, ale tutaj można by użyć 18% lub – choć tego nie jestem pewna – mleka skondensowanego 4%, albo mieszanki śmietany 18% i mleka skondensowanego 4% :)

    Majanko, oj cieszy się cieszy z moich obiadków :) Zawsze jak przychodzi do domku to pyta się co tak pięknie pachnie i od razu serduszko mi rośnie :))) Choć muszę przyznać, że na koniec tego weekendu zapytał się „Czy jutro tez rybki?” hihihi jak widać lubi rybki, ale w umiarze :))) Więc dzisiaj gulasz mięsny, co by zadowolić mięsożerne podniebienie :)))

  7. Tili, rybki jadam, ale malo; maz prawie wcale, musza miec 'malo rybny’ smak ;) Przygotowuje cos rybnego maks. 2 razy w miesiacu. No i zawsze sa to filety, nigdy caly zwierz ;)

  8. Aniu, w takim razie serdecznie zapraszam na rybkę :)

    Beo, hihihi mój mąż też z początku był bardzo mało rybny, ale stopniowo moje uwielbienie do rybek i przygotowane przeze mnie rybki go przekonały :) Ja za to uwielbiam ryby przede wszystkim za to że są tak bardzo zdrowe i za ich wspaniały smak :) Mogłabym jeść je non stop, niestety moja druga Połowa tak czy siak woli je raz na jakiś czas ;p

  9. Wiesz co do mojego meza, to nie jest kwestia 'lubienia’, bo on dawniej mieso tez bardzo lubil! to jest kwestia tego, ze to 'zwierzyna’ ;) i ze faktycznie smak / zapach ryb i tak nie do konca mu odpowiada ;)

  10. tak właśnie myślałam o kondensowanym light ;)

    ja też uwielbiam rybki, a jadam je rzadko tylko i wyłącznie przez cenę (nie zaryzykuje już kupna filetu rybnego w sklepie typu polo market…)

  11. „zupy to najzdrowszy i najważniejszy posiłek. Rozgrzewa żołądek, daje miły odpoczynek i zastrzyk energii”

    O! właśnie No to masz buziaka! :)**

    Aha! Biorę wszystko – nie tylko zupę ;))

  12. Beatko, rozumiem i podejście i gust co do zapachu/smaku :) Jak już pisałam, podziwiam wegetarian, szczególnie takich, którzy potrafią jeść urozmaicenie i zdrowo oraz potrafią zrezygnować z tego co ja jednak uwielbiam – mięsa i ryb. Chyba nie potrafiłabym przejść na wegetarianizm, nawet mimo mojej dosyć sporej kulinarnej wyobraźni i pewnie całkiem potencjalnie urozmaiconych dań z warzyw, brakowałoby mi szczególnie ryb, czy wszelkiej maści moich ulubionych tagine, gulaszy i pieczeni :) Za to coraz bardziej przemawia do mnie to o czym często u Ciebie czytam – jedzenie tego na co jest sezon, jak również ekologicznych warzyw i owoców – muszę powiedzieć, że różnica w takich produktach jest ogromna i dotyczy nie tylko ceny ;p ale i jakości i smaku :) No, ale ja na razie jestem na początku tej drogi – dopiero uczę się o tym co i kiedy powinno być kupowane :)))

    Aga, ale rybki można też kupować te tańsze, za to dają urozmaicenie w diecie :)

    Oczko, no! wiedziałam, że Ci się to zdanko spodoba, a że pudding też nęci, to się cieszę niezmiernie :)
    Buziaczki :***

  13. Tili, Ty powiedz jak na spowiedzi ;-)) skąd bierzesz tyle pomysłów na ryby? Mogłabyś napisać książkę „ryba na 1001 sposobów” . :))

  14. Małgosiu, pewnie jeszcze nie mam 1000 i 1 sposobów na ryby, ale muszę się przyznać, że tak je uwielbiam, że pomysły same tak jakoś przychodzą :) Dziś też rybka – łosoś orzechowy :) Pewnie będzie wieczorkiem na blogu :) A swoją drogą to do zrobienia go to właśnie chyba Ty mnie zainspirowałaś – tylko już nie pamiętam gdzie :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *